Klienci narzekają, a Poczta Polska notuje wzrosty terminowości. Listonosz zdradza, jak jest naprawdę
Nasz artykuł o problemach z dostarczaniem przesyłek przez Pocztę Polską wywołał poruszenie. Jak się okazuje, nie tylko Wielkopolanie nie mogą doczekać się swoich listów.
Problemy w Poczcie Polskiej
Napisała do nas czytelniczka z Torunia. Jak informuje, list nadany 18 kwietnia, dotarł do niej 14 maja. Kiedy zadzwoniła na pocztę, dostała odpowiedź, że list na pewno leży w jednym z worków w sortowni przy ul. Polnej.
O sprawę zapytaliśmy Pocztę Polską. Zespół prasowy poinformował nas, że bez danych konkretnej przesyłki nie może udzielić szczegółowej odpowiedzi. Wiadomo jednak, że w toruńskim oddziale było chwilowo mniej pracowników.
- W związku z czasowymi ograniczeniami obsady w rejonach doręczeń obsługiwanych przez placówkę pocztową Toruń 2, mogły zdarzyć się przejściowe problemy z terminowym doręczaniem przesyłek listowych. Niezwłocznie zostały podjęte działania mające na celu poprawę sytuacji kadrowej we wskazanej placówce, a co za tym idzie wyeliminowanie nieprawidłowości - przekazał zespół prasowy.
Inna czytelniczka, z Nowego Dworu Mazowieckiego napisała, że jedna z listonoszek celowo niszczy przesyłki. W tym przypadku poczta zaprzeczyła, aby wpływały tego typu skargi w tym regionie. Dodatkowo spółka przyznała, że terminowość wzrasta.
- W ostatnich miesiącach Poczta Polska w skali kraju odnotowuje znaczną poprawę terminowości dostarczania przesyłek. Co ważne, dotyczy to nie tylko listów, ale też konkurencyjnego i dochodowego rynku KEP. Widać to na przykładzie flagowej i najpopularniejszej usługi Pocztex. Za jej pomocą średnio tygodniowo klienci nadawali ponad milion paczek, a ponad 95 proc. z nich dotarło do adresata następnego dnia po nadaniu. To oznacza utrzymanie tzw. standardu D+1, najbardziej pożądanego na rynku. Terminowość pocztowych paczek ekonomicznych i priorytetowych wyniosła 98-99 proc., a terminowość listów priorytetowych (D+3) utrzymuje się na poziomie 94 proc. - informuje zespół prasowy.
Poczta Polska oczami listonosza
Perspektywa listonoszy jest jednak inna. Jeden z pracowników przyznał, że problemy są i wynikają z niskiej - według niego - płacy, a także z nadmiaru obowiązków. Wpływa to na niedopełnianie obowiązków przez listonoszy. Damian - listonosz z Wrocławia - opowiedział nam o kulisach pracy w Poczcie.
- Pewne obowiązki są ważniejsze niż inne. Listy nie są priorytetem. Sprzedaż staje się priorytetem, bo jeśli nie sprzedajesz, nie dostajesz prowizji. A jak nie ma sprzedaży, to jesteś uznany za najgorszego pracownika. Może się to skończyć nieprzedłużeniem umowy - jesteś wtedy pracownikiem „nierentownym”, czyli takim, który nie przynosi zysku - opowiada.
Listonosze muszą sprzedawać książki, znaczki, koperty, ale też bardziej opłacalne rzeczy jak np. baterie. Co ciekawe, nasz rozmówca informuje, że od października pracownicy Poczty Polskiej będą też rozprowadzać leki.
We wcześniejszych rozmowach z nami, Witold Paluszak, przewodniczący pracowników Poczty Polskiej SA w Poznaniu, wyjaśniał, że pewne niedopełnienia obowiązków, takie jak pozostawiane awiza, mogą wynikać z traktowania pracowników przez zarząd, które objawia się niskim - jego zdaniem - wynagrodzeniem. Nasz rozmówca zaznacza jednak, że często pozostawienie awiza nie wynika ze złych chęci, ale ze zmęczenia.
- Czasem ludziom się wydaje, że chodzenie po czteropiętrowych blokach to nic takiego - ale już po dwóch-trzech klatkach człowiek jest zmęczony - tłumaczy.