76 lat temu Matka Boska zapłakała krwawymi łzami. Cud Lubelski
Cud Lubelski 1949 – gdy Matka Boża zapłakała krwawymi łzami
Cud Lubelski miał miejsce 3 lipca 1949 roku w archikatedrze lubelskiej. To wtedy siostra szarytka Stanisława Barbara Sadkowska jako pierwsza zauważyła, że z oka Maryi na jednym z obrazów płyną krwawe łzy. Wiadomość o niezwykłym zjawisku błyskawicznie rozeszła się po mieście, a do świątyni zaczęły przybywać tłumy wiernych.
– Cud widziało wielu ludzi, którzy modlili się w katedrze. Wszyscy mieli wrażenie, że dzieje się coś nadzwyczajnego. Do Lublina zaczęły napływać tysiące wiernych, wielu z nich doświadczało fizycznych i duchowych uzdrowień – wyjaśniał prof. dr hab. Andrzej Derdziuk OFMCap, teolog moralny z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
W dokumentach znajdujących się w zasobach Instytutu Pamięci Narodowej można znaleźć świadectwa potwierdzające kilkadziesiąt przypadków uzdrowień. Wierni wracali do zdrowia, odnajdywali wiarę, a konfesjonały wypełniały się osobami szukającymi pojednania z Bogiem.
Komunistyczna władza kontra wiara ludu
Reakcja ówczesnych władz była szybka i brutalna. W ramach antykościelnej propagandy zablokowano dojazd do Lublina, organizowano wiece potępiające „kościelną manipulację”, a osoby przybywające do katedry zatrzymywano i prześladowano. Część z nich trafiła do więzienia na Zamku Lubelskim – nazywano ich wówczas pogardliwie „cudakami”.
Aresztowano również ojca Archanioła Mariana Brzezińskiego, ówczesnego gwardiana klasztoru kapucynów, za rzekome podburzanie wiernych podczas mszy, gdy z klasztoru rozbrzmiał hymn „Boże, coś Polskę”.
– Mimo represji, katedra nie pustoszała. Przeciwnie – wierni coraz liczniej przybywali na modlitwę. Wielu uznało łzy Maryi za znak przebudzenia sumień. To było coś, co wymykało się władzy – podkreślał brat prof. Derdziuk.
Pod naciskiem władz biskup Piotr Kałwa został zmuszony do wydania oświadczenia zaprzeczającego nadprzyrodzonemu charakterowi zjawiska i do czasowego zamknięcia katedry. Jednak duchowe poruszenie nie ustało – przeciwnie, Lublin stał się miejscem intensywnej modlitwy i nadziei.
Symbol wiary i oporu
Dopiero w 1981 roku, w czasie fali nadziei związanej z ruchem "Solidarności", po raz pierwszy uroczyście wyniesiono obraz Matki Bożej Płaczącej w wielkiej procesji przez Stare Miasto. Dla wielu była to forma symbolicznego zwycięstwa nad represyjną władzą i dowód, że wiara nie dała się uciszyć.
Na pamiątkę wydarzeń z 1949 roku, w archikatedrze powstało Sanktuarium Matki Bożej Płaczącej. Dziś otaczają je dziesiątki wot dziękczynnych, tabliczki z prośbami o łaski, a klęczniki mają wytarte od modlitw miejsca – milczące, ale mocne świadectwo duchowej intensywności tego miejsca.
W tegorocznych obchodach rocznicy uczestniczyły osoby w każdym wieku – od starszych mieszkańców, pamiętających wydarzenia sprzed ponad siedmiu dekad, po młodzież i dzieci. Centralnym punktem była msza pontyfikalna na Placu Katedralnym, po której procesja różańcowa z cudownym obrazem przeszła ulicami miasta.