Rok dla zbóż i rzepaku jest tragiczny, a sukcesem będzie wyjście na zero

Żniwa 2025 są bardzo trudne dla rolników, którzy próbują wyrwać swoje plony deszczowej pogodzie. Z każdym opadem jakość pszenicy pogarsza się, zboża zaczynają porastać. - Jest źle, bardzo źle - mówi Ryszard Borys, prezes Dolnośląskiej Izby Rolniczej. Uważa, że wyjście na zero będzie dla wielu rolników sukcesem, a o zarobku nie ma mowy. Gospodarzy przytłacza również szereg innych problemów.
rzepak, pole, kwiat, plon, natura, widok, wiosna, uprawa, rolnictwo, kwitnienie, niebo, krajobrazWirtualna Polska
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
Agata Wodzień-Nowak

Bardzo trudno zebrać zboża z pól. Żniwa spływają deszczem

- Pierwsze zbiory zaczęły się u nas około dwa tygodnie temu. Jęczmienie ozime poszły na pierwszy rzut, później rzepaki. Pszenica też w tej chwili jest młócona – mówi Ryszard Borys, prezes Dolnośląskiej Izby Rolniczej.

Zaraz dodaje, że deszcze co chwila przerywają żniwa. - Także naprawdę jest bardzo ciężko coś zebrać. Wilgotność jest wysoka, jak przejdzie deszcz. No i jest po prostu źle, bardzo źle. Zboże traci na parametrach, pszenica szczególnie. W niektórych miejscach już mam sygnały, że zboże zaczyna porastać.

Sytuacja jest bardzo trudna. Zboże, szczególnie pszenica, traci na parametrach jakościowych. Rozmówca Strefy Agro wskazuje, że ostatnie dni pod tym względem to „totalna katastrofa”.

Początkowe plony, z tego co udało się już zebrać, przedstawiają się różnie. W przypadku jęczmieni ozimych, pomimo wiosennej suszy, a następnie opadów, wyniki są zadowalające. - Rozmawiałem z rolnikiem, który uprawiał jęczmień browarny – osiągnął plony w granicach 8-9 ton z hektara, co jest dobrym wynikiem. Myśleliśmy, że po wiosennej suszy będzie gorzej, ale później przyszło trochę deszczu.

Mniej optymistycznie wygląda sytuacja z rzepakiem.

- Na podstawie informacji od rolników, z którymi rozmawiałem, plon na poziomie 3 ton z hektara jest już uznawany za bardzo dobry. Należy jednak pamiętać, że region dotknęły niedawne gradobicia. Tam, gdzie przeszła nawałnica, sytuacja jest dramatyczna – tona z hektara to już dobry rezultat.

Niska jakość plonów to nie jedyny problem. Wysoka wilgotność zebranego rzepaku (nawet 17-18%, podczas gdy skup akceptuje maksymalnie 9%) wymusza dodatkowe koszty suszenia. To samo dotyczy pszenicy, którą również trzeba dosuszać, aby sprzedać cokolwiek.

Koszty produkcji są bardzo wysokie, a ceny nie zawsze pozwolą wyjść na zero

- Rolnicy próbują ratować, co się da, ponieważ prognozy pogody są złe, a ceny – na poziomie z ubiegłego roku, a nawet spadają, zwłaszcza gdy brakuje odpowiednich parametrów jakościowych – relacjonuje Ryszard Borys.

O opłacalności zbiorów w tym roku trudno mówić, przyznaje szef samorządu rolniczego z Dolnego Śląska. Uważa, że wyjście na zero będzie dla wielu rolników sukcesem, a o zarobku nie ma mowy. - Koszty produkcji są bardzo wysokie – paliwo, nawozy, środki ochrony roślin, a teraz dochodzą jeszcze wydatki na suszenie, często przy użyciu drogiego oleju opałowego.

