Jagiellonia Białystok utrzymała podium PKO Ekstraklasy. Pogoń Szczecin znów obeszła się smakiem
Pogoń Szczecin była krok od pucharów. Jagiellonia atakowała, Portowcy strzelili
Od początku meczu do intensywnych ataków ruszyła Jagiellonia Białystok. W 6. minucie minimalnie niecelnie uderzył Kristoffer Hansen, a chwilę później strzał Darko Curlinova świetnie wybronił Valentin Cojocaru. Potem bramkarza Portowców niepokoili jeszcze Afimico Pululu i Jarosław Kubicki, ale tne za każdym razem wychodził zwycięsko z pojedynków z zawodnikami Dumy Podlasia.
Przysłowie i niewykorzystanych sytuacjach po raz kolejny nabrało znaczenia w 32. minucie, kiedy to Pogoń Szczecin skonstruowała praktycznie pierwszą naprawdę dobrą akcję. Leo Borges świetnie dośrodkował z lewego skrzydła na głowę Efthymisa Koulourisa, a grecki napastnik precyzyjnym uderzeniem - nie dał żadnych szans Sławomirowi Abramowiczowi.
Do przerwy utrzymało się skromne prowadzenie Portowców i to oni wskoczyli na 3. miejsce w tabeli.
Tuż przed nią jeden z bohaterów pierwszej części spotkania, Valentin Cojocaru, mógł nabawić się groźnego urazu. Rumun próbując "przyaktorzyć" po starciu z Jesusem Imazem, niefortunnie upadł na murawę i potrzebował pomocy medycznej. Ostatecznie skończyło się bez kontuzji i zawodnik mógł kontynuować grę.
Jagiellonia Białystok wywalczyła remis i grę w Europie
W drugiej połowie białostoczanie jeszcze mocniej ruszyli do ataków, chcąc odwrócić niekorzystny wynik. W 47. minucie bliski szczęścia był Mateusz Skrzypczak, ale uderzył minimalnie niecelnie. Natomiast chwilę później w poprzeczkę trafił Darko Curlinov.
Jagiellonia dopięła swego w 71. minucie. Po krótkim rozegraniu rzutu rożnego, dośrodkowanie powędrowało do Jesusa Imaza. Ten zgrał przed bramkę, gdzie znalazł się Norbert Wojtuszek i sytuacyjnym uderzeniem głową - doprowadził do remisu.
W tym momencie białostoczanie znów byli na 3. miejscu w tabeli, ale przyjezdni wierzyli do końca, że to jednak oni zajmą tę pozycję. Portowcy walczyli do ostatnich minut, ale nie zdołali ponownie zaskoczył defensywy gospodarzy i musieli obejść się smakiem.
Gdy sędzia Wojciech Myć zagwizdał po raz ostatni, kibice Jagiellonii wpadli na murawę, radując się razem z drużyną. Duma Podlasia w przyszłym sezonie będzie grać w kwalifikacjach Ligi Konferencji.