„Nie chcę udowadniać, że mam talent. Chcę po prostu być i śpiewać” – Zosia Karbowiak o swoim miejscu na scenie i w sercach słuchaczy

To nie tylko muzyczna historia – to także opowieść o rodzinie, wzajemnym wsparciu i wspólnych dźwiękach. Zosia Karbowiak, finalistka „Must Be The Music”, występuje na scenie z mężem i córkami, a każda nuta jest dla niej wyrazem emocji i prawdy. W rozmowie z nami zdradza, jak wygląda życie artystki, która tworzy muzykę po swojemu i od serca – bez kalkulacji i fałszu.
„Nie chcę udowadniać, że mam talent. Chcę po prostu być i śpiewać” – Zosia Karbowiak o swoim miejscu na scenie i w sercach słuchaczyZosia Karbowiak to kobieta z głosem, którego nie da się pomylić – mocnym, autentycznym i poruszającym. W finale „Must Be The Music” zachwyciła publiczność, ale jej historia sięga znacznie dalej niż program telewizyjny.
Źródło zdjęć: © AKPA.pl | AKPA/JACEK KURNIKOWSKI
Katarzyna Dębek

Ma za sobą Eurowizję, lata kariery za granicą, ale dopiero w Polsce poczuła, że naprawdę jest "u siebie”. W rozmowie Zosia Karbowiak opowiada o tym, jak wygląda życie artystki z misją, której siłą jest szczerość, głos płynący z duszy i wsparcie najbliższych – na scenie i poza nią.

Katarzyna Dębek ze Strony Kobiet: Zosiu gratuluję dostania się do finału Must be the music. Skąd pomysł na udział w tym programie?

Zosia Karbowiak: Dziękuję. Co do programu, w którym chciałam wziąć udział, to wybór był dosyć prosty. Nigdy nie chciałam brać udziału w show, w którym musiałabym udowadniać, że ja umiem śpiewać lub, że mam talent wokalny. „Must Be The Music” to jedyna formuła widowisk telewizyjnych znanych mi w Polsce, która umożliwia artystom pokazanie swojego artyzmu - zarówno w coverach, jak i w muzyce własnej. Dużo osób z mojego towarzystwa namawiało mnie, aby wziąć udział właśnie w MBTM. Zgłoszenie się nie było dla mnie łatwą decyzją. Ja naprawdę czuję się spełnioną artystką i doceniam swoje sukcesy, ale brakowało mi kontaktu z polską publicznością. Doszłam do wniosku, że ten program da mi taką szansę. Dzisiaj już wiem, że to był dobry krok. Pokazałam się w show i dowiedziało się o mnie sporo osób, że jestem, śpiewam i że chcę koncertować w Polsce.

Katarzyna Dębek: Jak i kiedy zaczęła się twoja przygoda z muzyką?

ZK: Bardzo wcześnie. Od kiedy pamiętam w moim rodzinnym domu stało pianino – które można powiedzieć, że moja mama dostała w posagu. Muzyka była obecna w moim życiu od małego. Rodzice zauważyli, że jestem muzykalna i zapisali mnie do szkoły muzycznej w Koszalinie. Spędziłam w niej 6 lat podstawówki. To jest szkoła muzyczna pierwszego stopnia, chciałam też ukończyć drugi stopień, ale wytrzymałam tylko rok. Jestem bardzo niepokorną osobą zwłaszcza jeśli chodzi o wybór mojej drogi życiowej. To znaczy, jeżeli czuję głęboko w sercu, że chcę coś robić, a dane środowisko mi na to nie pozwala, to zmieniam środowisko. Tak było właśnie w przypadku szkoły muzycznej, gdzie w wieku 15 lat z niej zrezygnowałam. Wówczas zaczęłam robić to, o czym zawsze marzyłam. Czyli pisać piosenki. A w tym roku obchodziłam swój jubileusz, czyli 30 lat na scenie.

