Kujawsko-pomorskie: Tu diabeł buduje mosty, a żaby słuchają skrzypiec
W tym artykule:
Świadek podniósł alarm. Spójrzcie na nagranie ze Śląska
Most w Chełmnie zbudował diabeł?
Chełmno, miasto zakochanych i gotyckich wież, skrywa opowieść o moście, który miał powstać dzięki diabłu. Mieszkańcy pragnęli solidnej przeprawy, ale nie mieli na nią pieniędzy. Wtedy zjawił się diabeł, oferując pomoc w zamian za duszę pierwszego chełmnianina, który po nim przejdzie. Mieszkańcy okazali się sprytniejsi - zamiast człowieka na most wypuścili kota. Oszukany diabeł zniknął w furii, a most pozostał. Choć dziś nie znajdziemy w Chełmnie mostu z rogami i ogonem, legenda wpisuje się w szerszy kontekst XIX wieku, gdy miasto znajdowało się pod panowaniem pruskim. Wówczas lokalne podania były nie tylko rozrywką, ale też pewnym wyrazem tożsamości i dowodem na przynależność - prusacy próbowali germanizować region. Opowieści takie jak ta przypominały o sprycie i niezależności mieszkańców, którzy potrafili przechytrzyć nawet samego diabła.
Legenda o toruńskim flisaku
W Toruniu, na Rynku Staromiejskim, znajduje się Pomnik Flisaka - niewielka fontanna odsłonięta tuż przed I wojną światową. Przedstawia młodego flisaka grającego na skrzypcach, otoczonego przez osiem mosiężnych żab. To nawiązanie do legendy o pladze żab, które opanowały miasto. Burmistrz obiecał rękę córki i worek złota temu, kto je przepędzi. Udało się to młodemu flisakowi Iwowi, który muzyką oczarował płazy i wyprowadził je z miasta. Pomnik, choć bajkowy, był też świadectwem epoki. Władze pruskie pozwoliły na jego wystawienie, bo postać flisaka była neutralna - nie budziła narodowych napięć. Flisak zjednoczył mieszkańców wokół tradycji, przypominał o gospodarczym znaczeniu Wisły. Choć niemieccy notable początkowo sprzeciwiali się tej inicjatywie, pomnik stanął i dziś jest jednym z symboli miasta. A jeśli chcesz, by spełniło się Twoje życzenie - pogłaszcz jedną z żab. Ale tylko jedną, bo pogłaskanie reszty to już zachłanność!
Dlaczego Krzywa Wieża jest krzywa?
Za to trochę z boku, przy toruńskich murach miejskich, stoi Krzywa Wieża z XIII wieku, która wygląda, jakby miała się zaraz przewrócić. Według pewnej legendy zakonnik, który złamał śluby czystości, w ramach pokuty miał wybudować wieżę. Jego grzech sprawił, że konstrukcja przechyliła się - jakby sama ziemia nie chciała go wspierać. Dziś mówi się, że jeśli staniesz pod wieżą z wyciągniętymi ramionami i nie utrzymasz równowagi, to znak, że masz coś na sumieniu. Jest jeszcze legenda, w której to Wisła szeptała do wieży, by ta powaliła się w jej toń: "To ruń" - od tego miała się wziąć nazwa miasta. Niektórzy, zupełnie prozaicznie, mówią po prostu o błędach konstrukcyjnych budowli - wieżę zbudowano zbyt blisko skarpy wiślanej, więc dlatego osiadła w gruncie.
Legendy o skarbach z potopu szwedzkiego
A czy istnieją jakieś legendy poza Toruniem? Oczywiście! Ziemia dobrzyńska, położona między Wisłą a Drwęcą, była przez wieki terenem strategicznym. W XIII wieku Konrad Mazowiecki sprowadził tu zakon rycerski - Braci Dobrzyńskich, by bronili chrześcijańskich osad. Choć ich obecność była krótka, a zakon szybko został wchłonięty przez Krzyżaków, wspomnienie rycerzy przetrwało jako symbol lokalnej niezależności. Spacerując po okolicy, warto pamiętać, że to właśnie tu rodziła się jedna z pierwszych prób zorganizowanej obrony pogranicza.
Na kujawskiej ziemi krążą też opowieści o skarbach z czasów potopu szwedzkiego. W Rypinie mieszkańcy mieli ukryć złotą misę, tak piękną, że jej blask rozświetlałby całe miasto. Do dziś nie wiadomo, gdzie ją schowano. Inny "szwedzki trop" prowadzi do Julianowa - tam z kolei szlachta ukryła kosztowności i dokumenty, by nie wpadły w ręce Szwedów. Tajemnica zginęła wraz z nimi... Jeśli kiedyś zawitasz do Rypina lub Julianowa, spójrz pod nogi - właśnie tam ziemia skrywa nie tylko złoto, ale i historię, która czeka, by ją odkryć.