"Pyrrusowe zwycięstwo". Skąd pochodzi to słynne określenie?
Określenie "pyrrusowe zwycięstwo" znamy wszyscy, choć niewielu zastanawia się, skąd właściwie się wzięło. Ten popularny frazeologizm ma swoje źródło w dramatycznych wydarzeniach z III wieku przed naszą erą, kiedy hellenistyczny monarcha stoczył kilka pamiętnych bitew z potęgą Rzymu. Historia zapamiętała te starcia nie z powodu spektakularnych sukcesów militarnych, ale ze względu na ich paradoksalny finał.
Król z Epiru i jego ambitne plany
Pyrrus przyszedł na świat około 319 roku przed Chrystusem i objął tron Epiru, niewielkiego państwa położonego na obszarze dzisiejszej Grecji. Ówcześni uważali go za jednego z najzdolniejszych dowódców swojej epoki, porównywalnego z samym Aleksandrem Wielkim. Jego talenty wojskowe nie pozostały długo niewykorzystane.
Brutalne pobicie. Wszystko nagrywali telefonem
W roku 280 przed naszą erą greckie miasta z południa Italii, włącznie z Tarentem, znalazły się pod coraz większą presją ekspansywnego Rzymu. Zwróciły się więc o pomoc do słynącego z umiejętności wojennych króla Epiru. Pyrrus chętnie przyjął to wezwanie, widząc w nim szansę na zbudowanie imperium po drugiej stronie Adriatyku. Nikt wtedy nie przypuszczał, że ta decyzja przypieczętuje jego reputację w sposób zupełnie nieoczekiwany.
Pierwsza poważna konfrontacja nastąpiła niemal natychmiast po przybyciu króla do Italii. Bitwa pod Herakleą zakończyła się technicznie sukcesem epirskiego władcy, który wykorzystał słonie bojowe do rozbicia rzymskich formacji. Jednak już wtedy straty po stronie zwycięzców były niepokojąco wysokie, zwłaszcza biorąc pod uwagę ograniczone zasoby ludzkie, jakimi dysponował Epir.
Ausculum i słynna wypowiedź
Rok później, w 279 przed Chrystusem, doszło do kolejnego starcia niedaleko miasta Ausculum w Apulii. Pyrrus ponownie wygrał bitwę w sensie taktycznym, zmuszając Rzymian do odwrotu. Tym razem jednak cena okazała się druzgocąca. Według relacji starożytnych autorów, w tym Plutarcha, armia epirska straciła kilka tysięcy najlepszych żołnierzy.
To właśnie po tej bitwie król miał wypowiedzieć swoje najsłynniejsze zdanie. Gdy gratulowano mu zwycięstwa, odpowiedział podobno: "Jeszcze jedno takie zwycięstwo, a będę zgubiony". Niektóre źródła podają łacińską wersję tej wypowiedzi, jednak jej sens pozostaje niezmienny. Pyrrus doskonale rozumiał, że przy takiej wymianie strat Rzym wygra wojnę przez wyczerpanie.
Różnica potencjałów obu stron była bowiem rażąca. Republika Rzymska mogła stosunkowo szybko uzupełniać swoje legiony, czerpiąc z ogromnych zasobów ludnościowych Italii. Epir natomiast był małym państwem, a każdy poległy żołnierz stanowił stratę niemal niemożliwą do odrobienia. Matematyka wojennego zużycia działała bezlitośnie przeciwko hellenistycznemu królowi.
Koniec przygody
Mimo formalnych zwycięstw, Pyrrus nie zdołał osiągnąć swoich strategicznych celów w Italii. Kolejne kampanie pochłaniały coraz więcej zasobów przy coraz mniejszych efektach. W 275 roku przed Chrystusem król ostatecznie opuścił półwysep włoski, nie zrealizowawszy swoich ambicji budowy zachodniego imperium.
Kampanie w Italii zakończyły się klęską w szerszym rozumieniu, pomimo że pojedyncze bitwy wyglądały na sukcesy. Pyrrus powrócił do Epiru osłabiony i wyczerpany, by później zginąć w 272 roku podczas walk w Grecji. Jego włoskie przygody nie przyniosły trwałych korzyści, za to pozostawiły trwały ślad w języku.