Zamość: "Tu stał". Napisy wydrapane na murze zamojskiej Rotundy
W starej działobitni
Zamojska Rotunda, zwana też działobitnią lub prochownią, powstała ok. pół kilometra od dawnych murów twierdzy. Miała ona wzmocnić dawne fortyfikacje miasta od strony południowej. W 1940 r. Rotundę przejęło Gestapo. Założono tam niemieckie więzienie śledcze, w którym przetrzymywano głównie Polaków, ale także m.in. Żydów i obywateli ZSRR. Wielu zamordowano podczas egzekucji (szacuje się, że w ten sposób zginęło 8 tys. osób), inni umierali z powodu wycieńczenia i chorób.
Po wojnie otwarto w zabytkowej Rotundzie Mauzoleum Martyrologii Zamojszczyzny, a ulicę prowadzącą do dawnej działobitni nazwano Drogą Męczenników Rotundy. Nie brakuje tam turystów. Oglądają cele zamojskiej Rotundy oraz spacerują po dziedzińcu i całej okolicy.
Bydgoszcz: 3 mężczyzn zatrzymanych po nocnych wybrykach na hulajnodze
Niektórzy zawracają też uwagę na napisy wydrapane na zewnętrznych murach tej dawnej działobitni. Są ich setki.
Przyjrzeliśmy się im.
Ślady istnienia
Jak zauważyliśmy pochodzą głównie z pierwszej połowy XX wieku, najczęściej z lat 20. i 30. Ludzie, którzy się na to zdecydowali, wydrapywali najczęściej swoje nazwiska, tak jakby chcieli zachować ślad po swoim istnieniu lub po prostu jakoś upamiętnić chwile, które tutaj spędzili.
Bo jak inaczej wytłumaczyć np. jeden z mozolnie wydrapanych napisów: "Tu stał" (dalej można przeczytać nazwisko tego człowieka).
Można do takiej twórczości po ponad stu latach podchodzić z pobłażaniem (dziwnie jednak kontrastuje z mogiłami i tablicami upamiętniającymi pomordowanych, które widzimy obok).
A jednak trudno się także oprzeć innej myśli: a co jeśli jest to jedyny ślad po istnieniu niektórych z tych "wydrapywaczy"? To może zatem dobrze, że podczas kolejnych renowacji nie zdecydowano się na usunięcie czy choćby zatarcie owych napisów (a o takiej "potrzebie" usłyszeliśmy jakiś czas temu od jednego z turystów).