- Naprawdę to będzie chyba bardzo zły rok dla rolników w całej Polsce. Ulewy i zagrożenia powodziowe dotykają kolejne regiony, w tym Opolszczyznę i Dolny Śląsk. Ciągłe opady i niepewne prognozy pogody sprawiają, że rolnicy obawiają się kolejnych podtopień i powodzi. Całkowity obraz jest pesymistyczny.

Brak popytu na pasze i problemy z rynkiem kukurydzy

Biorąc pod uwagę kolejny trudny rok, charakteryzujący się spadkiem cen, pojawia się pytanie, czy kolejni rolnicy nie zrezygnują z uprawy kosztownych roślin, takich jak rzepak, a nawet z prowadzenia gospodarstw w ogóle.

- W Polsce uprawia się coraz więcej kukurydzy, jednak obecnie brakuje na nią popytu – zwraca uwagę prezes DIR. - Podobnie dzieje się z pszenicą, która z powodu utraty parametrów, zamiast na cele konsumpcyjne, przeznaczana jest na pasze. Niestety, popyt na pasze jest drastycznie niski. Rozmawiałem wczoraj z rolnikiem prowadzącym duży skup, który potwierdził, że nie ma zbytu na ten towar. Jest to bezpośrednio związane z ptasią grypą, która zdziesiątkowała pogłowie drobiu (kurczaków, indyków, kaczek). Podobnie redukcja pogłowia świń z 22 milionów sztuk do około 8 milionów w ciągu kilku lat również znacząco zmniejszyła zapotrzebowanie na pasze.

Zbliża się jesień i zbiory kukurydzy, a perspektywy są niepokojące – nie wiadomo, czy będzie na nią cena, a nawet czy w ogóle znajdzie się skup, dzieli się obawami nasz rozmówca.

Niepokojące umowy handlowe i brak konsultacji

Dodatkowym źródłem niepokoju jest napływ zbóż z Ukrainy. - Jesteśmy zbulwersowani, że pomimo wcześniejszych zapewnień ministra Siekierskiego o powrocie do zasad handlu sprzed wojny, w ostatnim dniu naszej prezydencji w UE podpisano umowę, która zwiększyła limity importu w stosunku do stanu sprzed wojny. Komisja Europejska nie konsultowała tej decyzji z nikim, co budzi sprzeciw i oburzenie. Ten niekontrolowany napływ, nawet jeśli warunki w Ukrainie są trudne, z pewnością wpłynie na nasz rynek.

Rolnicy próbują dotrzeć do unijnych urzędników ze swoimi obawami, dlatego również tam organizują protesty.

- Moim zdaniem, przyszłość rolnictwa rysuje się tragicznie. Byliśmy na proteście w Brukseli, zorganizowanym przez Copa-Cogeca, gdzie prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz zorganizował wyjazd polskiej delegacji. 16 lipca w Brukseli, wspólnie z przedstawicielami innych krajów UE (z wyjątkiem dwóch, trzech), domagaliśmy się ustąpienia pani von der Leyen.

- Mimo burzliwego protestu i wyraźnego sprzeciwu, wracamy z Brukseli i dowiadujemy się o projekcie budżetu UE, który jest dla nas skandaliczny. Nikt nie liczy się z naszymi protestami, ani z rolnikami. Obcięto nam budżet. Z pewnością będziemy protestować ponownie, ale czy to coś da? Wielokrotnie wychodziliśmy na ulice, a efekty były znikome – wspomina mieszkaniec Dolnośląskiego.

Wspomina także o tym, że Komisja Europejska nieustannie zwiększa biurokrację dla rolników.

- Dziś większe gospodarstwa będę musiały zatrudniać księgowych, a niekiedy nawet dodatkowych pracowników do rejestrowania oprysków i nawozów. To generuje dodatkową pracę i koszty. Rolnicy, mając na uwadze wysokie ceny nawozów i środków ochrony roślin, z pewnością nie stosują ich w nadmiarze. Traktowanie nas jak potencjalnych przestępców i z góry zakładanie konieczności kontroli jest absurdem – uważa Ryszard Borys.