KD: Twój głos to dar, czy ciężka praca? A może to i to?

ZK: Nigdy nie chodziłam na zajęcia wokalne, nikt nigdy mnie nie uczył śpiewać, ani nie ustawiał mojego wokalu. Z całą świadomością powiem, że jest to absolutnie mój naturalny głos – płynący z duszy i z serca - zarówno mówiony jak i śpiewany.

KD: Szczerzę Ci powiem, że głos masz nieziemski. Z chęcią bym Cię wypożyczyła do usypiania moich dzieci..

ZK: Dziękuję. Dzięki programowi „MBTM” i mojej obecnej działalności dostaję wiele wiadomości od odbiorców mojej muzyki. Bardzo mnie to cieszy, bo relacje z publicznością i „żywy” z nimi kontakt to jest to, na czym mi bardzo i od zawsze zależało. Kiedy robiłam karierę za granicą, to oczywiście otrzymywałam wiele pięknych słów na temat mojej twórczości i muzykalności, ale dopiero w Polsce mogłam poczuć prawdziwe emocje od moich „fanów”. Dostałam ostatnio laurkę od mamy jednego chłopca, z którym nie było kontaktu werbalnego, dopóki nie nauczył się śpiewać piosenki „Pełnia barw” i wygrał konkurs w szkole. Konkurs wokalny, więc werbalnie nie było z chłopakiem kontaktu, a nauczył się śpiewać moją piosenkę. To jest dla mnie w ogóle sukces, jakiego chyba nigdy w życiu bym nie przewidziała.

KD: Wróćmy do show, w którym teraz występujesz. Wiem, że na swoim koncie masz już wiele sukcesów. Czego oczekujesz od „Must Be The Music”?

ZK: Ja tak naprawdę już nic nie oczekuję od „MBTM”, bo poniekąd już spełniłam swoje marzenia. Chciałam, aby ludzie w Polsce dowiedzieli się o moim istnieniu i tak się stało. Po 21 latach śpiewania w Danii mogę wrócić do kraju, w którym się urodziłam i tu koncertować. Nie mam większych marzeń od tych, o których wspomniałam. Ja nie chcę luksusowego jachtu, no może jedynie wymieniłabym płot przed domem, bo jest stary i wymaga renowacji.

KD: Na scenie występujesz razem z mężem? Jak to wpływa na waszą relację?

ZK: Mój mąż jest moim oparciem, przyjacielem, oczywiście cudownym ojcem moich, dzieci naszych dzieci. Jest moją drugą połówką. Czasami coś takiego można zauważyć u bliźniaków, że podobnie mówią, mają podobną mimikę i nasi znajomi to widzą w nas. Jesteśmy ze sobą bardzo długo i spędzamy bardzo dużo czasu ze sobą. Można powiedzieć, że przez tyle lat to może my oddzielnie spędziliśmy z siedem dni i to tylko przez problemy zdrowotne. Te wszystkie lata spędzone razem sprawiły, że świetnie uzupełniamy się na scenie i poza nią. Ja jestem twórcą, kompozytorem, a on jest świetnym rytmikiem z wieloma pomysłami, z których korzystam. Gramy ze sobą już naprawdę długo i jesteśmy tak ze sobą zgrani, że na scenie nie musimy się ze sobą kontaktować. A w tym samym czasie mamy podobne niewyćwiczone pomysły. Ja robię wokalizę i w tym samym rytmie mój mąż robi przejście na perkusji, po prostu to jest kwestia zgrania.

KD: Na scenie są obecne również twoje córki. Lubisz z nimi śpiewać?

