RozrywkaWalka o rząd dusz za siedmioma górami. "Czarodziejski flet" w Operze na Zamku w Szczecinie

Walka o rząd dusz za siedmioma górami. "Czarodziejski flet" w Operze na Zamku w Szczecinie

Widmo słynnej powieści "Rok 1984" i cytaty George’a Orwella stanowią motto spektaklu, zrealizowanego przez Natalię Babińską w klasycznej baśniowej scenografii, ciekawie zinterpretowanego muzycznie przez Kubę Wnuka. "Czarodziejski flet" w Operze na Zamku w Szczecinie to opowieść o nadzwyczajnie współczesnych emocjach ukrytych w plastyce bajki, gdzie walka o władzę toczy się w zaciszu domowego ogniska.

Pavlo Tolstoy (Tamino) i Królowa Nocy (Joanna Sojka) © Piotr Nykowski / Opera na Zamku
Pavlo Tolstoy (Tamino) i Królowa Nocy (Joanna Sojka) © Piotr Nykowski / Opera na Zamku

To jedna z najbardziej znanych oper świata, ale też jedna z tych najbardziej tajemniczych i nieoczywistych. Treścią libretta są fantastyczne przygody Księcia Tamina, który aby zdobyć ukochaną musi przejść przez wiele prób i pułapek. W operze występuje smok, ale ginie kilka sekund po uwerturze. Jest Królowa Nocy, która udając zrozpaczoną matkę okazuje się być bezduszną manipulatorką. Jest dwór Sarastra, Władcy Dnia, który porwał i więzi Paminę. Bohaterowie znajdują się w świecie fantastycznym, pełnym symboli, osadzonym w świecie wolnomularstwa. Jeśli to bajka, to zdecydowanie dla dorosłych, choć opera jest tak popularna, że powstają spektakle przeznaczone specjalnie dla dzieci, skrócone i ograniczone do sfery baśni.

Jędrzej Suska (Papageno) i Julia Pliś (Pamina) © Piotr Nykowski / Opera na Zamku
Jędrzej Suska (Papageno) i Julia Pliś (Pamina) © Piotr Nykowski / Opera na Zamku

Taką wersję prezentowano także w Szczecinie. W 2003 roku, obok wersji "kanonicznej", ukazującą "Czarodziejski flet" po raz pierwszy w historycznej stolicy Pomorza Zachodniego, reżyser przedstawienia, Ryszard Karczykowski przygotował też wersję dla młodego widza, zatytułowaną "W krainie Czarodziejskiego Fletu". Wcześniej podobny spektakl, w reżyserii Henryka Konwińskiego (Ryszard Karczykowski przygotował polski przekład) miał miejsce w Teatrze Muzycznym ROMA w 1996 roku, podczas dyrekcji Bogusława Kaczyńskiego, partię Papagena (obok Grzegorza Bayera i Andrzeja Kostrzewskiego) kreował wtedy Mariusz Kwiecień, był to jeden z jego pierwszych scenicznych występów. W tej produkcji cała obsada była fantastyczna, Tamina śpiewali m. in. Jacek Laszczkowski i Tadeusz Pszonka, Aleksander Teliga był Sarastrem, Grażyna Brodzińska kreowała Paminę.

"Czarodziejski flet" inspiruje od lat, jego filmową wersję nakręcił m. in. legendarny reżyser Ingmar Bergman. Baśniową wizję dzieła Mozarta przedstawił w 2022 roku Florian Sigl, nawiązując do Hogwartu i Harry Pottera, choć nie jest to moim zdaniem zbyt olśniewająca produkcja.

"Czarodziejski flet" w Operze na Zamku. Scena zbiorowa © Piotr Nykowski / Opera na Zamku
"Czarodziejski flet" w Operze na Zamku. Scena zbiorowa © Piotr Nykowski / Opera na Zamku

To dzieło, pełne wieloznacznej symboliki można odczytywać w nieskończony sposób i mogę zrozumieć słowa Natalii Babińskiej, reżyserki szczecińskiej realizacji, która mówi, że w teatrze tak naprawdę jeszcze nikt nie zrobił dobrze "Czarodziejskiego fletu". Zdarzały się inscenizacje ciekawe, odkrywcze, błyskotliwe, ale żadna nie stanęła na wysokości tak złożonego zadania. Osobiście, jak pewnie większość z nas, widziałem wiele bardzo rożnych produkcji tej opery, ale nie wiem, czy ktoś znalazł do niej klucz. Dosłowność drażni, nowoczesność nie zawsze przekonuje.

Królowa Nocy (Joanna Sojka) i Julia Pliś (Pamina) ©  Piotr Nykowski / Opera na Zamku
Królowa Nocy (Joanna Sojka) i Julia Pliś (Pamina) © Piotr Nykowski / Opera na Zamku

Jaka jest w takim razie inscenizacja Babińskiej? Z pozoru, lub w pierwszym kontakcie, klasyczna i baśniowa, dość wiernie ilustrująca dosłowność fantastyczności libretta. Piękna jest scenografia i kostiumy Aleksandry Redy, projekcje multimedialne Jagody Chalcińskiej (spotkanie Tamina ze smokiem, czy głową Królowej Nocy). Wspaniałą atmosferę ciemności i zagrożenia tworzy reżyseria świateł Macieja Igielskiego. Ale Babińska nie opowiada bajki. W jej baśniowym świecie znajdującym się za siedmioma górami i za siedmioma lasami emocje są dokładnie takie same jak dziś, może zresztą dziś bardziej widoczne. W projekcjach video oglądamy podskórną historię przemocowego, pomimo paraliżu, ojca, któremu usługuje córka i żona, nawet będąc w zaawansowanej ciąży. Trudno tu o czułość, okrutny jest ten mroczny świat strachu, pozbawiony jakiegokolwiek uśmiechu, wstrząsająca jest scena odebrania dziecka. Kielich goryczy zostaje przelany i krzywdzone kobiety zaczynają się buntować.