Umowa z Mercosurem i brak kontroli jakości importowanej żywności

Do tego dochodzi podpisanie umowy z Mercosurem, gdzie zdaniem rolników w ogóle brakuje kontroli.

- Mam informacje, że w Polsce stosuje się 2,5 kg środków ochrony roślin na hektar, średnia unijna to 3 kg, w Holandii 9 kg, a w Brazylii aż 16 kg. Ta żywność będzie napływać do nas, a obiecana kontrola jest iluzoryczna. Nie mamy nawet kontroli nad tym, co wpływa z Ukrainy. Minister Kołodziejczak w lutym ubiegłego roku obiecywał uruchomienie laboratoriów na granicy w ciągu tygodnia lub dwóch, aby nie dopuścić do Polski towarów przekraczających dopuszczalne normy zawartości środków zakazanych w UE. Dziś tych laboratoriów nie ma, ani już nie ma ministra Kołodziejczaka.

Zdaniem prezesa Dolnośląskiej Izby Rolniczej wystarczyłoby postępować jak w przypadku afery z chorymi krowami, kiedy trzy kraje natychmiast zablokowały import polskiej wołowiny.

- Możemy sprawdzać towar z Ukrainy pod kątem niedopuszczonych środków ochrony roślin. Wtedy nie musimy zamykać granicy – jeśli towar nie spełnia wymogów, po prostu go nie wpuszczamy do Polski i Unii Europejskiej, której jesteśmy granicą. Niestety, wiele czasu zostało zmarnowane, a żadne konkretne decyzje nie zostały podjęte, a ten rok tylko pogarsza naszą sytuację.

Wybrane dla Ciebie

Łódź: Oddaj krew 29 lipca. Zapasy krwi grupy A Rh- są bardzo niskie
Łódź: Oddaj krew 29 lipca. Zapasy krwi grupy A Rh- są bardzo niskie
Łódź: Narodziny w ogrodzie zoologicznym. To już trzeci maluch tego zagrożonego gatunku
Łódź: Narodziny w ogrodzie zoologicznym. To już trzeci maluch tego zagrożonego gatunku
Janiki Wielkie: Wstrząsająca zbrodnia. Nie żyje starsze małżeństwo
Janiki Wielkie: Wstrząsająca zbrodnia. Nie żyje starsze małżeństwo
Śląsk: IMGW ostrzega przed niebezpieczną pogodą.
Śląsk: IMGW ostrzega przed niebezpieczną pogodą.
Nałęczów: Oaza zdrowia i literackiej inspiracji. Co warto zobaczyć?
Nałęczów: Oaza zdrowia i literackiej inspiracji. Co warto zobaczyć?
Zabrze: Sytuacja po ulewach. Zamknięta kładka, utrudnienia w ruchu
Zabrze: Sytuacja po ulewach. Zamknięta kładka, utrudnienia w ruchu
Lidzbark: Rozpędzony motocykl wjechał w betonowy słup. Młody kierowca i pasażerka zginęli na miejscu
Lidzbark: Rozpędzony motocykl wjechał w betonowy słup. Młody kierowca i pasażerka zginęli na miejscu
Łódzkie: Włamywali się do domów. Dwóch 18-latków zatrzymanych
Łódzkie: Włamywali się do domów. Dwóch 18-latków zatrzymanych
Gorzów: Porzucili beczki z olejem. Teraz za sprzątanie zapłaci gmina
Gorzów: Porzucili beczki z olejem. Teraz za sprzątanie zapłaci gmina
Lubin: Pchał samochód do dziewczyny i stracił prawo jazdy
Lubin: Pchał samochód do dziewczyny i stracił prawo jazdy
Szczawnica: Przyrodniczy skarb uzdrowiska. Wodospad Zaskalnik
Szczawnica: Przyrodniczy skarb uzdrowiska. Wodospad Zaskalnik
Poznań: Plac zabaw na Wildzie znów dostępny
Poznań: Plac zabaw na Wildzie znów dostępny