Biała Podlaska: Wyrok w głośnej sprawie. Trzy osoby skazane za fatalny transport tygrysów do Rosji
W czwartek, 4 września przed Sądem Rejonowym w Białej Podlaskiej, zapadł wyrok w głośnej sprawie 10 tygrysów, których transport utknął na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Koroszczynie. W 2019 roku zwierzęta przewożono z Włoch do Rosji. Zapakowano je do ciasnych klatek, które ograniczały ich swobodę, na dodatek nie miały zapewnionej właściwej opieki, w tym odpowiedniego pożywienia, a nawet wody. Kierowcy karmili je kupowanymi w sklepach kurczakami, zaś poili lejąc wężem wodę do klatek.
Wszystko wyszło na jaw, kiedy transport do Koroszczyna w powiecie bialskim. Białoruskie służby graniczne nie wpuściły ciężarówki wskazując na brak włoskich zaświadczeń weterynaryjnych jak też utratę ważności wiz u kierowców. To sprawiło, że stan zdrowia tygrysów uległ drastycznemu pogorszeniu, a jeden z nich padł. Specjaliści określili stan zwierząt jako tragiczny. Zwierzęta były wyniszczone i wygłodzone, do tego oblepione własnymi odchodami. Po zaangażowaniu się w akcję pomocy dyrektorki poznańskiego ZOO Ewy Zgrabczyńskiej, tygrysy po udzieleniu im doraźnej pomocy, trafiły do poznańskiego zoo, gdzie zostały w końcu wypuszczone z klatek.
Jak tłumaczyła wtedy Ewa Zgrabczyńska, tygrysy były chude, odwodnione, miały zapadnięte oczy, futra obklejone odchodami oraz odparzenia od moczu. Były w totalnym stresie, bez woli i chęci do życia. W aucie, którym je przewożono, panował straszliwy smród. Zwierzęta miały też pokrzywione grzbiety, zostały skrzywdzone i upodlone. Jeden z tygrysów był tak wciśnięty do klatki, że nie można było go z niej wyciągnąć. Nie pił i nie jadł od wielu dni.
Zarzuty w sprawie znęcania się nad zwierzętami przedstawiono pięciu osobom. Organizator transportu, obywatel Rosji Rinad V. a także dwaj włoscy kierowcy, którzy godzili się na warunki przewozu tygrysów, odpowiadali przed sądem z Ustawy o ochronie zwierząt i groziło im do trzech lat pozbawienia wolności.
Na ławie oskarżonych zasiedli także dwaj lekarze weterynarii, którym zarzucono niedopełnienie ciążących na nich obowiązków służbowych. W przypadku pierwszego z nich chodzi o zaniechanie sprawdzenia stanu zdrowia zwierząt a także podjęcia działań, które mogłyby ulżyć w ich cierpieniu. Drugi z lekarzy w trakcie kontroli uznał, że nie występują żadne uchybienia w transporcie.
Sąd uznał, że za całą sytuację odpowiadają jednak tylko i wyłącznie organizator transportu oraz kierowcy. To bowiem do nich należało zapewnienie odpowiednich warunków zwierzętom. Tymczasem pojazd, którym je wieziono nie posiadał homologacji, pokarmu było za mało, przez co zwierzęta głodowały. Jeżeli zaś chodzi o lekarzy weterynarii, ich zadaniem jest tylko kontrola stanu zwierząt. To też uczynili, jak również podjęli działania mające na celu zapewnienie im pomocy, a jednocześnie powiadomili organy ścigania.
Tym samym Rosjanim Rinad V. został skazany na karę 10 miesięcy pozbawienia wolności, przy czym jej wykonanie zawieszono na okres próby wynoszący dwa lata. Zobowiązano go również do zapłacenia grzywny w wysokości pięciu tys. złotych i 10 tys. złotych nawiązki na rzecz fundacji Viva!. Włoscy kierowcy usłyszeli wyrok po 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Oni również mają zapłacić 4 tys. złotych grzywny oraz po 8 tys. złotych nawiązki dla fundacji. Obu lekarzy weterynarii sąd uniewinnił od zarzucanych im czynów. Wyrok jest nieprawomocny.