Kultowa seria powraca, ale nie jest to powrót do korzeni, które pokochałem. Mimo to jedna rzecz nastraja mnie do Disciples pozytywnie
Fani serii Disciples mogą wyczekiwać na nową część serii. Tylko muszą przygotować się na to, że nie powraca klasyczna strategia turowa, jaką poznaliśmy ponad 20 lat temu.
Disciples to bez wątpienia jedna z moich ulubionych serii gier, zwłaszcza druga jej odsłona utrzymana w klimatach dark fantasy. Teraz warto przygotować się na 2026 rok, ponieważ wtedy pojawi się Disciples: Domination. Fani oryginalnych gier powinni jednak przygotować się na to, że nie powrócą do trybu gorących krzeseł i podboju Nevendaaru wybraną nacją.
Avyanna powraca w Disciples: Domination
Patrząc na kolejne części Heroes of Might and Magic i kolejne odsłony Disciples, czułem pewien niesmak. To nie było rozwijanie pomysłu z poprzednich części, bo każda kolejna gra przypominała całkowity restart, zignorowanie tego, co zrobiono przy wcześniej produkcji. Brakowało mi traktowania tej serii jako spójnej całości nie tylko pod względem historii i świata, ale i pod kątem projektu rozgrywki.
Dlatego mimo że nie jestem fanem Disciples: Liberation, to jestem w stanie docenić krok, jaki podjął wydawca, Kalypso Media. Nad Disciples: Domination pracuje inna ekipa z Artefacts Studio, ale gra jest bardzo mocno związana z tym, co kilka lat wcześniej przygotowało Frima Studio.
W Disciples: Domination ponownie wcielamy się w Avyannę, ale starszą o kilka dekad. W królestwie źle się dzieje, bo rządzenie całym kontynentem nie jest łatwe. Mrok powraca, więc wsiadamy na konia, żeby zaprowadzić porządek. Nie zostawiamy jednak stolicy Yllian za sobą, co jest związane z nową mechaniką, jaka pojawia się w nowej grze.
Avyanna jest władczynią, co wiąże się z obowiązkami. Dlatego czasami musi zasiąść na tronie i zająć się problemami podwładnych, co skojarzyło mi się z DLC do Crusader Kings III: Royal Court. Avyanna będzie musiała rozwiązywać konflikty pomiędzy nacjami, co wpłynie na jej relacje z nimi. To ma być odwzorowane później na przykład w dialogach.
Powrót starych znajomych
Grając w Disciples: Liberation, jednoczyliśmy różne nacje Nevendaaru, ale brakowało jednej istotnej, czyli krasnoludów. Górskie klany powracają, żeby wesprzeć Avyannę w jej pracy nad ponownym powstrzymaniem sił zła, które nie przestają jątrzyć. Niestety nie ma co liczyć na budowanie ogromnych twierdz i rekrutowanie zróżnicowanych jednostek.
Disciples: Domination bliżej bowiem do King’s Bounty, więc mamy centralne miasto Yllian, które ulepszamy i w nim rekrutujemy jednostki. Nic nie stoi naprzeciw temu, żeby obok siebie stanęły elfy, nieumarli i demony. Wszyscy walczący wspólnie ku lepszemu Nevedaarowi.
Niestety to oznacza brak trybu gorącego krzesła i wspólnych pojedynków przy jednym komputerze. Deweloperzy zdradzili, że tryb wieloosobowy dotyczy wyłącznie potyczek na polach bitew przeciwko dwóm armiom i nic więcej. Głównym elementem Disciples: Domination jest kampania jednoosobowa, która powinna zająć około 20 godzin, jeśli pominiemy wątki poboczne i około 40 godzin, jeśli zdecydujemy się je wykonać.
Głównym celem jest pokonanie trzech potężnych bossów i po finale otwiera się przed nami nowa gra+. Z ciekawości spytałem, w jaki sposób twórcy chcą zmotywować graczy do ponownego przechodzenia gry. Przekazali, że jest jeszcze czwarty boss, ale dostępny wyłącznie we wspomnianym trybie nowej gry+.
Taktyczne starcia są głównym elementem Disciples: Domination
W Disciples walka od zawsze była istotnym elementem serii. W trzeciej odsłonie ewoluowała i jednostki zaczęły poruszać się po polu bitwy. Ten system został rozbudowany jeszcze dalej najpierw w Liberation, a teraz w Domination. Deweloperzy pochwalili się nowymi elementami, jak swobodny wgląd w oddziały wroga jeszcze przed rozpoczęciem starcia.
Jedną z nowych mechanik jest rozbudowana kontrola tłumu. Od teraz możemy do siebie przyciągać wrogów lub ich odpychać, co doprowadza do kolizji z elementami otoczenia lub z innymi jednostkami na polu bitwy. Natomiast zwłoki poległych przeciwników (lub sojuszników) można przerobić na kompost, z którego od razu wyrasta trawa, tworząc pole leczące. Mogą z niego skorzystać obie strony konfliktu, więc warto planować ewentualne leczenie.
Dodatkowo twórcy chcą wymusić na graczach większą elastyczność w budowaniu armii. Może i znajdziemy idealną kombinację jednostek, która pasuje do naszego stylu gry. Dodatkowe cele pola bitwy mogą jednak wszystko zaburzyć, na przykład poprzez zwycięstwo bez używania jednostek walczących na dystans. Jeśli zależy nam na wykonaniu każdej próby, musimy żonglować żołnierzami w armii.
Poza standardowymi jednostkami, Avyanna będzie także rekrutować postacie poboczne, które w roli towarzyszy będą służyć radą. Im lepszy kontakt z daną postacią, tym więcej dowiemy się o niej i tym silniejsza będzie. Na relacje z nimi będą miały wpływ wspomniane wcześniej wyroki, jakie Avyanna wydaje w roli władczyni.
Disciples: Domination z premierą w 2026 roku
Obecnie wiemy tylko, że Disciples: Domination trafi do sprzedaży gdzieś w 2026 roku. W planach jest dużo platform, bo poza Steamem (na Windowsa i macOS) gra trafi na Epic Games i Microsoft Store oraz na konsole Xbox Series X/S i PlayStation 5. Niestety zabraknie napisów i dialogów w polskiej wersji językowej. Wciąż oczekujemy także na podanie wymagań sprzętowych gry.
Disciples: Liberation spotkało się z mieszanym odbiorem wśród fanów serii. Disciples: Domination podąża tą samą ścieżką, dlatego łatwo nastawić się negatywnie do tytułu, ale warto pamiętać, że za grę odpowiada już inne studio i tylko wydawca pozostał bez zmian. Jest szansa, że dostaniemy lepszą wersję produkcji z 2021 roku, chociaż będzie brakowało klasycznej strategii turowej, która mnie przyciągnęła do uniwersum.