Rzucił pracę i wydał szokujące oświadczenie. "Niespełnione obietnice, brak Wi-Fi i materaca"
Jeszcze w piątek, 19 września, "Stalowe Pierniki" cieszyły się z efektownego zwycięstwa 9:3 nad STS-em Sanok przed własną publicznością. Jednak już następnego dnia Leif Strömberg podjął decyzję, że odchodzi.
Szwedzki szkoleniowiec pojawił się w Toruniu w połowie maja. Jak sam wspomina, został przyjęty serdecznie przez zawodników i mieszkańców miasta. Szybko jednak dostrzegł poważny problem: brak sprawnej komunikacji pomiędzy zespołem a kierownictwem klubu.
Według trenera, w drużynie wielokrotnie dochodziło do napięć i złamanych obietnic, co wymagało od trenerów pełnienia roli mediatorów.
Odejście 63-letniego trenera nie wynika z rozczarowania sportowego. Wręcz przeciwnie - chwalił on drużynę za szybki, kreatywny hokej i zrozumienie taktyki.
Jak się okazuje, problemem dla Leifa Strömberga okazały się także kwestie bytowe. Szkoleniowiec ujawnił, że przez cały pobyt w Toruniu nie miał w mieszkaniu dwóch podstawowych rzeczy: porządnego materaca oraz dostępu do internetu.
Mimo rozczarowania organizacyjnego Strömberg podkreślił, że Polska zrobiła na nim pozytywne wrażenie. Zaznaczył, że jest on dobrze uporządkowany, a hokej w nim jest na dobrym poziomie. Narzekał jednak na brak transparentności ze strony toruńskich działaczy i zaznaczył, że to właśnie ten aspekt przelał czarę goryczy.
63-letni Szwed podziękował wszystkim zawodnikom i członkom sztabu szkoleniowego. Wbił natomiast małą szpilkę pracownikom klubu oraz dyrektorowi sportowemu.