Łódź: Miłość do muzyki ze smętów cię uleczy i lekiem jest na zło, czyli finał festiwalu Kolory Polski
Już po raz 26. Wędrowny Festiwal Filharmonii Łódzkiej "Kolory Polski" zjechał nasz region, zapraszając do słuchania dobrej muzyki w pięknych zakątkach województwa, by na finał zaprosić na energetyczny wieczór z udziałem wokalistki Krystyny Prońko, saksofonisty Henryka Miśkiewicza oraz łódzkiego Big Bandu Fabryka pod dyrekcją Macieja Pawłowskiego, z towarzyszeniem solistów Olgi Fidrysiak i Michała Domagały. Koncert okazał się emocjonującą podróżą w świat polskiego swingu od lat dwudziestych XX wieku po współczesność. Melomani usłyszeli standardy jazzowe, melodie znane z filmów, nieśmiertelne przeboje polskiej piosenki, mogąc sobie po raz kolejny uzmysłowić, iż i w dziedzinie tak amerykańskiej w swoich źródłach, synkopowanej muzyki mamy w naszym kraju niebagatelne dokonania.
Goście wieczoru mieli jednak przede wszystkim radość wysłuchania wyjątkowej polskiej wokalistki Krystyny Prońko - artystki dysponującej niezmiennie potężnym głosem, nieuznającej twórczych kompromisów i w mistrzowski sposób forsującej temperaturę występu, której żadnym niepotrzebnym elementem nie pozwala zburzyć oraz charakterystycznego, niepodrabialnego, aksamitnego brzmienia saksofonu altowego Henryka Miśkiewicza. Umiejętności, profesjonalizm i swoboda poruszania się obojga artystów w różnorodnych stylistykach, bezpośredniość w oddziaływaniu na emocje odbiorców oraz niepokorna siła przekazu budzą najwyższy szacunek. Należą oni do skarbnicy polskiej muzyki, z której obyśmy mogli czerpać jak najdłużej.
Sercem finałowego koncertu Kolorów Polski był jednak Big Band Fabryka, którym pokierował Maciej Pawłowski. To fantastyczna ekipa pierwszorzędnych, fenomenalnie ze sobą współpracujących łódzkich muzyków o nieograniczonych możliwościach. W ich graniu mamy nie tylko zaraźliwy feeling, ale także czystą radość muzykowania, autentyczność, czujność, wrażliwość, opanowaną do perfekcji technikę oraz otwartość na bogactwo klimatów i zmienność nastrojów. Wszystko przy niebanalnych, dopracowanych aranżacjach, świetnym zgraniu, ale i solowych popisach oraz wsparciu utalentowanych, młodych piosenkarzy. Po prostu światowy band.
A scenie Filharmonii Łódzkiej brakuje częstszych tego rodzaju, jazzowych koncertów.