Były programista zdradza sekret giganta. „Nowe marki nie pojawiają się, bo Nintendo nie ma potrzeby ich tworzyć”
Nie każdy nowy pomysł na rozgrywkę potrzebuje nowego opakowania. Przynajmniej takie ma być podejście Nintendo według byłego programisty firmy.
Nie nowe marki, a nowa rozgrywka ma być strategią Nintendo, twierdzi jeden z byłych pracowników spółki.
Ken Watanabe, dawny programista w Nintendo, odniósł się do dociekań dziennikarza Takashiego Mochizukiego z agencji Bloomberg (via GamesRadar) na temat strategii jego byłego pracodawcy. Chodzi o nieczęste wydawanie nowych marek przez „wielkie N”. Czasami można odnieść wrażenie, że gigant z Kioto niemal zupełnie opiera się na już istniejących seriach.
Dla kontekstu: jeśli uwzględnić wszystkie tytuły wydane przez Nintendo, najnowsze marki firmy ukazały się ponad 6 lat temu. Do tego trudno traktować te tytuły jako „serie”, skoro każda z nich otrzymała tylko jedną odsłonę.
Tymczasem nawet jeśli zignorujemy skasowane produkcje (i nie będziemy szukać zbyt dokładnie), łatwo znaleźć nowe marki oraz całe serie Microsoftu i Sony nie tylko z tej dekady, ale z ostatnich kilku lat lub dopiero zmierzających na konsole i/lub pecety.
Nowa rozgrywka w starych szatach
Watanabe (który pracował w Nintendo do 2015 roku) stwierdził, że ten brak nowych franczyz wynika z prostego założenia. Nintendo nie widzi potrzeby tworzenia nowych marek i woli stawiać na „coś świeżego” w rozgrywce niż na kolejną „skórkę” i „opakowanie”.
Nowe marki nie pojawiły się, bo po prostu nie ma potrzeby ich tworzenia. Kiedy Nintendo chce zrobić coś nowego, przede wszystkim stawia na rozgrywkę – na tworzenie nowych sposobów grania. Jeśli chodzi o skórkę lub opakowanie, niespecjalnie się tym przejmują. Po prostu wybierają to, co najlepiej pasuje do nowej rozgrywki.
Choć można by się zastanawiać, czy po dekadzie poza firmą osąd Watanabego wciąż jest aktualny, to działania Nintendo potwierdzają jego tezę. Dość rzucić okiem na Donkey Kong: Bananza, które – choć aż napęczniałe od nawiązań do klasycznych odsłon serii – urzekło graczy zupełnie nową rozgrywką, stawiającą na maksymalną destrukcję otoczenia. Nie można też nie wspomnieć o ostatnich Zeldach oraz niezliczonych spin-offach Mario: od wyścigów gokartów po gry sportowe i imprezowe.
Można też cynicznie stwierdzić, że to także decyzja marketingowa. W końcu Mario lub Zelda w tytule niemal zawsze wzbudzą większe zainteresowanie niż zupełnie nowy bohater i świat.
Niemniej trzeba też pamiętać, że Nintendo ma naprawdę bogaty katalog marek i bohaterów – także takich, którzy od dawna nie otrzymali własnej gry. Dlatego firma faktycznie nie musi tworzyć nowych serii, nawet jeśli ich kolejny pomysł na „nową rozgrywkę” nie pasuje do Mario, Zeldy czy Donkey Konga. F-Zero, Star Fox, Punch-Out, Wario Land, Kid Icarus – to tylko kilka przykładów mocno zapomnianych cyklów, które mogłyby posłużyć za „opakowanie” dla nowej idei „wielkiego N”.