Nowy bramkarz Unii Oświęcim. Rozmowa z Igorem Tyczyńskim
Dla młodego zawodnika było to nowe doświadczenie. Wcześniej wystąpił w bramce Unii w pierwszym jej sparingu, przegranym we Frydku-Mistku 2:4.
- Możliwość zaprezentowania się oświęcimskiej publiczności była dla mnie nowym, ale przyjemnym doświadczeniem - zwraca uwagę Igor Tyczyński. - Zawsze fajnie zagrać we własnej hali, czując oparcie kibiców. Mimo młodego wieku, mocno stoję na ziemi. U progu seniorskiego grania każde doświadczenie jest dla mnie cenne. Mam nadzieję, że na podobne podziękowania ze strony kibiców zasłużę sobie w ligowej potyczce.
Pochodzi z hokejowej rodziny. Tata był obrońcą, o sześć lat starszy brat Damian jest napastnikiem. Igor polubił jednak bramkę. Jak wspomina, na początku też strzelał gole. Potem jednak, kiedy w domu z konieczności musiał bronić strzały starszego brata, postanowił się przebranżowić.
- Nie żałuję wyboru, choć mam świadomość, że błąd bramkarza jest bardziej widoczny niż napastnika, czy obrońcy. Jednak mentalność jest moją mocną stroną. Gdyby było inaczej, nie miałbym czego szukać w hokeju. W grach zespołowych o sukcesie decyduje układanka, w której muszą funkcjonować wszystkie jej elementy. Jeśli komuś zdarzy się błąd, inny stara się go naprawić, a na końcu tej układanki jest bramkarz - Igor Tyczyński tłumaczy swój punkt widzenia na odnalezienie się w seniorskim towarzystwie.
Młody bramkarz podkreśla, że na pewno wielkim przeżyciem byłoby zagranie w jednym zespole z tatą i bratem. To już jest jednak tylko sferze marzeń. W całym trio jest to niemożliwe. 51-letni tata, Robert, wraz z mamą, są teraz najwierniejszymi kibicami młodego zawodnika, starając się oglądać każdy jego mecz, ale - może z bratem - kiedyś drogi braci Tyczyńskich zejdą się w jednym klubie...
Od najmłodszych lat związany z reprezentacją Polski
Igor Tyczyński od najmłodszych lat związany jest z reprezentacją Polski. Zaczynał w U-16, przechodząc przez wszystkie szczeble młodzieżowych roczników. O jego talencie niech świadczy fakt, że - mając 17-lat - był już angażowany w reprezentację 20-latków.
- Pamiętam swój reprezentacyjny debiut, w kadrze 16-latków, kiedy potykaliśmy się z reprezentacją Węgier, starszą od nas o rok. Przegraliśmy 0:3 - wspomina Igor Tyczyński.
Zapytany o swój najlepszy mecz w przygodzie z młodzieżowymi reprezentacjami Polski bez wahania wskazuje na potyczkę w kadrze U-18, w mistrzostwach świata dywizji 1B (trzeci poziom rozgrywkowy na świecie - przyp. red), rozgrywanych w słoweńskim Bledzie.
- Pokonaliśmy Austrię, a mnie udało się obronić ponad 40 strzałów - wspomina Igor Tyczyński, a znający hokejowe realia mają świadomość, że austriacki hokej na świecie jest wyżej notowany od polskiego.
Lubi pojedynkować się z napastnikami
Igor Tyczyński ma za sobą cztery sezony na zapleczu hokejowej ekstraklasy, gdzie w barwach SMS PZHL Katowice łączył występy z grą w młodzieżowych rozgrywkach czeskiej ligi. Po skończeniu liceum przyszła pora na walkę o zaistnienie w seniorskim hokeju.
- Szkolny egzamin dojrzałości już zdałem, więc teraz chciałbym się skupić na hokeju. Tutaj proces dojrzewania będzie zapewne dłuższy niż pisanie matury - podkreśla z uśmiechem młody bramkarz. - Podejmuję jednak wyzwanie. Krok po kroku chciałbym się rozwijać w bramkarskim fachu, a Linus Lundin jest dla mnie doskonałym wzorcem.
Przejście Igora Tyczyńskiego do Oświęcimia nie jest przypadkowe. Robert Kalaber, jako trener seniorskiej reprezentacji Polski, powołał młodego bramkarza do szerokiej kadry przed mistrzostwami świata zaplecza hokejowej elity. Usiadł na ławce w sparingu Polaków przeciwko Ukrainie, rozgrywanym w rodzinnej Krynicy. Nie wszedł jednak do bramki. Był "dwójką".
- W sporcie trzeba umieć być cierpliwym w oczekiwaniu na swoją szansę, a kiedy się już ją dostanie, zrobić wszystko, aby ją wykorzystać - uważa Igor Tyczyński.
Bramkarz przyznaje, że lubi się pojedynkować z napastnikami. Ten element bramkarskiego rzemiosła może być jednym z jego atutów.
- Nie jestem bardzo wysoki, jak wielu bramkarzy, ale z moimi warunkami mogę wykorzystać inne zalety; dobrze grać na przedpolu, czy "czytać" grę - analizuje Igor Tyczyński. - Gdyby przyszło zagrać w meczu kończącym się karnymi, potrafiłbym zachować zimną krew. Młodzi potrafią być gniewni - tymi słowami bramkarz daje do zrozumienia, że potrafi obudzić w sobie sportową złość, tak potrzebną w kluczowych momentach meczu.