Czy wiesz, że powódź w Krakowie w 1813 roku sięgała aż murów Wawelu?
Mieszkańcy uciekali na dachy i kominy, licząc, że woda w końcu opadnie. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia – fala powodziowa porywała ze sobą nie tylko zwierzęta i dobytek, ale także całe zabudowania.
Mosty, które nie przetrwały żywiołu
Największym ciosem było zniszczenie dwóch głównych przepraw przez Wisłę. Most Karola, łączący Kazimierz z Podgórzem, zbudowany zaledwie jedenaście lat wcześniej, nie wytrzymał naporu. Rzeka uderzała w niego kłodami, drzewami i resztkami domów, aż w końcu konstrukcja runęła. Podobny los spotkał Most Stradomski, znany też jako Królewski – most istniejący jeszcze od czasów Kazimierza Wielkiego. W ciągu jednej nocy Kraków stracił oba strategiczne połączenia.
Powódź, o której pamiętano przez stulecia
Świadkowie tamtych wydarzeń opisywali, że po Stradomiu pływano łódkami, a w kościele Bernardynów unosiły się na wodzie ławy kościelne. Na Wawelu, który ocalał jako jedno z nielicznych suchych miejsc, gromadziły się tłumy mieszkańców, obserwując, jak miasto ginie pod wodą.
Kataklizm był tak wielki, że krakowianie wspominali go jeszcze po stu latach jako jedną z największych katastrof w historii miasta. Do dziś ślady tamtej powodzi można zobaczyć na murach klasztoru Norbertanek i kilku innych budynków, gdzie zaznaczono poziom wody z sierpnia 1813 roku.