Zamość nad... Jeziorem Szczebrzeszyńskim. To także wyróżniało starą fortecę
Uruchomiono także kilka dużych własnych cegielni (tzw. cegły wielkie stosowano do budowy fortyfikacji, z małych powstawały domy), wapienników do wyrobu wapna i m.in. tartaków. Robotnicy, którzy mieli budować Zamość, zostali sprowadzeni - za zgodą króla - ze starostwa krzeszowskiego i zamechskiego. Mieszkali w tymczasowych drewnianych domach.
To, czego dokonali robiło wrażenie.
Były premier o zagrożeniach dla Polski. "Przygotować się na najgorsze"
Za solidnymi murami
Zamość był pod koniec XVI wieku prawdziwym cudem techniki budowlanej. Powstał w szczerym polu, na gruntach wsi Skokówka - rodzinnej wsi Jana Zamoyskiego. Było to miejsce na wysokim prawym brzegu Łabuńki (nazywanej wówczas Kalinowicą). Nie istniały tam wcześniej żadne osiedla. Jednak ambitnego kanclerza jakoś to nie zraziło. Rozpoczął inwestycję na niezwykłą skalę.
Przywilej lokacyjny Zamościa wydano w kwietniu 1580 r. W szczerym polu wytyczono place (m.in. Rynek Wielki), śródmieście i m.in. mieszczańskie parcele. A potem błyskawicznie zaczęło powstawać miasto i fortyfikacje. Jak wyliczył wybitny historyk Adam Andrzej Witusik - już w 11 lat po rozpoczęciu budowy stało w Zamościu 257 domów, z czego 217 w tzw. śródmieściu, 26 na przedmieściu lubelskim, a 32 na przedmieściu lwowskim.
Miasto otaczał potężny mur z siedmioma bastionami (jego budowę ukończono w 1618 r.). Od zachodu gród przylegał do podmokłych łąk, a od wchodu i północy broniła go fosa, a od południa - staw. To zwiększało jego obronność.
W Zamościu (a właściwie na wielkim placu budowy) nie brakowało osadników. Nie tylko z powodu bezpieczeństwa, które zapewniały solidne mury. Osiedleńcy zwolnieni byli na 25 lat z podatków, czynszów i innych opłat. Nie tylko. Według przywileju wydanego przez króla Stefana Batorego, mieli prawo do składu towarów, którymi handlowano z Wołyniem i Rusią.
Mogli też sprzedawać towary m.in. na zamojskich targach (odbywały się co środę) i trzech dorocznych jarmarkach: zimowym, wiosennym i jesiennym. Co ważne, w Zamościu mieli prawo osiedlać się nie tylko rodzimi kupcy, ale także Ormianie, sefardyjscy Żydzi oraz m.in. Grecy, co miało wpływ na rozwój gospodarczy miasta.
Wszyscy mieszkańcy mieli zapewne poczucie, iż tworzone - także przez nich - miasto jest niezwykłe. Plan Zamościa był antropomorficzny (czyli miał nawiązywać do sylwetki człowieka). Pałac miał stać się głową tego miejskiego organizmu, a np. kolegiata i Akademia - płucami. To wszystko musiało robić (i nadal robi) wielkie wrażenie, Coś jeszcze miasto wyróżniało.
Prace przy grobli "sitańskiej" i "pobocznej"
Gdy patrzymy na plan Zamościa z 1824 roku (znajduje się on obecnie w Muzeum Sankt Petersburga), po południowej stronie miasta widzimy wielką, niebieską plamę. To woda oraz rozległe tereny podmokłe, która otaczają zamojską Rotundę z prowadzącą do niej groblą.
Przypomina ona długi wyrostek odchodzący od murów miasta w dół mapy. Od niego odchodzi późniejsza ulica Altanowa. Na początku XIX wieku znajdowało się tam jedynie rozległe, nieregularne rozlewisko oraz rozległe tereny podmokłe. Nie zaznaczono w sąsiedztwie żadnych zabudowań. Tam gdzie dzisiaj istnieją ogrody działkowe oraz m.in. domy jednorodzinne w części ulicy Henryka Sienkiewicza czy m.in. Adama Asnyka, także możemy na tej starej mapie zauważyć jedynie niebieską plamę. Jak to możliwe?
W latach 1581-1583 Franciszek Poprawski, mierniczy królewski z Krzyszyna przeprowadził pomiary pól i łąk przylegających do budowanego z ogromnym rozmachem Zamościa. Od strony południowej rozpoczęto także kopanie Wielkiego Stawu. Miał on chronić miasto przed najeźdźcami od strony południowej.
