Biesiekierz: Inwestor chce budować na dawnych grobach. Ludzie protestują, wójt apeluje o rozsądek
Chodzi o teren w Nowych Bielicach, w pobliżu miejsca, gdzie dawniej stał kościół (ten nie przetrwał do naszych czasów). Przed wojną funkcjonował tu cmentarz i - jak mówią świadkowie - jeszcze w pierwszych latach po wojnie organizowano tu pogrzeby, zarówno dla Niemców, którzy jeszcze stąd nie wyjechali jak i dla pierwszych, polskich osadników.
- Były tu dwa, lub trzy polskie groby. Pamiętam ten cmentarz bardzo dobrze, bo jako dziecko mijałam go w drodze do szkoły - mówi Maria Piłat, mieszkanka Nowych Bielic. Teraz ona wraz z innymi mieszkańcami są oburzeni na to, co się w tym miejscu dzieje i protestują przeciw temu, że prywatny właściciel tego terenu chce postawić tutaj duży budynek i rozpoczął już porządkowe prace, w tym wycinkę kilkunastu drzew. - Jak można budować na grobach? - pyta poruszona.
Wśród protestujących jest Krzysztof Krawczak, radny gminy Biesiekierz i członek regionalnej grupy historycznej Odkrywcy. Mówi on, że dawny cmentarz przez powojenne dekady był zaniedbywany i ulegał stopniowej, niemal kompletnej degradacji. Nagrobki niszczały lub były rozbierane, w końcu teren ten trafił w ręce prywatne.
- Z tego, co wiem, stało się to jeszcze w czasach PRL-u. Potem pewnie właściciele się zmieniali, ale nikt nie zwracał na to uwagi, bo nic tutaj się nie działo, wszyscy byli zajęci innymi sprawami - opowiada. Jakiś czas temu wraz z innymi historycznymi rekonstruktorami zdecydowali, że postarają się pozbierać z tego miejsca fragmenty starego cmentarza, które jeszcze tutaj można było znaleźć i wspólnie z władzami gminy utworzyć miejscowe lapidarium (taki wstępny przegląd przeprowadzili w czerwcu, znajdując kilka nagrobnych elementów).
- Nie zdążyliśmy. Kilka tygodni temu dowiedzieliśmy się, że obecny właściciel rozpoczął tutaj prace porządkowe. Większość cmentarnych pozostałości, jeśli takie tu jeszcze były, znikła wraz z drzewami, które zostały wycięte. Co gorsza, planuje on w tym miejscu budowę dużego budynku, słyszeliśmy, że to ma być jakiś pensjonat. I ta wiadomość dotknęła nas do żywego. Bo przecież to ważne miejsce, zarówno pod kątem historycznym jak i czysto ludzkim. Tutaj nigdy nie było żadnej ekshumacji, ci dawni mieszkańcy, którzy zostali tu pochowani, nadal tu spoczywają. Przecież należy im się szacunek i spokój - podkreśla nie kryjąc emocji.
Krzysztof Krawczak wraz z innym radnym Rajmundem Reichelem interweniowali w tej bulwersującej sprawie u władz gminy. Tomasz Hołowaty, wójt gminy, w pełni solidaryzuje się z protestującymi mieszkańcami, ale zapewnia, że działanie właściciela terenu jest w każdym aspekcie zgodne z przepisami i nie ma podstaw prawnych, aby planowaną tutaj inwestycję wstrzymać.
- Teren po dawnym cmentarzu trafił w ręce prywatne jeszcze w latach 60 - tych, czyli dość dawno temu - mówi Tomasz Hołowaty. - Aktualny właściciel chce tutaj budować i w sensie prawnym może to zrobić, to jego teren. Żadnych zastrzeżeń nie ma Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków, bo w piśmie, które od nich otrzymaliśmy, jest informacja, że teren ten nie jest wpisany do rejestru zabytków i nie podlega ochronie. Musieliśmy w świetle przepisów zgodzić się też na wycinkę drzew, bo właściciel przedstawił opinię ornitologa, że drzewa tutaj rosnące nie są obszarem lęgowym dla ptaków - wyjaśnia wójt. Dodaje, że pomimo tego, że wszystko jest zgodne z przepisami to apelował do właściciela o to, aby ten zastanowił się, czy to jest dobry pomysł, aby w tak szczególnym miejscu realizować taką inwestycję.
- Wiem na pewno, że tutaj nie było żadnych ekshumacji. Dawny cmentarz uległ zniszczeniu i degradacji, ale ci ludzi tutaj cały czas spoczywają. To nie będzie dobre dla nikogo, gdy podczas prac natrafi się na trumny z ciałami - mówi wójt.
W imieniu właściciela dla "Głosu" wypowiedział się jego przedstawiciel prowadzący inwestycję (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
- Cały ten teren jest prywatny i budynek, który ma tutaj powstać zostanie zbudowany, rezygnacja nie wchodzi w grę. Na chwilę obecną mogę powiedzieć tyle, że będzie to rodzaj pałacu - ujawnia. Jednocześnie zapewnia, że razem z właścicielem terenu rozumieją, że to szczególne miejsce i zamierzają w pełni uszanować zarówno jego charakter jak i uczucia poruszonych mieszkańców.
- Dlatego zaraz po pracach porządkowych zwrócimy się do koszalińskich archeologów, aby przed rozpoczęciem inwestycji zbadali teren, na którym stanie nasz budynek. I mogę zapewnić, że każde ludzkie szczątki, które zostaną tutaj odnalezione, będą przeniesione w inne, godne miejsce. Chcemy to zrobić zgodnie ze wszystkimi przepisami, które to regulują i we współpracy z gminą. Mam nadzieję, że wójt nam pomoże i wspólnie taki nowy grób znajdziemy - mówi nasz rozmówca.
Tomasza Hołowatego taka postawa bardzo cieszy. - Jeśli właściciel wyraża dobrą wolę to oczywiście my chętnie do realizacji takiego rozwiązania, które on proponuje, się przyłączymy. Na pewno takie miejsce znajdziemy, jesteśmy gotowi nawet pokryć część kosztów. Będziemy też chcieli, aby to nowe miejsce pochówku miało charakter lapidarium z zebranymi tutaj fragmentami dawnego cmentarza, które się zachowały lub które zostaną odnalezione. Będę chciał, aby to miejsce miało charakter pomnika, upamiętniającego dawnych mieszkańców naszej gminy i kształtującego naszą, współczesną świadomość miejsca, w którym żyjemy - podkreśla.
Wójt zapowiada też przegląd całego obszaru gminy pod kątem podobnych miejsc. - Chcemy wyciągnąć wnioski z tego, co się wydarzyło w Nowych Bielicach. Dlatego poleciłem, aby sprawdzić, czy inne, dawne i zapomniane cmentarze znajdują się dziś na prywatnym terenie lub terenie należącym do takiej, czy innej instytucji. I jeśli tak jest to będziemy zawczasu starali się te kwestie uporządkować i wyjaśnić - zapewnia Tomasz Hołowaty.