Śląskie: Najlepsza trasa w Beskidach, gdy nie masz czasu na długie wędrówki.
Wystarczy tylko wsiąść w samochód lub autobus komunikacji miejskiej jeżdżący na linii nr 2 i dotrzeć na przystanek znajdujący się w pobliżu byłego szpitala Stalownik w Mikuszowicach Krakowskich (obecnie zostały z niego ruiny). Pod Stalownikiem przy ul. Stalowej znajduje się mały parking, gdzie można zostawić za darmo samochód. Następnie czarnym szlakiem ruszamy w stronę Magurki Wilkowickiej.
Czarny szlak pnie się w górę, ale...
Czarny szlak systematycznie pnie się w górę, ale na tyle łagodnie, że bez większych problemów go pokonamy, przy okazji kontemplując beskidzką przyrodę.
Po około godzinie dojdziemy do miejsca, gdzie będziemy mieli do wyboru czy iść dalej na Magurkę czerwonym szlakiem przez Łysą Przełęcz, co powinno nam zająć jakąś 1 godzinę i 30 minut, czy też zdecydujemy się na żółty, krótszy szlak, którym dotarcie do schroniska zajmie nam 1 godzinę i 15 minut. Oba są bardzo fajne, kwestia wyboru.
Jeśli zdecydujecie się na żółty szlak, to po pokonaniu jakichś 2,5 kilometra, po godzince z lekkim hakiem górskiego spacerku, dotrzecie do schroniska PTTK na Magurce.
Znajduje się ono na wysokości 909 m n.p.pm. Jest jednym z najstarszych schronisk górskich w Beskidach. Jak przypomina Radosław Truś w publikacji "Beskid Mały" schronisko w tym miejscu wybudowała sekcja bielska niemieckiej organizacji turystycznej Beskidenverein. Uroczyste otwarcie miało miejsce 27 września 1903. Zaledwie w dwa lata po otwarciu schronisko spłonęło. Zostało odbudowane w ciągu następnego roku i uroczyście otwarte 18 sierpnia 1907. To schronisko również strawił ogień.
- Kolejny obiekt, już murowany z kamienia, powstał w roku 1913 r. i po przebudowach przetrwał do dzisiaj - można przeczytać na stronie schroniska PTTK na Magurce, oferującego pyszne i zdrowe posiłki, które zadowolą podniebienie każdego strudzonego wędrowca.
Jakieś 4 kilometry łatwego zejścia
Po posiłku, odpoczynku i nasyceniu oczu beskidzkimi krajobrazami można zejść zielonym szlakiem do Wilkowic. Do pokonania będziemy mieli jakieś 4 km. Wędrówka w dół powinna nam zająć nieco ponad godzinkę. Szlak nie jest trudny.
Po zejściu do Wilkowic można złapać autobus MZK lub Komunikacji Beskidzkiej, którym dotrzemy na przystanek w rejonie Stalownika, gdzie zostawiliśmy samochód. W przypadku gdyby autobus nie jechał, możemy pieszo pokonać ten blisko 2 km odcinek.