Powrót Warty Poznań do domu. Bilety wyprzedały się błyskawicznie
Warta Poznań wraca do Poznania
Dwie skromne trybuny, kontenery z zapleczem socjalnym dla zawodników oraz sędziów, oraz niewielki parking dla delegatów. Tak w skrócie wygląda nowy-stary dom Warty Poznań. Zieloni, po sześciu latach rozgrywania meczów w Grodzisku Wielkopolskim, powrócą na "stare śmieci". Pierwszym przeciwnikiem poznaniaków będzie Zagłębie Sosnowiec.
Zieloni od wielu miesięcy walczyli o to, aby powrócić do stolicy Wielkopolski. Pierwsze głośne plany oraz wzmianki pojawiły się w zeszłym roku. Latem został zaprezentowany plan, jak ma wyglądać obiekt. Z czasem jednak musiały się one zmienić. Pierwotnie modernizacja miała kosztować 15 mln złotych (7,5 mln miało dać miasto, kolejne 7,5 mln miała dać Warta). Ostatecznie środków - jeszcze - nie udało się pozyskać, dlatego też miasto nie uruchomiło swojej transzy. W związku z tym obiekt został przystosowany do możliwości klubu przez jego właściciela, Bartłomieja Farjaszewskiego, który z własnej kieszeni pokrył znaczną część inwestycji.
- To standardowe trybuny. Rozwiązanie tymczasowe, stosowane np. przez miasto przy mityngach na Golęcinie. To konstrukcje całkowicie bezpieczne, a jednocześnie takie, które można szybko postawić. Koszt był niemały, ale udało się to zrobić. Właściciel stanął na wysokości zadania, uznaliśmy, że to priorytet i ciężar wziął na siebie - powiedział Artur Meissner, prezes Warty Poznań.
Na razie są dwie trybuny
Obiekt składa się z dwóch trybun. Jednej na ok. 750 osób dla gospodarzy, na której znajdują się miejsca VIP oraz loża prasowa, a także drugą zlokalizowaną za bramką na ok. 200 osób dla kibiców gości. Jeśli kibice gości nie wyrażą chęci przyjechania na mecz do Poznania, wówczas te trybuny będą udostępnione dla fanów Zielonych.
- Przez ten czas grania w Grodzisku straciliśmy kibiców. W porywach, na prestiżowe mecze, tamten stadion się zapełniał, niemniej jednak ta uciążliwość dotarcia na mecze powodowała, że kibic odzwyczaił się od pewnych rzeczy. Jest zapotrzebowanie na Wartę, jednak trzeba odbudować tę bazę, którą można to zrobić wynikami - powiedział Andrzej Żurawski, wieloletni trener Warty Poznań.
Pierwszy mecz cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Bardzo szybko zostały wyprzedane wszystkie bilety.
- To ogromne udogodnienie zarówno dla nas, zawodników, jak i przede wszystkim dla kibiców. Na mecz będzie można przyjść pieszo, przyjechać rowerem. Chcemy wykorzystać to, że obiekt jest świetnie położony, w centrum miasta, w otoczeniu zieleni. Oczywiście infrastruktura wokół wymaga zmian, bo jest nieco zaniedbana, ale wierzymy, że będzie coraz lepiej i stanie się to przyjemne miejsce do spędzania czasu przez poznaniaków - dodał prezes Zielonych.
Z czasem ten obiekt będzie mógł się rozrastać. Obecnie jest to "baza" tego, co może powstać w przyszłości. Projekty na powiększenie stadionu cały czas są aktualne.
- Z tych starań nie rezygnujemy. Plan pozostaje taki sam, chcemy infrastruktury na miarę XXI wieku. Obecne rozwiązanie to minimum, które pozwoliło nam wrócić do Poznania. Wierzymy, że krok po kroku powstanie tutaj obiekt mały, skromny, ale komfortowy i przyjemny, taki, gdzie emocje związane z meczami pierwszej drużyny Warty, drużyn młodzieżowych czy innych sekcji będzie można przeżywać w dobrych warunkach. Z końcem tego roku powstaną dwa boiska treningowe. Rozwój infrastruktury mocno nam pomoże - mówi prezes Warty.
Skąd wzięła się nazwa ogródek?
Stadion Warty Poznań pieszczotliwie od wielu lat nazywany jest "Ogródkiem". Andrzej Żurawski, wieloletni trener Zielonych, ojciec legendarnego reprezentanta Polski, Macieja Żurawskiego, wyjaśnił dwie teorie, dla których tak mówi się o obiekcie warciarzy.
- Obiekt powstał pod koniec lat 70. Usytuowany jest blisko Stadionu im. Edmunda Szyca, który na co dzień "żył", ale były pewne symptomy, by go utrzymać. Oficjalna odwołuje się, że był on zapleczem tego większego obiektu, coś, co przylega do domu - mówi Żurawski.
Drugą wersją jest, że zarząd dał zadanie ówczesnemu kierownikowi obiektu, któremu powiedziano, że ma dbać o to boisko "jak o swój własny ogródek".
Ostatni był tu GKS Katowice. Pierwsze będzie Zagłębie Sosnowiec
Ostatnim rywalem Warty Poznań podczas meczu na Dolnej Wildzie był GKS Katowice. Było to 11 maja 2019 roku, a Zieloni przegrali tamto spotkanie 0:1. Po sześciu latach na starcie z Wartą do stolicy Wielkopolski przyjedzie klub z podobnej części Polski - Zagłębie Sosnowiec. Warciarze cały czas poszukują swojego pierwszego kompletu zwycięstw, a okazja, aby to zrobić na swoim terenie jest doskonała.
Trener Maciej Tokarczyk, który mówi, ze nie ma żadnej tremy przed pierwszym spotkaniem na "Ogródku".
- Są same pozytywne odczucia. Nie możemy się doczekać na pierwszy gwizdek na naszym skromnym stadionie, bo to jest nasz dom. Wszyscy czekamy, aby przy naszej publice rozegrać dobre spotkanie - powiedział szkoleniowiec Zielonych.
O godzinie 15.30, czyli na 30 minut przed pierwszym gwizdkiem, odbędzie się oficjalne otwarcie obiektu. Równocześnie funkcjonować będą atrakcje dla kibiców, w tym m.in. animacje dla dzieci, strefa gastronomiczna oraz klubowy sklep z pamiątkami i gadżetami.