Zielona Góra: Ale się działo. Pokazy na światowym poziomie.
Busker Tour za nami. Dwa dni fantastycznych pokazów artystów z całego świata, którzy chętnie do nas wracają. Małgorzata Węglarz, dyrektor artystyczny festiwalu, mówi, że impreza jest znana na całym świecie. Artyści są bardzo zadowoleni i opowiadając, jak u nas było, robią nam reklamę.
- Zwykle jest tak, że jeśli gościmy artystę z danego kraju, to ja już wiem, że właśnie z tego miejsca będzie bardzo dużo zgłoszeń. Bo oni wiele dobrych rzeczy o nas opowiadają i tym samym zachęcają innych artystów do udziału w Busker Tour - mówi. - To nas cieszy. W tym roku Busker Tour gościł już w Żarach, Krotoszynie i Zielonej Górze. Teraz czas na Zduńską Wolę i Wrocław.
Zbijaliśmy z artystami piątki
W Zielonej Górze mieszkańcy - jak zwykle - przyjęli artystów bardzo gościnnie. Dziękowali im za występy nie tylko gorącymi oklaskami, ale także wrzucając pieniądze do kapelusza (bo takie są zasady ulicznych występów), zbijając piątki. A bywało, że prosili o autografy, wspólne zdjęcia.
- To były dwa dni pełne wrażeń. Artyści udowadniali, że nie ma granic możliwości własnego ciała, że improwizowanie jest sztuką, że nic nie zastąpi emocji wzbudzanych podczas występów - zauważa Renata Górska, która w młodości trenowała akrobatykę, a dziś rekreacyjnie - taniec towarzyski. - Dla mnie osobiście było to wielkie wydarzenie. Cieszę się, że pogoda nam dopisała.
Artyści przygotowując programy do tegorocznego Busker Tour poświęcili wiele czasu i pracy, by dobrze wypaść. Wielu z nich jest absolwentami szkół cyrkowych czy artystycznych. Jak mówią o sobie, sami wybrali pokazy na ulicach, bo wtedy mają lepszy kontakt z publicznością. Dla nich jest to sposób na życie.
Ognista kula i piękna muzyka
W Zielonej Górze podziwialiśmy m.in. artystę z Japonii o pseudonimie Chinnen, który w Polsce jest po raz pierwszy. A w swoich występach łączy rutyny cyrkowe, takie jak rola bola, żonglerka pudełkami na cygara i ogień, wplatając japońską uprzejmość i poczucie humoru. Jego popisowym numerem jest długa lina z dużą, ognistą kulą. Po raz pierwszy w Polsce wystąpił też Bob the Amazing ze Stanów Zjednoczonych, który ukończył studia magisterskie z patologii roślin i gra na 8 instrumentach. Na ulicy łączy techniki żonglerskie z żartami. Jego popisowy numer to gra na harmonijce bluesowej i jednoczesne żonglowanie nożami i jazda na monocyklu.
Casuela z Chile wprawiał zielonogórzan w osłupienie rzucając nożami, żonglując czy pokazując cyrkowe umiejętności z ogniem, na wysokim motorze. Po występach Stefana Florescu z Rumunii nikt nie miał wątpliwości, że to mistrz freestyle football, diabolo, a Cristal z Argentyny to mistrzyni akrobatyki. Oklaskiwaliśmy numery z chodzeniem na linie, połykaniem gwoździ i wiele innych. To tylko niektórzy z gości Busker Tour 2025 w Zielonej Górze. Nie zabrakło na nim też dobrej muzyki m.in. folkowej w wykonaniu zespołów: Dryadic z Wielkiej Brytanii czy Sonny Casey z Irlandii.
Zarazili nas pozytywną energią
Jak mówi Krzysztof Mroziński z Zielonogórskiego Ośrodka Kultury, to było prawdziwe show, świetna zabawa, do której z ochotą dali się wciągnąć zielonogórzanie. Od lat chętnie uczestniczą w tym festiwalu. Przed dwa dni na deptaku przewijały się tysiące osób. Mieszkańcy byli szczodrzy i artyści nie kryli zadowolenia. Obiecali, że jeśli tylko organizatorzy się zgodzą, to z chęcią powrócą do nas z nowymi programami. Bardzo wzruszony był Japończyk, który akurat u nas obchodził urodziny i zielonogórzanie odśpiewali mu głośno "Sto lat".
- Plusem jest to, że co roku mogą oglądać innych artystów i inne pokazy - dodaje K. Mroziński.
A zapytana przez nas Iza Buczkowska, którą spotykamy na deptaku, podsumowuje: - Wszystko mi się tu podobało, bo artyści, muzycy byli genialni. I przy okazji wywołali w nas, widzach, tyle uśmiechu, pozytywnej energii. A to bezcenne. Osobiście jestem zachwycona wieczornymi, podsumowującymi występami, które były na placu przy filharmonii. I już z niecierpliwością czekam na następny rok.