Życie pełne wzlotów i upadków. Ryszard Rynkowski przez raka stracił żonę
Kariera Ryszarda Rynkowskiego
Ryszard Rynkowski urodził się 9 października 1951 roku w Elblągu, co oznacza, że ma 73 lata. Jego tato był kierownikiem filii Herbapolu, a mama gospodynią domową. Już od dzieciństwa interesował się muzyką. Uczył się gry na fortepianie, najpierw u organisty, a kolejno w szkole podstawowej. Kolejno grał w zespołach amatorskich, a jako uczeń liceum prowadził kabaret. Po maturze uczył się w Wyższej Szkole Nauczycielskiej w Olsztynie. Po przeprowadzce do Warszawy rozpoczął współpracę z Operetką Warszawską i Teatrem na Targówku. Kolejno grał na pianinie w Grupie Bluesowej Gramine. Podjął współpracę z zespołem Victoria Singers, który później przemianował się na Vox. To on odpowiadał za takie hity grupy, jak „Bananowy song” czy też „Szczęśliwej drogi już czas”. W 1987 roku zrezygnował ze współpracy z zespołem. Według Rynkowskiego Witold Paszt, z którym grał w zespole, chciał się go pozbyć.
– Z Witkiem dzieliły nas kwestie repertuarowe. Po prostu nie iskrzyło między nami, a jedyne, co nas trzymało razem, to duże pieniądze z wyjazdowych koncertów. Konflikt dojrzewał kilka lat, ale żeby mnie wyrzucić, potrzebny był pretekst. A tym stał się mój niechlubny występ pod wpływem alkoholu w Kutnie. Decyzja była błyskawiczna - zostałem wyrzucony – mówił Rynkowski w Głosie Wielkopolskim.
Witold Paszt kilkukrotnie próbował pogodzić się z dawnym kolegą, te próby jednak były nieudane. Aż do końca, do śmierci Paszta, wokaliści się nie pojednali.
Po rozstaniu z Voxem Rynkowski zdecydował się na karierę solową. Kilkukrotnie wygrał Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu, a w 2001 roku został nagrodzony Fryderykiem. Kilka lat temu chwilowo wycofał się z show-biznesu, ale powrócił na scenę. Będzie można go zobaczyć na scenie na festiwalu w Opolu.
Ryszard Rynkowski i pierwsza żona. Ukochana muzyka zmarła na raka
Ryszard Rynkowski poznał Hannę w latach 70. Przyuczał się wówczas do zawodu nauczyciela, ale to ukochana namówiła go, by poważnie zajął się muzyką.
– Gdyby nie Hania, byłbym pewnie dzisiaj zgorzkniałym nauczycielem muzyki w rodzinnym Elblągu – powiedział w „Gali”.
Wraz przyjaciółmi zaczął grać na imprezach, a z czasem na tym zarabiać. Hannę poślubił w 1973 roku, w wieku zaledwie 22 lat. Po pięciu latach na świat przyszła ich córka Marta.
– Zanim (córka) się urodziła, spędziliśmy dwie noce i dwa dni na przygotowywaniu wyprawki. Nie było pampersów i wielu innych rzeczy, więc pieluchy szyliśmy tetrowe, które potem trzeba było prać i gotować. Kupiliśmy sobie pralkę automatyczną, w którą patrzyliśmy jak w obraz. Teraz wszystko jest dostępne. Poza tym dziś jestem ojcem o wiele bardziej świadomym. Wtedy byłem młody, na starcie, spragniony sukcesów na scenie – mówił Rynkowski w rozmowie z „Vivą”.
Jak z kolei przyznał w wywiadzie dla Deon.pl, nie skupiał się na ojcostwie, poświęcając się karierze i wyjeżdżając w kilkutygodniowe trasy koncertowe.
Na dodatek po koncertach wraz z kolegami z zespołu imprezował i zaczął mieć problemy z alkoholem. Ciężar wychowania córki spadł na żonę. Do tego doszły awantury, a podczas nich nawet rzucanie naczyniami. Małżeństwo muzyka ucierpiało.
Rynkowski postawił na solową karierę, sytuacja się uspokoiła, ale na parę spadł dodatkowy problem, żona muzyka usłyszała diagnozę – rak piersi. Gdy muzyk tylko dowiedział się o chorobie, zrezygnował z procentów i zaczął się opiekować ukochaną.
– Najbardziej zabolało mnie, jak pożyczałem wózek dla Hani, bo nie mogła już chodzić. Chciałem za niego zapłacić, a pielęgniarka: „Panie Ryszardzie, za dwa tygodnie i tak nam pan odda". Może nie pomyślała, co mówi. Płakałem w samochodzie – cytuje muzyka „Viva”.
W 1996 roku, po czterech latach od diagnozy, Hanna zmarła. Ryszard został sam z 17-letnią córką, której musiał nagle zastąpić też mamę.
– Moja pierwsze żona zmarła, niestety, zmagając się z nowotworem i dopiero kiedy odeszła ja się zorientowałem, jaka w domu jest pustka, ile ona zapełniała czasu i bytu, wychowanie córki i tak dalej. Ja byłem zajęty trochę swoją karierą, niestety, bardzo samolubnie, bardzo egoistycznie – mówił w Radiu Plus.
Ryszard Rynkowski i Edyta. Od fanki do miłości życia
Ryszard Rynkowski przez lata od śmierci nie był z nikim związany, a przynajmniej nieoficjalnie. Po latach los się jednak do niego uśmiechnął. Po jednym z koncertów, gdy rozdawał autografy, w kolejce ustawiła się też ona, fanka Edyta. Od razu przyciągnęła jego uwagę pięknymi, dużymi oczami. Zainteresowanie okazało się obustronne. Po koncercie Edyta zadzwoniła do hotelu, gdzie zatrzymał się muzyk i poprosiła o połączenie z nim. Tak umówili się na kawę.
– Nie chciałem o nim mówić przed podjęciem ostatecznej decyzji. Mieliśmy z Edytą wątpliwości, bo różnica wieku między nami wynosi 22 lata. (…) Pamiętam, jak umówiliśmy się na pierwszą randkę. Zapytałem, gdzie chciałaby pojechać. Ona, że do Krakowa. Dla mnie to była groza, bo Edyta wyglądała jak wspaniała dziewczyna. A obok niej szedł taki stary z brzuchem. Trzymaliśmy się z metr od siebie. Nie dlatego, że się jej wstydziłem, tylko że była taka atrakcyjna w stosunku do mnie. Modliłem się, żeby nikt ze znajomych nas nie zobaczył. I oczywiście, że zobaczył. (...) Na początku Edyta też ukrywała naszą znajomość. Rodzice w Tychach nie wiedzieli, z kim ich córka jeździ w góry. Babcia się dziwiła, dlaczego wnuczka zakłada na te wyprawy buty na wysokim obcasie. A my jechaliśmy do Bielska-Białej rozerwać się" – mówił Rynkowski w „Vivie!”.
Para wzięła ślub w kaplicy zamkowej na Szczytniku, w Górach Stołowych. Zakochani długo starali się o dziecko, jednak bezskutecznie. Pewnego dnia pojechali do Lourdes, gdzie w grocie muzyk modlił się do Matki Boskiej. Jak mówi, kolejnego dnia jego żonie kawa nie smakowała już tak samo. Małżeństwo zostało rodzicami Ryszarda Juniora, który przyszedł na świat w 2008 roku. Dla muzyka i jego żony syn jest darem od Matki Boskiej.