W Orle Ryczów rozstali się z trenerem Marcinem Sadko. Czy to jest cena, jaką musiał zapłacić za brak awansu?
Wydawało się, że po słabym początku wiosny (dwie porażki i dwa remisy), ryczowanie nie odegrają ważnej roli w rozgrywkach. Jednak potem zespół złapał swój rytm i do końca walczył o drugie miejsce w lidze, premiowane w barażach. Ostatecznie ryczowianom zabrakło punktu do zajęcia drugiego miejsca, które zajął Glinik Gorlice.
Punkt to z jednej strony niewiele, ale sporo. Cieniem na wiosennych występach ryczowian położył się walkower z meczu przeciwko Beskidowi Andrychów. Orzeł złamał przepis nie spełniając wymogu gry przez 90 minut dwóch młodzieżowców. Na boisku ryczowianie wygrali 2:1. Jak wynika z matematyki, gdyby nie stracili trzech punktów przy „zielonym stoliku”, zagraliby w barażu o prawo występów w III lidze zamiast Glinika.
Najwyraźniej te fakty przesądziły o losie szkoleniowca. Działacze mają już następcę Marcina Sadko, ale jeszcze nie ujawniają nazwiska, póki nowy szkoleniowiec nie uporządkuje swoich spraw.
Na razie nic nie wiadomo jeszcze o ruchach kadrowych w Orle. Wiadomo, że działacze myślą o pozyskaniu czterech zawodników. Jeśli wszystkie transfery zostaną sfinalizowane, ryczowianie będą dysponowali kadrą na wygranie IV ligi. Kibice muszą się uzbroić jeszcze w odrobinę cierpliwości.