Przemysł motoryzacyjny w Europie mierzy się z szeregiem wyzwań
W tym artykule:
Fala zamknięć fabryk: zmniejszająca się liczba miejsc pracy
Ogromna ilość zakładów produkcyjnych, która niegdyś była chlubą europejskiej gospodarki, teraz zmaga się z redukcją zatrudnienia. Codziennie około 500 miejsc pracy jest likwidowanych, co w największym stopniu dotyka przemysł motoryzacyjny. To nie tylko efekt kończących się kontraktów czy spadającego popytu, ale przede wszystkim rosnących kosztów operacyjnych. Dane wskazują na znaczący trend zamykania fabryk lub przenoszenia ich do miejsc o niższych kosztach operacyjnych i mniejszym obciążeniu regulacyjnym - alarmuje Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych.
Według Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych (ETUC), kraje europejskie, w tym Polska, tracą na znaczeniu jako miejsca produkcji, ustępując pola bardziej konkurencyjnym rynkom o niższych kosztach. Proces ten odbywa się zarówno w przypadku dużych, jak i mniejszych firm, które często kończą działalność "w ciszy", nie pojawiając się na czołówkach gazet.
W tej sytuacji europejski przemysł motoryzacyjny stoi przed poważnym wyzwaniem. O ile kiedyś był liderem na światowym rynku, dzisiaj musi zmierzyć się z rosnącą konkurencją szczególnie ze strony chińskich producentów, którzy cały czas poszerzają swoje wpływy w Unii Europejskiej.
Koszty energii i wpływ polityki klimatycznej
Jednym z głównych problemów, z którymi boryka się europejski przemysł motoryzacyjny, są rosnące ceny energii. Przemysł motoryzacyjny, jako jeden z najbardziej energochłonnych, odczuwa skutki tego zjawiska najdotkliwiej. Ceny prądu i gazu osiągają wartości, które dla wielu zakładów są nie do zaakceptowania.
W Polsce, gdzie większość energii elektrycznej pochodzi z węgla, koszty emisji CO₂ generują znaczne obciążenia. System ETS znacząco podnosi ceny uprawnień do emisji, które w ostatnich latach wzrosły do blisko 100 euro za tonę. To wprost wpływa na wzrost kosztów produkcji, szczególnie w nowo powstałych fabrykach, które z początku miały być bardziej ekonomiczne.
Dodatkowo, niemal każdy zakład przemysłowy w Europie odczuwa presję na wzrost wynagrodzeń. Ceny pracy, które rosły w Polsce o prawie 13 proc. w drugim kwartale 2024 roku, stają się czynnikiem mogącym zadecydować o zatrzymaniu produkcji. Konkurencja z krajów takich jak Wietnam, Indie czy Meksyk, gdzie koszty pracy są znacznie niższe, jedynie pogłębia ten problem.
Plaga zawieszonych inwestycji i odwrót kapitału
Sytuacja w inwestycjach zagranicznych w Europie również maluje się w ponurych barwach. Od kilku lat odnotowuje się drastyczny spadek inwestycji spoza UE. Ilość nowych projektów jest ograniczona, a kapitał, zamiast napływać, odpływa. To zjawisko potęguje nie tylko brak nowych inwestycji, ale również wycofywanie się z wcześniej zaplanowanych projektów, co destabilizuje gospodarki wielu krajów europejskich.
Przykładem tego, jak szybko Europa może stracić szansę na rozwój, jest wycofanie się Intela z planów inwestycyjnych w Niemczech i Polsce. Początkowo planowano tam budowę fabryk półprzewodników, które mogły stworzyć setki nowych miejsc pracy. W wyniku decyzji o przeniesieniu inwestycji do Wietnamu i Malezji, Europa straciła kolejną szansę na wzmocnienie swojej pozycji na rynku globalnym.
Chińskie inwestycje w UE wciąż rosną, podczas gdy udział Europy w globalnym eksporcie inwestycji dramatycznie spadł. Fakt ten nie tylko zagraża gospodarczej stabilności regionu, ale również zwiększa obawy co do przyszłości zatrudnienia i pozycji przemysłu.
Potrzeba nowej strategii konkurencyjności
Obecne realia pokazują, że europejski przemysł motoryzacyjny musi wypracować nową strategię działania. Brak skutecznych mechanizmów ochrony przemysłu i przeregulowanie rynku mogą prowadzić do trwałej utraty miejsc pracy.
-To, co obserwujemy w branży motoryzacyjnej, to nie chwilowe turbulencje, lecz strukturalne pęknięcie. Europa przestaje być atrakcyjnym miejscem do prowadzenia produkcji przemysłowej - i to pomimo znakomitych kompetencji, know-how oraz infrastruktury. Z jednej strony mamy ambitne cele klimatyczne, a z drugiej brak skutecznych mechanizmów ochrony przemysłu za to aż nadto regulacji - komentuje Tomasz Bęben, prezes zarządu Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych.
- Potrzebujemy realnej strategii konkurencyjności: tańszej energii, uproszczenia przepisów, wsparcia dla inwestycji. Inaczej grozi nam deindustrializacja i trwała utrata miejsc pracy, które już nigdy nie wrócą - dodaje.
Europa musi zróżnicować źródła energii, obniżyć ich koszty i uprościć przepisy, by przyciągnąć inwestycje z powrotem na Stary Kontynent. Tylko dzięki tym działaniom możliwe stanie się zahamowanie procesu deindustrializacji i odbudowa pozycji Europy na globalnej mapie przemysłowej. Długofalowa strategia wymaga natychmiastowych działań, by uniknąć dalszego pogłębiania kryzysu.
W ostatnich latach Polska stała się atrakcyjnym miejscem dla inwestorów z branży motoryzacyjnej. Branża odpowiada za 8 proc. PKB i daje pracę ok. 400 tys. osób (wg danych ZUS). To drugi największy sektor w Polsce pod względem obrotów. Produkujemy w kraju zarówno podzespoły, jak i całe pojazdy osobowe i ciężarowe.