Wielkopolskie: Smaki w królestwie pyry
Świadek podniósł alarm. Spójrzcie na nagranie ze Śląska
Rogale świętomarcińskie
Pierwszy przystanek ma kształt podkowy. Rogal świętomarciński to nie tylko słodka duma miasta, lecz także rytuał 11 listopada.
Tłuste, warstwowe ciasto, nadzienie z białego maku, bakalii i orzechów, lukier, skórka pomarańczowa. Najlepiej smakuje w pobliżu ulicy Święty Marcin, gdzie listopadowy korowód rozlewa się między witrynami cukierni. Warto zjeść powoli, z poszanowaniem dla drobiazgowej pracy cukierników i dla zwyczaju, który z roku na rok wraca jak dobrze znana melodia.
Andruty kaliskie
Z Poznania najprościej ruszyć w stronę Prosny. Andruty kaliskie to esencja prostoty: cienkie, lekkie płaty wafli, delikatnie słodkie, chrupiące tak, że rozmowy same zwalniają. Pamiątka z Kalisza bywa niepozorna, ale w podręcznej torbie potrafi przetrwać drogę bez uszczerbku. Dobrze sprawdza się jako deser - biorąc łyk kawy, przegryzamy cienkim listkiem i odkrywamy, że w tej lekkości jest metoda...
Poznańska gęsina
Listopad w Wielkopolsce ma też zapach pieczonej gęsi. Poznańska gęsina na świętego Marcina w klasycznej odsłonie trafia na talerz z pyzami drożdżowymi z pary i modrą kapustą. Kluczem jest równowaga: mięso z chrupiącą skórką, powidłowa słodycz kapusty podbita octem i przyprawami, miękkość pyz, które wchłaniają sos jak gąbka. To bez dwóch zdań danie, z którego Wielkopolanie są najbardziej dumni. Na jednej porcji na pewno się nie skończy. Będą dokładki!
Szare kluski
Kiedy już poznamy wersję uroczystą, warto zejść do kuchni codziennej. Szare kluski - z tartych surowych ziemniaków, zwykle z okrasą - są tym, czym region karmił się przez dziesięciolecia. Proste składniki dające pełnię satysfakcji. Ich siła tkwi w fakturze: powierzchnia łapie masło, skwarki i sos z kapusty kiszonej, a każdy kęs przypomina, że proste rzeczy bywają najbardziej przekonujące. Po takich rarytasach wymagana jest solidna drzemka.
Pyry z gzikiem
Finał należy do klasyka absolutnego. Pyry z gzikiem, czyli ziemniaki w mundurkach podane z twarogiem utartym ze śmietaną, szczypiorkiem i cebulą. Ciepło i chłód, mączna słodycz bulwy i mleczna świeżość nabiału. Najlepiej smakują w towarzystwie maślanki, ale równie dobrze radzą sobie same - jako lekki obiad, kolacja po długim spacerze albo zaostrzająca apetyt przystawka.
Biorąc pod uwagę sytość wielkopolskich potraw, sugerujemy rozłożyć wszystkie te przysmaki na co najmniej dwa dni. W każdym wariancie przygoda z lokalną kuchnią to podróż bez nadęcia. Spotkacie się tu z rodzinnymi przepisami, rozsądnymi porcjami i szczodrością kucharzy. Wielkopolskie specjały dają to, co najważniejsze: prostą przyjemność, która zostaje z nami jeszcze długo po ostatnim kęsie.