Cuprum Stilon Gorzów: czy dostanie licencję na grę w siatkarskiej Pluslidze?
Otóż władze miasta wymyśliły nowy sposób finansowania sportu wyczynowego. W szczególności zespołów, rywalizujących systemem jesień – wiosna. I ogłosiły stosowny konkurs. Zgłosiło się do niego dziewięć klubów, wpisując łącznie we wnioskach kwotę 9 334 780 zł. Daje to około 4,5 mln zł na drugie półrocze. Już dziś wiadomo jednak, że Gorzów nie będzie w stanie spełnić wszystkich oczekiwań. Bo na okres od 1 lipca do 31 grudnia ma do podziału tylko 2,750 mln zł.
Najwięcej pieniędzy chce siatkarski Cuprum Stilon, występujący w Plus Lidze. Na drugie półrocze tego roku i pierwsze następnego zawnioskował po 1,6 mln zł. Czyli łącznie – w całym sezonie – ma nadzieję otrzymać 3,2 mln zł.
Kilka dni temu publikowaliśmy wypowiedź kapitana gorzowskich siatkarzy Kamila Kwasowskiego. Przyznał on, że zarówno zawodnicy, jak też członkowie sztabu szkoleniowego nie otrzymali jeszcze zaległych wynagrodzeń za drugą rundę sezonu 2024-2025. Ile wynoszą te należności? Szefowie klubu przyznają, że sięgnęły okrągłego miliona złotych. Czyli całkiem niemało. Działacze mają czas na uregulowanie długów do końca lipca. Jeśli tego nie zrobią, nie będą się mogli skutecznie ubiegać o licencję na grę w Plus Lidze w sezonie 2025-2026.
W Gorzowie mówi się nie od dziś, że Cuprum Stilon nie ma żadnego solidnego zaplecza sponsorskiego. I że tak naprawdę ciężar utrzymania drużyny na najwyższym poziomie rozgrywkowym spoczywa na lokalnym samorządzie. Pomysłem „na teraz” było uregulowanie zaległości z miejskiej dotacji na drugie półrocze 2025 roku oraz „opędzenie” bieżących wydatków wpływami ze sprzedaży karnetów.
Ten karkołomny pomysł, nazywany przez speców od finansów rolowaniem długów, legł jednak w gruzach. Dyrektor wydziału sportu gorzowskiego magistratu Dawid Kuraszkiewicz powiedział nam bowiem w czwartek (3 lipca):
– Wszystkie kluby otrzymają dotacje tylko wtedy, gdy najpierw pokażą nam licencje na udział w zawodowych rozgrywkach w sezonie 2025-2026. Z taką sugestią zwróciłem się do prezydenta miasta Jacka Wójcickiego i odpowiedzialnej za sport wiceprezydent Izabeli Piotrowicz. Podzielili moje stanowisko.
Dla siatkarzy, ale także przedstawicieli innych klubów, prowadzących zawodowe drużyny przekaz jest zatem od miasta oczywisty: – Nie zamierzamy płacić za wasze długi, musicie się z nimi uprać sami. Kiedy to zrobicie, zaczniemy rozmawiać o finansowym wsparciu na następne rozgrywki.
Złowieszczy zegar zaczął tykać…