Autostradą A1 nad morze za darmo? Nieprecyzyjne zapowiedzi ministerstwa denerwują kierowców

W kilku poprzednich latach wakacyjna jazda samochodem osobowym i motocyklem po A1 była darmowa, bo opłaty pokrywało państwo. Miało to na celu usprawnienie ruchu, gdyż pobór opłat na bramkach powodował zatory i długie oczekiwanie na przejazd przez punkty poboru. Dlatego na pewien czas w ogóle zniesiono obowiązek wnoszenia opłat na A1 dla kierowców aut osobowych i motocykli, co przyspieszyło przejazd autostradą a zatory przed bramkami zniknęły.

Od początku 2025 r. kierowcy muszą jednak ponownie płacić. Im bliżej wakacji, tym częściej pojawiały się pytania, czy w tym roku latem będą jakieś ułatwienia na autostradzie. Początkowo wydawało się, że nie, ale ostatecznie Ministerstwo Infrastruktury zapowiedziało, że na wakacje A1 znowu może być bezpłatna, lecz tylko w określonych sytuacjach. Takich mianowicie, kiedy czas oczekiwania przed bramkami będzie dłuższy, niż 25 minut.

I tu pojawia się problem. Bo nie wiadomo kto miałby mierzyć ten czas oczekiwania, czy liczyłby się czas na wjeździe czy na zjeździe z autostrady. A co w przypadku, jeśli ktoś zatrzyma się na MOP-ie, a w tym czasie korki się zmniejszą i zostanie przy zjeździe z autostrady poproszony o bilet, którego nie posiada, bo wjeżdżając zastał podniesione szlabany. Poza tym 25 minut stania to jest bardzo długo, takie korki zdarzają się co najwyżej podczas tzw. długich weekendów.

– Wydaje się, że tak niejasno sformułowane zasady darmowej jazdy po autostradzie będą tylko powodem stresu i nerwów u kierowców i zamiast im pomóc w dotarciu do celu, dodatkowo przysporzą problemów – mówi Andrzej Konopka, kierowca busa. – Nikt planując trasę nie będzie mógł być pewny, czy na autostradzie A1 pobiorą od niego opłatę, czy nie, a przecież część osób stara się omijać płatne autostrady. To spowoduje chaos przy bramkach i w efekcie jeszcze dłuższe oczekiwanie.