Szczecin: biżuteria podbija serca. Boderek opowiada o swojej marce
Dlaczego biżuteria? Przecież z wykształcenia jesteś architektem.
- Zawsze lubiłam biżuterię. Biżuteria towarzyszy mi od naprawdę bardzo wczesnych lat. Jako dziecko byłam obwieszona różnymi koralami i starałam się mieć jak najwięcej rzeczy, które były modne. W liceum zaczęłam tworzyć biżuterię, ponieważ potrzebowałam zarobić i szukałam czegoś, co lubię robić – co jest kreatywne – padło właśnie na to. Zaczęłam od… modeliny. Moja praca po kolei ewoluowała – z modeliny przeszłam na koraliki, potem na sznureczki. Z kolczyków przerzuciłam się na bransoletki itd. Po liceum moja pasja poszła ze mną na studia, podczas, których miałam chwilową przerwę. Po zakończeniu studiów, kiedy rozpoczęłam pracę w zawodzie, równolegle zaczęłam prowadzić social media z biżuterią w roli głównej. Od ponad roku zaczęłam działać w tym biznesie tak na sto procent. Moje hobby przerodziło się w pracę.
Wykształcenie architektki pomaga w projektach?
- Myślę, że w pewien sposób na pewno pomogło. Są to, studia kreatywne, na których bardzo dużo: rysowaliśmy, lepiliśmy makiety czy pracowaliśmy z gliną. Te wszystkie umiejętności na pewno pomogły mi w wypracowaniu precyzji, która jest niezbędna w tworzeniu biżuterii. Lubię rzeczy estetyczne i geometryczne kształty, to wszystko jest powiązane z architekturą. Inspirowałam się teksturami, jak lastryko czy innymi formami wykończenia, których używałam w pracy jako architekt wnętrz.
A co stoi za nazwą – Maha?
- Jest to inaczej czytane moje imię. Jak byłam w Hiszpanii na Erasmusie, moje imię czytano jako Maha i jakoś to ze mną zostało.
Twoja biżuteria jest kolorowa i mocno odbiegająca od biżuterii klasycznej – jak złoto czy srebro. Dlaczego akurat taki styl?
- Zastanawiałam się ostatnio nad tym, bo ja bardzo lubię i mam sporo biżuterii klasycznej, którą często noszę. Natomiast bardzo często w oko wpadają mi dodatki mocno charakterystyczne – kolorowe, wzorzyste, oryginalne. Gdy rozpoczęła się moja historia z tworzeniem biżuterii, zaczęłam kombinować i robić odważniejsze wzory, z tego względu, że zawsze mnie do tego ciągnęło. Jestem fanką neutralnych kolorów, delikatnych, pastelowych, ale często jak tworzę coś nowego wychodzą odważne kompozycje i to jest chyba moje drugie ja, które siedzi we mnie w środku i wychodzi, gdy tworzę. Czasami chcę zrobić coś neutralnego, jednak pomimo tego, wychodzi coś bardziej kolorowego – jakby energia, która jest we mnie w środku wchodziła w tą biżuterię.
Patrząc na kolekcje można zauważyć wiele elementów natury, jak np.: kwiaty czy grzyby. Inspiruje cię też natura?
- Jak najbardziej! Kocham kwiaty, te wszystkie elementy naturalne mają dla mnie duże znaczenie.
Natura to jedno, a co z kulturą – np. ikonicznymi scenami czy postaciami odzianymi w biżuterię, jak choćby Audrey Hepburn, w roli ekstrawaganckiej imprezowiczki z Manhattanu, w Śniadaniu u Tiffaniego. Czy takie obrazy również są inspiracją?
- Myślę, że nie mam ikon, które by mnie inspirowały przy tworzeniu biżuterii.
Wspomniałaś wcześniej o tworzeniu biżuterii z modeliny. Czy z tego materiału wciąż jeszcze korzystasz? To bardzo nietypowy wybór.
- Na początku to była stricte modelina. Później zaczęłam wplatać w to elementy koralikowe. Teraz używam bardzo dużo kamieni naturalnych, pereł i planuję wprowadzić kolekcję z cyny bezołowiowej. Nie zamykam się tylko na jeden konkretny materiał, chcę się rozwijać i teraz mam taki plan, aby chodzić na różne warsztaty doszkalać się i tworzyć coraz to ciekawsze kolekcje. Kiedyś marzyło mi się, żeby pójść na staż do złotnika, żeby zobaczyć, jak to wygląda od strony technicznej. Bardzo chcę się rozwijać i nie zamykać się tylko na materiały, od których zaczynałam.
Modelina mnie zaintrygowała. Jak się z nią pracuje?
- Modelina daje bardzo wiele możliwości, można tworzyć naprawde odjechane wzory i formy. Jest to bardzo duży plus tego materiału. Jednak praca z nią nie jest do końca prosta, bo trzeba mieć dobrą technikę i precyzję, aby wykonać dokładnie poszczególne elementy biżuterii. Dodatkowo stanowisko pracy musi być zawsze bardzo czyste, ponieważ modelina łapie wszystko - każdy kurz, każdy najmniejszy pyłek - więc jak coś nam się dostanie to później jest to widoczne w naszej biżuterii. Po stworzeniu wzoru musimy upiec go w piekarniku, a następnie wyszlifować. Praca z tym materiałem jest naprawdę czasochłonna, jeżeli chcemy, aby była dopracowana. Ostatnio zaczęłam pokrywać modelinę żywicą UV, która daje spektakularny efekt i piękne błyszczące wykończenie.
A warsztaty? Słyszałam, że i te również prowadzisz?
Oczywiście! Moje pierwsze warsztaty dotyczyły właśnie pracy z modeliną. Byłam w szoku, jak pozytywnie zostały odebrane — dało mi to ogromnego kopa do dalszego działania! Dziewczyny były bardzo zaangażowane i tworzyły naprawdę kreatywne prace, mimo że, jak wcześniej wspominałam, modelina to dość wymagający materiał. Po tej pierwszej edycji postanowiłam zorganizować kolejną, a potem przyszło mi do głowy, żeby spróbować także warsztatów z koralików. Tworzę również biżuterię z tego materiału, a dodatkowo pojawiło się zainteresowanie ze strony uczestniczek — więc powstały i takie. Podczas warsztatów opowiadam o podstawowych narzędziach, które wykorzystujemy do tworzenia biżuterii, dzielę się technikami, trikami i sposobami na uzyskiwanie ciekawych tekstur. Pokazuję też, jak łączyć poszczególne elementy oraz omawiam materiały, na których pracujemy. Już niedługo odbędzie się kolejna edycja warsztatów w kawiarni Korona 1912 - 16 lipca będzie można nauczyć się robić naszyjniki. Serdecznie zapraszam.