Spędziłam niemal tydzień w luksusowym hotelu w Szarm el-Szejk. Tego się nie spodziewałam
Bydgoszcz: 3 mężczyzn zatrzymanych po nocnych wybrykach na hulajnodze
Podróż w świat egipskiego luksusu
Nigdy nie marzyłam o luksusowych wakacjach. Jestem z tych osób, które lubią poznawać lokalną społeczność i zwyczaje, spróbować kuchni serwowanej na ulicach, nie straszna mi jazda autostopem czy spanie pod namiotem. Korzystam czasem z hoteli, ale nie traktuję ich jako główną atrakcję wyjazdu, lecz miejsce na kąpiel i sen. Mają być w dobrej lokalizacji i czyste - to wszystko.
Nie oznacza to jednak, że patrzę z góry na osoby, które lubią wysoki standard czy też całodniowy bierny odpoczynek, jednak dotychczas po prostu nie miałam ani chęci, ani szczególnych okazji, by bywać w luksusach. Tym razem jednak trafiła się idealna możliwość, by poznać ten świat. Skorzystałam z zaproszenia biura podróży Join Up! Polska i wraz z dziennikarzami innych redakcji wybrałam się na press tour do Szarm el-Szejk w Egipcie, gdzie spędziliśmy sześć dni. Zostaliśmy zakwaterowani w pięciogwiazdkowym hotelu Rixos Radamis.
Niecały tydzień w pięciogwiazdkowym hotelu. Oto, co zobaczyłam na miejscu
Jedną z pierwszych rzeczy, która mnie zaskoczyła, była wielkość obiektu, a właściwie jego ogrom. Słowo hotel przywodzi na myśl jeden budynek, tymczasem na miejscu zobaczyłam cały kompleks, przypominający miasteczko. Od punktu do punktu można było przemieszczać się meleksami, które zatrzymywały się na przystankach, a także po drodze na prośbę gości.
Wśród apartamentów nie brakowało basenów, w tym jednego w formie rzeki, w którym nie można było się kąpać, za to można było... wybrać się po nim w rejs gondolą.
Wielbiciele odpoczynku nad wodą korzystali też z prywatnej plaży, przy której znajdowała się rafa koralowa. Z kolei tuż obok stały kabany, czyli domki wręcz zapraszające do wypoczynku. Jeśli ktoś był głodny, nie tylko wrażeń, czekały na niego liczne restauracje (12 restauracji à la carte i dwie serwujące dania w formie bufetu) i 7 barów.
Nie tylko ilość, ale też jakość. Tego się nie spodziewałam!
Choć przed wyjazdem widziałam zdjęcia i czytałam opinie, przyznaję, że nie spodziewałam się hotelu takich rozmiarów. Ale zaskakująca była również jakość, zarówno wystroju, jak i obsługi hotelowej.
Mój apartament nie tylko był przestronny, ale i niezwykle wygodny oraz zaopatrzony w najpotrzebniejsze rzeczy. Główne wejście prowadziło do korytarza, gdzie znajdowały się duże szafy. Tuż obok było przejście do łazienki - w osobnej strefie toaleta, a w osobnej umywalki i ogromny prysznic. Z przedsionka na wprost przechodziliśmy do sypialni z podwójnym, wygodnym łóżkiem, szafkami nocnymi i biurkiem. To jeszcze nie koniec, bo dalej była strefa dzienna, czyli salonik z kanapą, telewizorem i barkiem, a przy nim wyjście na balkon oferujący widok na hotel i morze.
Choć to wszystko było zaskakujące, prawdziwe wrażenie robiła jakość obsługi. Bez względu na to, czy mieliśmy do czynienia z kierowcą meleksu, kelnerem, kucharzem, barmanem (oczywiście w każdej z tych ról sami mężczyźni), wszyscy byli niezwykle sympatyczni i uśmiechnięci. Wbrew stereotypom nie wyczułam żadnego dystansu, z każdym można było porozmawiać czy też pożartować. Jednocześnie na myśl o korzystaniu z luksusów, w bądź co bądź ubogim kraju, nie czułam się komfortowo. Wyrzuty sumienia uspokajała myśl, że tego rodzaju hotele pozytywnie wpływają na gospodarkę regionu, ale też bezpośrednio na życie setek rodzin. Jak usłyszałam od jednego z egipskich przewodników (niezwiązanego bezpośrednio z hotelem), pracownicy kurortów zarabiają "bardzo dobrze".
A co z gośćmi? Tu także warto wyzbyć się stereotypów o zdystansowanych i niemiłych nowobogackich. Choć nie zawieraliśmy wielu nowych znajomości, goście hotelowi byli tacy, jak ludzie, których możemy spotkać w każdym innym miejscu - jedni sympatyczni, inni milczący i zmęczeni, jeszcze inni po prostu neutralni. Tak, zdarzył się przypadek niemiłego potraktowania obsługi, jednak byłam świadkiem zaledwie jednej sytuacji tego rodzaju. Co ciekawe, zdecydowaną większość gości stanowili Rosjanie. Znaczną grupą byli też przedstawiciele krajów arabskich. Na terenie hotelu spotkałam też kilkoro Polaków.
Największe zaskoczenie wyjazdu? Nie spodziewałam się, że... pobyt all inclusive mi się spodoba i będę czuła się w takim otoczeniu komfortowo. Wciąż nie będzie to moja ulubiona forma odpoczynku, jednak rozumiem już, że można spędzić tydzień w hotelu, a przy tym, w szczególności przy tak wielu atrakcjach, wcale się nie nudzić. A nawet jeśli zakradnie się nuda, wykorzystać ją na reset głowy.