ZK: Oczywiście, że tak. Mam cudowne córki, które są mądre, ambitne i utalentowane oraz chcą ze mną współpracować na scenie. Koncertuje z nimi, bo one naprawdę są w tym dobre i nie mówią tego tylko jako matka, ale i jako wokalistka, a także nauczycielka. One od najmłodszych lat uczestniczyły w zajęciach, które prowadziłam dla uczniów szkoły, podstawowej, średniej i na wyższych uczelniach. Kiedy trzeba, zwracam im uwagę i poprawiam, kiedy jest coś do poprawy. A tak naprawdę każda z nich jest inna i lubi inny gatunek muzyki. Dzięki temu i ja się od nich dużo uczę i dowiaduję.

KD: Przepraszam, że zdradzę teraz twój wiek, ale masz 44 lata, a ja w Tobie widzę nastolatkę. Bije od Ciebie super energia. Zdradź, jak Ty to robisz?

ZK: To, jaką jestem dzisiaj osobą i jak mnie odbierają ludzie, dużo mnie kosztowało. Korzystam z pomocy psychologicznej. Kiedy 4 lata temu miałam stany lękowe, depresję i przez 3 miesiące nie chciałam wstawać z łóżka, a zawsze twierdziłam, że życie jest piękne, zgłosiłam się o profesjonalną pomoc. Przy okazji wyszły mi inne diagnozy - jestem osobą ze spektrum, jestem osobą atypową. Nauczyłam się to rozumieć i nauczyłam się wykorzystywać narzędzia psychologiczne do tego, żeby sama powstrzymywać u siebie pewnego rodzaju negatywne zachowania. Dwa lata chodziłam na terapię i dzięki niej zrozumiałam, że życie nie jest wcale skomplikowane. Jesteśmy na tym świecie tylko chwilę i chcę je przeżyć według moich zasad i reguł, oraz że chce je tak przeżyć, abym była szczęśliwa. Dlatego robię muzykę, która sprawia mi przyjemność. Dzielę się nią, bo widzę, że państwu sprawia to  przyjemność, co mnie jeszcze bardziej dopinguje do tego, żeby dalej robić muzykę. A jeśli przy okazji mogę przemycić wizję swojego świata, w którym ludzie są dla siebie serdeczni, mili, empatyczni no to tym bardziej jestem szczęśliwa. Chciałabym takie wartości przekazywać w swojej twórczości nawet jeśli nie wszystkim się to podoba i często dostaje przez to „po uszach”.

KD: Jakie masz plany na przyszłość? Polska będzie już tym krajem, w którym zostaniesz na stałe?

ZK: Oczywiście tylko i wyłącznie Polska. W planach mam bardzo dużo koncertów. Oczywiście, jeśli uda mi się pozyskać znowu sympatię publiczności  w programie MBTM, no to może przede mną i festiwal w Sopocie. Mam oczywiście ambicję na to, żeby rozwijać swoją karierę i wydać płytę.

KD: Jakie masz marzenia? Te zawodowe i prywatne?

ZK: Abym mogła cieszyć się muzyką bez zmartwień dotyczących kwestii finansowych. Chcę zapewnić moim dzieciom, rodzicom, którymi się opiekuję fajne i stabilne życie. Chciałabym, żeby nigdy mi nie zabrakło pieniążków, aby pójść prywatnie do lekarza, albo zapłacić rachunki za ogrzewanie. To jest mój priorytet. Jak ten priorytet będzie zabezpieczony, to zostaje mi tylko dobrze się bawić i dzielić się swoją muzyką z innymi.

KD: Dopytam się jeszcze Ciebie o Eurowizję. Brałaś udział w krajowych eliminacjach. Jak wspominasz ten czas?

ZK: To była dla mnie spora dawka doświadczenia, wzruszeń i zaszczyt. Pamiętam, jak podeszła do mnie Edyta Górniak i powiedziała mi, że mam niesamowity wokal. Był to 2010 rok, wtedy się nie udało. Za drugim razem też mi nie poszło, ale borykałam się z okrutnym zapaleniem gardła i nie mogłam pokazać swoich wszystkich wokalnych możliwości.

KD: A jak ocenisz szansę Justyny Steczkowskiej na tegorocznej Eurowizji?