Po tych retrospekcjach inaczej wygląda ten baśniowy świat. Sarastro i Królowa Nocy prowadzą wojnę (nie chcę zdradzać zakończenia i mówić, czym jest gorzkie zwycięstwo), ta walka, w świetle orwellowskich cytatów staje się starciem monumentalnych mocarstw. Z "Czarodziejskim fletem" od zawsze kojarzy mi się skomponowany w rytmie poloneza utwór zespołu Maanam pt. "Elektro Spiro kontra Zanzara". Kora kupiła kiedyś we Włoszech tak właśnie nazywające się urządzenie do zabijania komarów i napisała wspaniały tekst, w którym Elektro Spiro jest królem dnia, Zanzara panią nocy. Ta walka jest stara jak świat, ta walka jest jak świat stara. I rzeczywiście, niezależnie od przyjętej scenerii i czasu opowieści te zmagania trwają zawsze.

"Czarodziejski flet" w Operze na Zamku. Scena zbiorowa © Piotr Nykowski / Opera na Zamku
"Czarodziejski flet" w Operze na Zamku. Scena zbiorowa © Piotr Nykowski / Opera na Zamku

Ciekawie rozegrane są sceny prób, przez które coraz bardziej kochający się bohaterowie, Tamino i Pamina przechodzą zwycięsko. Szczególną postacią jest w tej opowieści Papageno, to w jakimś sensie skrzyżowanie Barona Münchhausena z Papkinem z "Zemsty" Aleksandra Fredry, konfabulatora i tchórza. W inscenizacji Babińskiej Papageno zyskuje jeszcze inny wymiar, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że reżyserka ucharakteryzowała go na samego Mozarta (skojarzenia z "Amadeuszem", filmem Miloša Formana), w związku z tym on też jest narratorem tej wymyślonej i przekształconej opowieści, a to, co pominięte ukazuje się właśnie w retrospekcjach. Spektakl ogląda się znakomicie, a scenograficzne rozwiązania i możliwości sceny (obrotówka przenosząca między światami) naprawdę robią wrażenie.

Jędrzej Suska (Papageno) © Piotr Nykowski / Opera na Zamku
Jędrzej Suska (Papageno) © Piotr Nykowski / Opera na Zamku

Także Kuba Wnuk, prowadzący Orkiestrę Opery na Zamku rozpostarł tę historię między dwoma światami, nawiązując do brzmienia mozartowskiej epoki, ale starając się nowocześnie zdynamizować muzykę, poprzez dramatyczne i szybkie tempa. Jako specjalista od Mozarta (wcześniej pracował w Warszawskiej Operze Kameralnej) był w stanie wydobyć piękne brzmienie idiomu wiedeńskiego kompozytora, nawet jeśli nie wszyscy instrumentaliści był w stanie za nim podążyć. To pierwsza szczecińska produkcja Wnuka, który zastąpił dotychczasowego dyrektora artystycznego, Jerzego Wołosiuka.

Julia Pliś (Pamina) © Piotr Nykowski / Opera na Zamku
Julia Pliś (Pamina) © Piotr Nykowski / Opera na Zamku

Silną i niezłomną Paminą była Julia Pliś, która bez problemu przebrnęła przez meandry tej roli, zaznaczając też swoją charyzmatyczną indywidualność. Kocham duże tenorowe glosy w Mozarcie, Pavlo Tolstoy zaśpiewał Tamina dość bohatersko, z silnym odcieniem Verdiego, ale z ogromnym wyczuciem belcanta. Jędrzej Suska był przezabawnym scenicznie Papagenem, o bardzo elastycznym i świetnie brzmiącym głosie. Ciekawie poprowadzona była postać Sarastra, zaplątanym w zabawy swojego dworu, trochę bezwolnym, ale też silnie przemocowym, co aktorsko i wokalnie wyraził Karol Skwara. Zbyt lekkim głosem operowała Joanna Sojka w roli Królowej Nocy, potrafiła wyśpiewać tak trudne koloratury, ale była po prostu za mało demoniczna.

"Czarodziejski flet" w Operze na Zamku. Scena zbiorowa © Piotr Nykowski / Opera na Zamku
"Czarodziejski flet" w Operze na Zamku. Scena zbiorowa © Piotr Nykowski / Opera na Zamku

Natalia Babińska przedstawiła odkrywczą i ciekawą wizję enigmatycznego i symbolicznego dzieła Mozarta. Opowiedziała historię niejako podwójnie, w baśniowym entourage pokazała bowiem współczesne dramaty, które dodatkowo wzbogaciła wątkami walki o władzę. Jej spektakl frapuje i można o nim myśleć długo po wyjściu z teatru. Tym bardziej, jeśli "Czarodziejski flet" nadal pozostaje interpretacyjnie sceniczną tajemnicą.

Julia Pliś (Pamina) i Karol Skwara (Sarastro) © Piotr Nykowski / Opera na Zamku
Julia Pliś (Pamina) i Karol Skwara (Sarastro) © Piotr Nykowski / Opera na Zamku
Źródło artykułu:Portal Muzyczny ORFEO

Wybrane dla Ciebie