Marcin Wroński: "Próbowano zastraszać i zniechęcić rolników do udziału w protestach"
Niezapowiedziane wizyty policji przed protestami
Według relacji Wrońskiego, na dzień lub dwa przed zaplanowanymi protestami do gospodarstw w regionie zaczęli przyjeżdżać funkcjonariusze policji.
— Policjanci przyjeżdżali do gospodarstw moich kolegów, rolników i zadawali dziwne pytania, czy zamierzają brać udział w protestach i czy teraz też będą je organizować — relacjonuje.
Uchwycił go monitoring. Nagranie z Rossmanna trafiło do sieci
Co istotne, nie były to wizyty przypadkowe.
— Odwiedzani nie byli przypadkowi rolnicy. Były to osoby, które w 2024 roku rejestrowały na siebie protesty, których było w naszym województwie kilkadziesiąt — podkreśla Wroński.
"To wyglądało na próbę zniechęcenia"
Zastępca wojewódzkiego przewodniczącego Samoobrony nie ma wątpliwości, że działanie służb wykraczało poza standardowe procedury.
— Każdy policjant wie, jak wygląda procedura rejestracji protestu. Oczywistym było, że nikt z nich nie organizuje w tym dniu protestów, ponieważ takie zgłoszenie musiałoby zostać wysłane kilka dni wcześniej — wskazuje.— Trudno nie odnieść wrażenia, że te wizyty w gospodarstwach miały na celu zniechęcenie, a nawet zastraszenie liderów rolniczych protestów.
Wroński zwraca uwagę, że podobne działania mogły być prowadzone także w innych częściach kraju.
Podejrzenia wobec MSWiA
Ton jego wypowiedzi sugeruje, że za policyjnymi działaniami mogło stać polityczne polecenie.
— W moim przekonaniu, tego typu policyjne najazdy mogły mieć miejsce również w innych województwach, a zalecenia do ich przeprowadzenia mogły pochodzić nie z komendy głównej, a z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji — ocenia.
Jeśli przypuszczenia Wrońskiego okażą się prawdziwe, sytuacja byłaby wyjątkowo poważna. — Jeżeli moje przypuszczenia są słuszne, to mamy do czynienia z metodami rodem z PRL — mówi otwarcie.
Jasne stanowisko: rolnicy nie dadzą się zastraszyć
Wroński podkreśla, że środowiska rolnicze nie zamierzają cofnięć się z powodu presji. Z jego słów wynika, że nastroje na wsi są napięte, a ostatnie działania tylko je pogłębiają.
— Rolnicy mają dość lekceważenia i prób uciszania. Jeżeli ktoś myśli, że presją uda się wyłączyć inicjatorów protestów, to bardzo się myli — słyszymy od działacza Samoobrony.
Sprawa będzie miała dalszy ciąg?
Kwestia nie zapowiada się na incydent, o którym zapomni się po kilku dniach. Wśród rolników coraz częściej pojawia się pytanie, czy aparat państwa został użyty do działań prewencyjno-politycznych, a nie porządkowych.
Jeżeli potwierdzi się, że policja działała na polityczne polecenie, środowisko rolnicze zapowiada dalsze kroki — także prawne.
Na razie jedno jest pewne: protesty nie wygasną, a atmosfera wokół nich staje się coraz bardziej napięta. Rolnicy mówią wprost — próby zastraszenia tylko ich mobilizują.