Gra z serii Dragon Ball dostała dużą aktualizację
Wielka aktualizacja balansu, zmiany w mechanice rozgrywki i nowe DLC – Dragon Ball FighterZ niespodziewanie przypomniało o swoim istnieniu.
Dragon Ball FighterZ wstało z grobu za sprawą sporej aktualizacji i wprowadziło „kanonicznego” Goku – jako jeden z wielu przykładów niespodziewanego wywrócenia balansu gry do góry nogami.
Studio Arc System Works nie narzeka na brak zajęcia. Japoński deweloper szykuje „wersję 2.0” Guilty Gear Strive, która ma znacznie zmienić tę popularną bijatykę. W drodze jest też „mordoklapa” na licencji Marvela, a choć nie będzie to nowe Marvel vs Capcom (niestety lub na szczęście, w zależności od interpretacji), gra budzi spore zainteresowanie. Również Bandai Namco aktywnie rozwija sporo gier.
Oczywiście konkurencja nie śpi, a oprócz weteranów bijatyk na rynek próbuje wejść Riot Games z bohaterami League of Legends. Na rynku jest też nowsza bijatyka na licencji Dragon Balla – choć nie da się ukryć, że po spektakularnej premierze Sparking! Zero entuzjazm fanów mocno zmalał i gracze liczą, że obecna względna cisza ze strony twórców poprzedza pokaźne i bardzo potrzebne poprawki dla tej produkcji.
Tymczasem ni stąd, ni zowąd DBFz nie tylko otrzymało poprawki balansu, nie tylko do gry trafiła zupełnie nowa mechanika, ale też zapowiedziano kolejne DLC – ponad 7,5 roku po premierze i 3,5 roku od ostatniego nowego wojownika.
Kanoniczny balans?
To wszystko zapowiedziano w miniony weekend w trakcie kolejnej edycji turnieju we Francji – kraju, w którym DBFZ wciąż cieszy się sporą popularnością (i skąd wywodzi się kilku historycznie najlepszych zawodników rywalizujących w tej grze).
Powiedzieć, że gracze byli zaskoczeni, byłoby sporym niedopowiedzeniem, co dobitnie pokazują reakcje internautów – czy to krytykujących inne tytuły na licencji Dragon Balla, czy też żartujących z dodania kolejnej wersji Son Goku do gry (ku „frustracji” pewnego youtubera). Nie brakuje też osób wskazujących, że ArcSys zrobiło niemiłego psikusa twórcom innych nadchodzących dwuwymiarowych bijatyk.
Jednakże na debiut SS4 Goku z serialu Dragon Ball DAIMA fani muszą jeszcze poczekać, bo ten nastąpi dopiero na wiosnę 2026 roku. Natomiast już wczoraj do DBFZ trafił „kanoniczny” Ultra Instinct Goku – tj. wyczyniający kombosy podpadające pod zbrodnie wojenne.
Dla kontekstu: UI Goku wyrobił sobie reputację (nie tylko w DBFz) jako postać równie popularna, co nielubiana (w największym skrócie: był to jeden z nielicznych zawodników skupiony na obronie w skądinąd hiperagresywnej bijatyce). Dlatego fani byli… powiedzmy, że pod wrażeniem, gdy zobaczyli, co potrafi ten wojownik po debiucie wersji 1.40.
Co jednak zabawne (?), to że UI Goku bynajmniej nie jest jedyną postacią, która mocno skorzystała na zmianach w nowym patchu (w tym skróceniu czasu zamrożenia tzw. Asysty). Po premierze aktualizacji serwis X zalały filmiki pokazujące liczne ToD (touch of death, czyli kombosy, po których cały pasek zdrowia „magicznie” znika) i… ciekawe efekty nowych zmian. Nie żeby to przeszkadzało większości fanów, choć nie brakuje internautów krytykujących obecny „popsuty” stan gry.
Dragon Ball FighterZ obecnie można kupić w sporej promocji na Steamie oraz w sklepach Xboxa i Nintendo. Za wydanie FighterZ Edition (uwzględniającą pierwszą przepustkę oraz dodatkową odblokowaną postać) można teraz zapłacić 62,99 zł w Microsoft Store oraz 60,64 zł na platformie firmy Valve. Natomiast w eShopie przeceniono zarówno wydanie standardowe (do 9,59 dolara, czyli około 35 złotych), jak i DLC.