10-latki z Bydgoszczy sprzedają swoje zabawki, żeby pomóc zwierzętom ze schroniska
„Od 12.40 ZBIERAMY NA ZWIERZĘTA. W czwartek (12.06) organizujemy zbiórkę pieniędzy, które damy do adopcji dla psów i kotów”. Oto fragment komunikatu na plakacie, zrobionym przez grupę 10-latków. Ekipa trzecioklasistów z klasy 3A w Szkole Podstawowej nr 15 na bydgoskim osiedlu Leśnym to młodzi przedsiębiorcy. Michalina, Sara, Filip, Mark, Michał i Tymek zarabiają na sprzedaży. Tyle że zysków nie przeznaczają na kolejne zabawki, książki czy lody dla siebie, a na wsparcie psów i kotów.
Towar ze straganu
- W ostatni czwartek zorganizowaliśmy stragan przed blokiem na ulicy 11 Listopada i sprzedawaliśmy nasze lalki, maskotki, samochodziki, gry, bransoletki i inne zabawki, którymi już się nie bawimy, ale które są w bardzo dobrym stanie i jeszcze komuś mogą posłużyć - opowiadają dzieci. - Wszystkie pieniądze, które w ten sposób zarobimy na kiermaszu charytatywnym, przeznaczymy na zwierzaki w schronisku na Osowej Górze.
W kilka godzin małolatom udało się zebrać 1130 złotych. Nikt z kupujących nie targował się o niższą cenę, za to niektórzy klienci z własnej woli płacili więcej za towar. Wiedzieli, że to zbiórka w szczytnym celu.
Dzieci w większości należą do Zuchów w Związku Harcerstwa Polskiego, szczep Zielona Siódemka, drużyna Powsinogi. Jako właśnie ta drużyna mają pełno pomysłów, w tym te odnośnie biznesu.
- To od początku do końca pomysł dzieci. My tylko po cichu je wspieramy - przyznają rodzice. - Jak tu się nie zaangażować, kiedy dzieci tyle dobra czynią?
Te dzieci zaraz zawiozą pieniądze do schroniska.
Pomoc zwierzętom ze schroniska
To nie pierwsza tego rodzaju akcja młodych bydgoszczan. Trzecioklasiści pierwszy raz zorganizowali sprzedaż swoich zabawek i innych rzeczy w październiku ubiegłego roku. Inicjatorami byli wówczas Michalina, Sara, Michał oraz Tymek. Wtedy dochód ze sprzedaży wyniósł około 600 zł i tak samo trafił do schroniska.
Małolatów ze smykałką do interesów jest w naszym regionie więcej. Dzieci z Fordonu, też w Bydgoszczy, sprzedawały robioną przez siebie lemoniadę. Kubek napoju oferowały za 2 zł. Zainteresowanie było spore, a i pieniądze lepsze niż te, na jakie młodzi handlowcy liczyli. Niektórzy kupujący wręczali im 10-złotowe banknoty i nie chcieli dostawać reszty.