Jak urzędnicy i prywaciarze podzielili między siebie mienie publiczne? Wkrótce premiera spektaklu "Protest Kielecki. Do kogo należą Kielce"
Premiera spektaklu "Protest kielecki. Do kogo należą Kielce?" w Teatrze imienia Stefana Żeromskiego
Jak zostać właścicielem kamienicy? Gdzie szukać mieszkań pod flipa? Czy da się wyciągnąć 4 miliony złotych od publicznej instytucji za 2 metry kwadratowe? Te prowokacyjne pytania otwierają opowieść o tym, jak w ciągu ostatnich dekad zmieniała się struktura własności w Kielcach.
– Rzeczywiście w 1938 roku w "Gazecie Kieleckiej" powstał taki artykuł o dokładnie tym samym tytule – "Do kogo należą Kielce?". Przerażający i antysemicki, który wskazywał prawdziwe dane o tym, że prawie 50 procent kamienic i domów w śródmieściu kieleckim należało do polskich Żydów – wyjaśnia reżyser Jakub Skrzywanek.
– To, co nas martwi najbardziej, to fakt tego, że większość takiego dobra publicznego, o którym zawsze mówiono: własność miejska, zostało przez te ostatnie 30 lat roztrwonione. Dziś cała ulica Sienkiewicza to jest głównie własność prywatna – mówi Jakub Skrzywanek. Tam gdzie kiedyś działały biblioteki i miejsca użyteczności publicznej, dziś dominują banki, second handy i kantory.
Jak zostać certyfikowanym flipperem?
Spektakl porusza też temat kursów flipperskich – patologicznego zjawiska, w ramach którego ludzie uczą się, "jak można wyłudzać mieszkania, jak można krzywdzić słabszych". – Takie kursy stają się coraz bardziej powszechne i w kwocie od 5 do 15 tysięcy złotych możemy się nauczyć wiele, tutaj powiem cynicznie, użytecznych rzeczy, na przykład jak wyłudzić mieszkanie – ostrzega twórca.
Dla Jakuba Skrzywanka, który określa siebie jako artystę konceptualnego w teatrze niż stricte reżysera teatralnego, najważniejszy jest kontekst społeczny i historyczny. – To znaczy to, jakie opowieści ze współczesności lub z przeszłości możemy umieszczać w teatrze – podkreśla. – Zawsze dla mnie teatr jest o pewnej próbie mierzenia się, niż o dawaniu odpowiedzi, i to jest chyba o wiele bardziej jakoś fascynujące, inspirujące.
"Protest kielecki. Do kogo należą Kielce?"
Spektakl wychodzi poza tradycyjne ramy teatralne. – Trudno jest przejść przez prawie 100 lat historii Kielc tylko na scenie. My zaczynamy na nowej scenie i rzeczywiście takie dostałem trochę zadanie, żeby pokazać jej wszystkie możliwości" – zdradza reżyser. Widzowie będą podróżować przez różne przestrzenie teatru, a przedstawienie będzie podróżą po miejscu i czasie.
Historia miejsca i uniwersalne przesłanie
Szczególnym kontekstem dla spektaklu stała się historia samego teatru kieleckiego. – Rzeczywiście ustalono, że niektóre części teatru znajdowały się w rękach spadkobierców żydowskich. To łącznie była – procentowy udział, z tego co pamiętam – 27 procent. Te udziały prywatni właściciele wykupili za kwotę około 300 tysięcy złotych, po czym przed remontem odsprzedali teatrowi za 5 milionów złotych – opisuje reżyser i dodaje, że ten mechanizm jest zdaniem w Polsce niestety bardzo powszechny.
Chociaż spektakl mocno osadzony jest w kieleckiej rzeczywistości, reżyser podkreśla jego uniwersalny charakter, to również opowieść o Polsce, o tym, co się działo na przestrzeni ostatnich 100 lat. – To także refleksja nad tym, co takiego uczyniliśmy ze współczesnymi polskimi miastami – i wojewódzkimi, i powiatowymi, że dochodzi do tego typu procederów? – mówi Jakub.
Do kogo należy spektakl?
Za muzykę do spektaklu odpowiada Szymon Tomczyk, dramaturgię tworzą Paweł Sablik i Julia Nowak, choreografię – Agnieszka Kryst, kostiumy – Lila Dziedzic, a scenografię – Agata Skwarczyńska. Spektakl łączy różne formy wypowiedzi artystycznej, tworząc wielowymiarową opowieść o mechanizmach władzy i własności.
W spektaklu wystąpią: Dagna Dywicka, Klaudia Janas, Beata Wojciechowska, Mateusz Bernacik, Kuba Golla, Łukasz Pruchniewicz, Dawid Żłobiński.
– Niestety żyjemy w czasach, gdzie urzędnicy, którzy powinni być reprezentantami społeczeństwa, którzy powinni dawać przykład, szczycą się z tego, że łamią prawo i za nic sobie mają nie tylko zdanie środowiska, kwestie merytoryczne, ale w ogóle decyzje – podsumowuje Jakub Skrzywanek.