Nie były to jedyne tak poważne prace. Jeszcze w 1579 r. rozpoczęto sypanie grobli "Pod Żdanowem" (teraz to ul. Lipska), a w 1582 r. grabarz Maciej Panek zaczął, zapewne wraz z licznymi pomocnikami, stawiać drugą groblę" "Ku Płoskiemu" (obecnie ul. Szczebrzeska). W 1585 r. ruszyły także prace przy grobli "sitańskiej" i "pobocznej". Powstawały także stawowe upusty i inne urządzenia.
Gdy te wszystkie, zakrojone na wielką skalę roboty zostały zakończone, powstał malowniczy staw o wielkości ponad 200 ha.
Kępa Stawowa
Mogły po nim pływać rybackie i transportowe łodzie, ale także dworska żaglówka o nazwie "Bat" należąca do młodego ordynata Tomasza Zamoyskiego. Przepusty za stawie zaczęto z biegiem lat poważnie zaniedbywać. Trudno było także utrzymywać "porządek" na tak rozległym, ale płytkim zbiorniku. Dlatego z czasem zamienił się on w niektórych miejscach w grzęzawisko lub podmokłą łąkę z rozległymi trzcinowiskami przy brzegach.
Na początku XIX wieku groble i śluzy od strony Żdanowa zostały odnowione. Wielki Staw, zwany także czasami Jeziorem Szczebrzeszyńskim, zaczął wyglądać trochę lepiej. Pieczę nad nim powierzono wówczas stawniczemu i dwóm stróżom. Nie zapobiegło to jednak licznym kradzieżom ryb, których dokonywali żołnierze z twierdzy oraz ubodzy mieszkańcy miasta i jego okolic.
W tym czasie na stawie istniała wyspa nazywana Kępą Stawową. Dzisiaj to tereny pomiędzy miejscowym dworem PKP i zamojską Rotundą. Miała ona wielkość kilku morgów (w niektórych źródłach można znaleźć informację, iż był to właściwie zespół czterech "wyniesień"). Wyspę przeznaczano na "ogród fruktowy" (sad) oraz pod uprawę pszenicy. Istniał tam także m.in. ogród spacerowy z klombami i alejkami.
Na części Kępy Stawowej wysuniętej najdalej na południe funkcjonowała podobno stara reduta ziemna. W 1825 r. rozpoczęto tam budowę silnej działobitni nazywanej Rotundą. Pracami kierował Jan Mallet-Malletski.
Nie wszystko się zmieniło
Budowla powstała pół kilometra od murów miasta. Z twierdzą łączyła ją droga prowadząca w okolice Bastionu II. Była ona osłonięta wałami i otoczona wodą.
Wojsko przejęło wszystkie groble i śluzy działające na zbiorniku. Woda ze stawu została wówczas przeznaczona głównie do zalewania fos twierdzy. Efekt?
Błoto, smród z gnijących ryb i trzcin stały się prawdziwym utrapieniem dla mieszkańców miasta. Tak było także, gdy twierdzę po powstaniu listopadowym przejęli Rosjanie. Stawem opiekowała się wówczas Ordynacja Zamojską, ale nie przynosił on należytych dochodów (np. z hodowli ryb).
W końcu Iwan Paskiewicz, namiestnik Królestwa Polskiego nakazał w 1833 r. pracownikom ordynacji uprzątnięcie "400 kup szuwarów". Resztę miała wykosić załoga twierdzy. To nie poprawiło sytuacji. Dlatego prawdopodobnie w 1837 r. zapadła decyzja o ostatecznej likwidacji Wielkiego Stawu. Tak się stało. Jednocześnie rozpoczęto kopanie nowego koryta dla rzeki Łabuńki.
W sąsiedztwie dawnego pałacu rodziny Zamoyskich znajdował się także staw zwany "małym". Nie miał on raczej znaczenia obronnego, ale raczej urozmaicał widoki w tej części miasta. Pod koniec XVIII wieku on także przestał istnieć. Zastąpiła go podmokła łąka.
W 1961 r. rozpoczęto w Zamościu budowę nowego zalewu. Powstał on w czynie społecznym, w sąsiedztwie miejscowej Rotundy (od strony osiedla "Zamczysko"). Ten 29 hektarowy zbiornik napełniono wodą z rzeki Topornicy.
W wyniku m.in. jej regulacji został on zmniejszony do powierzchni ok. 18 ha. Ów zalew można uznać za rodzaj kontynuacji Wielkiego Stawu. To chętnie odwiedzane przez miejscowych miejsce, zwłaszcza w sezonie turystycznym.