Połknął petardy, bo kazali mu koledzy. 11-latek trafił do szpitala w Gorzowie
We wtorek 1 lipca w nocy do Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie trafił 11-letni chłopiec z zaburzeniami rozwoju, który w ramach "challengu" – połknął kilka petard typu „diabełek”. Do tego niebezpiecznego zachowania namówili go rówieśnicy.
Z relacji lekarzy wynika, że chłopiec sam przyznał się, że połknął kilka petard. Pracownicy szpitala byli zszokowani, kiedy usłyszeli, co się stało.
– Nasz personel nigdy nie spotkał się z takim przypadkiem. Wszyscy byliśmy w szoku – mówi w rozmowie z portalem gorzowianin.com Paweł Trzciński, rzecznik prasowy gorzowskiego szpitala.
Lekarze nie wiedzieli, czy petardy wybuchną w żołądku
Jak ustalił portal gorzowianin.com lekarze od razu skonsultowali się z toksykologiem, żeby dowiedzieć się, jakie istnieje zagrożenie. Nikt nie był pewien, czy petardy mogą wybuchnąć w żołądku, czy mogą się tam rozpuścić lub jak zareagują na działanie kwasów trawiennych.
– Konsultowaliśmy się z toksykologiem, czy istnieje ryzyko, że te petardy wybuchną, czy możemy je zostawić w brzuchu chłopca. Nikt nie wiedział, jak petardy mogą zareagować w żołądku – mówi Trzciński.
Na szczęście po dokładnej analizie i obserwacji stanu dziecka lekarze zdecydowali, że nie ma potrzeby chirurgicznego usuwania petard. Chłopiec pozostaje w szpitalu, pod opieką medyczną, a lekarze czekają, aż niebezpieczne przedmioty zostaną naturalnie wydalone.
O sprawie jako pierwsza poinformowała reporterka Dorota Wleklik z RMF Maxx.
Rodzice, uważajcie. To nie jest zabawa
Sprawa 11-latka z Gorzowa powinna być poważnym sygnałem ostrzegawczym dla rodziców i opiekunów. Choć petardy typu „diabełek” wydają się niegroźne – w kontakcie z wilgocią lub wysoką temperaturą mogą stanowić realne zagrożenie.
Ten przypadek pokazuje też, jak groźne mogą być wyzwania i zabawy z internetu.