ZK: Szczerze, to mało oglądam telewizji i aż tak bardzo tego nie śledzę. Nie znam konkurencji naszej reprezentantki. Pani Justyna Steczkowska imponuje mi pod wieloma względami, absolutnie ją podziwiam za jej artyzm, głos, figurę i za to, że przez tyle lat utrzymuje się w czołówce polskich gwiazd. Utwór „Gaja” to nie mój styl muzyczny i ja bym takiej piosenki nie dała rady stworzyć, ale ona świetnie odzwierciedla Steczkowską. Ta piosenka i cały performance to unikalna jakość, indywidualizm, jaki reprezentuje Justyna.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia i oczywiście wygranej w MBTM.

Wybrane dla Ciebie

Groźna kolizja na warszawskim Gocławiu. Radiowóz wjechał na czerwonym i zderzył się z audi
Groźna kolizja na warszawskim Gocławiu. Radiowóz wjechał na czerwonym i zderzył się z audi
Polscy artyści na świecie. Artur Ruciński w partii Ezia w "Attyli” w Madrycie
Polscy artyści na świecie. Artur Ruciński w partii Ezia w "Attyli” w Madrycie
Para w życiu i w dilerce. W Inowrocławiu zabezpieczono prawie 2 kg kryształu i inne narkotyki
Para w życiu i w dilerce. W Inowrocławiu zabezpieczono prawie 2 kg kryształu i inne narkotyki
Policjanci z Bełżyc przechwycili kilogram narkotyków. 28-latek był bardzo zaskoczony
Policjanci z Bełżyc przechwycili kilogram narkotyków. 28-latek był bardzo zaskoczony
Ukrainiec i Białorusin szmuglowali nielegalnych imigrantów. Akcja Straży Granicznej na drodze S8
Ukrainiec i Białorusin szmuglowali nielegalnych imigrantów. Akcja Straży Granicznej na drodze S8
Ojciec z córką w Sulejówku bohatersko ratowali życie tonącemu 70-latkowi. Otrzymali list pochwalny od burmistrza
Ojciec z córką w Sulejówku bohatersko ratowali życie tonącemu 70-latkowi. Otrzymali list pochwalny od burmistrza
Pingwiny z Madagaskaru i Mamma Mia w roli głównej. Noc filmowa na Uniwersytecie Ekonomicznym przyciągnęła tłumy studentów
Pingwiny z Madagaskaru i Mamma Mia w roli głównej. Noc filmowa na Uniwersytecie Ekonomicznym przyciągnęła tłumy studentów
Absolutne szaleństwo w Strefie Plaża AGH. Bracia Figo Fagot, Pull The Wire, Kinny Zimmer, Tribbs, Wojtek Szumański rozkręcili Juwenalia 2025
Absolutne szaleństwo w Strefie Plaża AGH. Bracia Figo Fagot, Pull The Wire, Kinny Zimmer, Tribbs, Wojtek Szumański rozkręcili Juwenalia 2025
Gala Osobowość Roku 2024 w Chorzowie. Wyróżnione zostały osoby z całego województwa śląskiego
Gala Osobowość Roku 2024 w Chorzowie. Wyróżnione zostały osoby z całego województwa śląskiego
Bydgoszcz. Mężczyzna wiozący ciężarną żonę do szpitala utknął w korku. Dostał eskortę policji
Bydgoszcz. Mężczyzna wiozący ciężarną żonę do szpitala utknął w korku. Dostał eskortę policji
To jedno z największych mazurskich miast. Co warto zobaczyć w Kętrzynie?
To jedno z największych mazurskich miast. Co warto zobaczyć w Kętrzynie?
Poznaliśmy gwiazdy jubileuszowej edycji Lwóweckiego Święta Chleba. Kto pojawi się na scenie?
Poznaliśmy gwiazdy jubileuszowej edycji Lwóweckiego Święta Chleba. Kto pojawi się na scenie?