Pogacar czy Vingegaard? Dopóki koła się kręcą a nogi podają... Wracam za trzy tygodnie!
Trochę żałuję, że na starcie 112. Wielkiej Pętli zobaczymy tylko jednego Polaka. Świeżo upieczony mistrz Polski Rafał Majka zasłużenie odpoczywa, a Ineos Granadiers zaskoczyli nieco fanów z Polski nie wymieniając w składzie na tour Michała Kwiatkowskiego - zwycięzca dwóch etapów TdF (2020, 2023) nie ścigał się od połowy marca, gdy po wypadku wycofał się z wyścigu Tirreno-Adriatico. Jedynym naszym reprezentantem będzie Kamil Gradek (Bahrain - Victorious), któremu oczywiście mocno kibicuję i życzę wygrania etapu - serio! Najtrudniej przełamuje się pierwsze lody.
Patrząc po tym, jak radzili sobie Pogacar i Vingegaard w tym roku, faworytem jest Słoweniec. Niemniej liczę na naprawdę dobre ściganie i elementy zaskoczenia. Bo nawet te oczywiste ataki w obszarach górskich Wielkiej Pętli potrafią przywołać niezwykłe emocje. To wszystko się po prostu dobrze ogląda. A statystyki? Te są po stronie Pogacara, ale niech to nikogo nie zmyli i będzie co najwyżej punktem odniesienia. W kolarstwie (szczególnie szosowym) nic nigdy nie jest oczywiste. Dopóki koła się kręcą a nogi podają - aż do ostatniego etapu.
Tegoroczna trasa Wielkiej Pętli w całości prowadzi przez terytorium Francji. Zaplanowano dwa etapy jazdy indywidualnej na czas, w tym jedną pod górę, oraz siedem odcinków z podjazdami do mety. Najciekawiej zapowiadają się wspinaczki na Mont Ventoux, Col de la Loze i Superbagneres.
Niech to będzie dobre widowisko! Dajcie mi pilot, coś do picia, jedzenia i wracam za trzy tygodnie!