Bochnia: Janusz Dudek z Dąbrowicy stworzył galerię rzeźb i odlewów
"Jak się coś koło domu kręci, to człowiek do życia nabiera chęci"
Obok położonego nieopodal lasu domu w Dąbrowicy (gmina Bochnia) zwracają uwagę naturalnej wielkości rzeźby, przypominające gospodarza. Nie brakuje też wykonanych z fragmentów pni brzozy imitacji zwierząt, a nawet płaskorzeźb i fresków na ścianach domu. Tu i ówdzie uwagę przykuwają znane kształty zamku w Wiśniczu.
Jest nawet młyn, czerpiący wodę z oczka wodnego, a nawet ruchoma czarownica na miotle.
- Jak się coś koło domu kręci, to człowiek do życia nabiera chęci - żartuje gospodarz, znany z zamiłowania do układania rymów.
Ale poruszających się elementów jest więcej. Od strony lasu uwagę przykuwa imitacja kolejki na Górę Parkową w Krynicy, wykonana ...ze starej pralki.
- U mnie kolejka chodzi w górę i w dół co piętnaście minut, po czym następuje piętnaście minut przerwy.
Pisane przez niego rymowane teksty wielokrotnie można było słyszeć w kościele parafialnym w Gierczycach przy okazji rozmaitych uroczystości.
Świątynia ta przez wiele lat gościła w bocznej kaplicy wykonaną przez Janusza Dudka ruchomą szopkę. Autor z roku na rok rozbudowywał ją o nowe eksponaty, a w okresie Bożego Narodzenia samodzielnie uruchamiał ją po każdym nabożeństwie, doglądając, by każdy mechanizm działał należycie.
Dziś wiele elementów tamtej szopki jest elementem wystroju altany.
Ze Śląska do Gierczyc za miłością swojego życia
Janusz Dudek pochodzi ze Śląska. Urodził się w 1946 roku w Zagórzu, obecnie dzielnicy Sosnowca.
- Ja pochodzę z miasta Kiepury i nie szukam w całym dziury. Jeżeli ktoś mi się próbuje dobrać do skóry, tom mu gotów pokazać nawet pazury - rymuje.
Ukończył szkołę zawodową z zakresu budownictwa. Początkowo pracował w sosnowieckiej kopalni, w której zatrudniony był również brat jego późniejszej żony. To on pewnego dnia zabrał młodego Janusza do podbocheńskiej Dąbrowicy, gdzie mieszkała Teresa Birkowska. Jak się okazało, był to dla obojga przełomowy wyjazd. Małżeństwem są od 55 lat.
Państwo Dudkowie mają troje dzieci, wszystkie mieszkają poza granicami Polski. Marek w USA, a Barbara i Urszula w Austrii. Syn i młodsza córka są absolwentami Liceum Plastycznego w Nowym Wiśniczu, Marek dodatkowo ukończył wyższe studia artystyczne.
Po przeprowadzce pan Janusz przekwalifikował się, założył firmę kamieniarską i wykonywał nagrobki. Później zmienił branżę i zaczął specjalizować się w budowaniu kominków. Początkowo pracował z synem aż do jego wyjazdu do USA.
Wszystko skończyło się w 2001 roku, gdy Janusz i Teresa Dudkowie mieli wypadek samochodowy. Oboje doznali obrażeń, ale mężczyzna w wyniku poważnego urazu nogi musiał zaprzestać działalności zawodowej. Od tamtego czasu przebywa na emeryturze, poświęcając wolne chwile na swoją pasję.
Żyłka artystyczna od młodości
Zamiłowanie do tworzenia Janusz Dudek miał jednak od młodości. Pisywał wiersze, tworzył rzeźby w drewnie, w ceramice. Uczył rzeźbienia nawet swojego syna, gdy ten był uczniem wiśnickiego "plastyka". Dziś z dumą pokazuje efekty talentu Marka w domu, m.in. wykonany na suficie jednego z pokoi "Poczet królów polskich". Dzięki temu, że dwoje jego dzieci uczyło się w szkole artystycznej, sam rozwinął swoje umiejętności choćby o sztukaterię.
Trauma, związana z wypadkiem, znalazła swoje odbicie w wielu pracach, jakie Janusz Dudek prezentuje obok swojego domu. Twórca, który w wyniku urazu nogi usiadł na wózku inwalidzkim, postanowił odwzorować samego siebie z tamtego okresu. Przed domem można zauważyć figury do złudzenia imitujące postać gospodarza. Do ich wykonania stworzył odlew własnej postaci, w tym twarzy ze wszystkimi szczegółami.
Patrząc na leżący nieopodal domu konar pocięty na drobniejsze elementy, można domniemywać, że powstaną z niego kolejne rzeźby.