Bez chleba i pieniędzy. Bieda kobiet w USA w 1929 roku
W 1929 roku w dobie tzw. Wielkiego Kryzysu May Brown zmagała się z trudami życia, które dotknęły miliony Amerykanów. Kobieta ta, aby wyżywić rodzinę, dokonywała niemal niemożliwych rzeczy.
Twarde realia codzienności
W 1939 roku hrabstwo Wilkes w Północnej Karolinie pozostawało regionem głęboko rolniczym, gdzie większość rodzin żyła z uprawy kukurydzy, ziemniaków i tytoniu. Gospodarstwa były niewielkie, a ziemia często wynajmowana na niekorzystnych warunkach – jak w przypadku rodziny Brownów, która dzierżawiła zaledwie jeden akr.
Ojciec May otrzymywał 7 dolarów miesięcznej emerytury, a czynsz płacono w naturze: właściciel ziemi zabierał jedną trzecią zbiorów kukurydzy i ziemniaków, co dodatkowo ograniczało możliwości przetrwania.
Dom Brownów był typowy dla biednych rodzin regionu – jeden pokój bez prądu i bieżącej wody, z minimalną ochroną przed deszczem i zimnem. Każdy dzień był walką o opał, jedzenie i podstawowe potrzeby. W takich warunkach nawet najmniejsze wsparcie sąsiadów czy sklepikarza, który udzielał kredytu na mąkę i sól, miało ogromne znaczenie dla przeżycia.
Praca kobiet
W czasach Wielkiego Kryzysu, gdy ceny płodów rolnych spadały, a praca w fabrykach była rzadkością, kobiety z Wilkes i sąsiednich hrabstw szukały dodatkowych źródeł dochodu. Jednym z nich było ręczne przewlekanie sznurka przez małe bawełniane woreczki na tytoń. W 1939 roku aż trzy wielkie firmy tytoniowe w USA produkowały łącznie miliard takich woreczków rocznie, z czego większość była wykańczana ręcznie przez kobiety i dzieci pracujące w domach.
May Brown przez ponad 15 lat wiązała sznurki do worków z tytoniem, zarabiając zaledwie 2 dolary miesięcznie. Praca była monotonna, wymagająca precyzji i cierpliwości – wprawna pracownica potrafiła przewlec sznurek nawet przez tysiąc woreczków dziennie, ale stawka za tysiąc wynosiła tylko 50 centów.
Dochód z tej pracy pozwalał kupić mąkę, mydło, sól czy buty, których nie dało się wyprodukować na farmie. Dla May była to jedyna możliwość, by pozostać w domu i opiekować się schorowaną matką, przykutą do łóżka przez chorobę.
Opieka nad rodziną
May Brown, mając zaledwie 30 lat, całkowicie podporządkowała swoje życie opiece nad rodzicami. Jej matka wymagała stałej obecności i pomocy przy codziennych czynnościach, a ojciec, mimo niewielkiej emerytury, starał się utrzymać rodzinę z pracy na roli.
Brak rodzeństwa czy bliskich krewnych sprawiał, że cały ciężar odpowiedzialności spoczywał na May. Jej dni wypełniały prace polowe, gotowanie na piecu opalanym drewnem, pranie w balii i nocne czuwanie przy matce.
Wielu sąsiadów wspominało ją jako osobę cichą, skromną, ale niezwykle pracowitą i życzliwą. Pomagała innym, mimo własnych problemów, dzieląc się tym, co miała. Potrafiła zorganizować posiłek z resztek, a dom utrzymać w czystości mimo braku podstawowych udogodnień.
Ekonomia przetrwania
W latach 30. w hrabstwie Wilkes pieniądz był towarem deficytowym. Większość transakcji odbywała się w formie barteru: za woreczki z tytoniem można było dostać mąkę, za jajka – mydło, za ziemniaki – opał.
Sklepy wiejskie często prowadziły zeszyty kredytowe, w których zapisywano długi do spłaty po żniwach. May Brown korzystała z kredytu w miejscowym sklepie, a jej spłaty były regularne, choć niewielkie.
Zadłużenie było powszechne – rolnicy zaciągali pożyczki na zakup nasion, narzędzi czy zwierząt, często pod zastaw przyszłych plonów. W 1929 roku przeciętny dług gospodarstwa rolnego w USA wynosił 5000 dolarów, a w latach kryzysu wzrósł do 7000 dolarów. Oprocentowanie sięgało 3,5–8%, a bankructwa i utrata ziemi były na porządku dziennym. Rodzina Brownów, nie posiadając własnej ziemi, była szczególnie narażona na eksmisję w razie nieurodzaju.
Kryzys, susza i nadzieja
Wielki Kryzys w Karolinie Północnej oznaczał nie tylko spadek cen płodów rolnych, ale też susze, erozję gleby i masowe bezrobocie. W 1932 roku agent rolny L. Dale Thrash pisał: "Rodzina, która ma własną farmę, jest szczęśliwa – ma co jeść, ma dach nad głową, a to najważniejsze". Dla May Brown i jej rodziców nawet to było luksusem – wynajmowana ziemia nie dawała poczucia bezpieczeństwa, a każdy sezon był walką o przetrwanie.
Pomoc sąsiedzka była bezcenna. Ludzie dzielili się zbożem, mlekiem czy opałem, organizowali wspólne żniwa i naprawy domów. Wspólnota wiejska, choć biedna, była źródłem wsparcia i solidarności. Dla wielu kobiet, takich jak May, to właśnie relacje z sąsiadami i poczucie wspólnoty były kluczem do przetrwania najtrudniejszych lat.
Po 1940 roku, wraz z wybuchem II wojny światowej i napływem programów New Deal, sytuacja na wsi zaczęła się powoli poprawiać. Mechanizacja rolnictwa, wzrost cen płodów i rozwój przemysłu sprawiły, że coraz więcej ludzi opuszczało farmy w poszukiwaniu pracy w miastach. Dla takich rodzin jak Brownowie oznaczało to koniec pewnej epoki – tradycyjnego, samowystarczalnego rolnictwa i życia podporządkowanego rytmowi natury.