Borki: "Nikt o nas nie pamięta". Tak dziś żyją mieszkańcy dawnej kolonii robotniczej

- Powiedzieli nam, że nasz dom trzeba wyburzyć. Borki są opuszczone - mówią mieszkańcy zapomnianego osiedla w Katowicach. Kolonia powstała z inicjatywy tej samej spółki, co słynny Nikiszowiec, jednak jej losy potoczyły się zupełnie inaczej. Większość mieszkańców dawno się wyniosła, a budynki ledwo trzymają się kupy. Los Borków wydaje się przesądzony.
Borki część Katowic, dawna kolonia robotnicza25.09.2025 Katowice Borki część Katowic, dawna kolonia robotnicza fot. Lucyna Nenow Dziennik Zachodni/Polska Press
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Lucyna Nenow
Justyna Kidawa
  • Borki część Katowic, dawna kolonia robotnicza
  • Borki część Katowic, dawna kolonia robotnicza
  • Borki część Katowic, dawna kolonia robotnicza
  • Borki część Katowic, dawna kolonia robotnicza
  • Borki część Katowic, dawna kolonia robotnicza
[1/5] 25.09.2025 Katowice Borki część Katowic, dawna kolonia robotnicza fot. Lucyna Nenow Dziennik Zachodni/Polska Press Źródło zdjęć: Polska Press Grupa | Lucyna Nenow

W 1959 roku Borki zostały włączone do Katowic

Borki to dawna kolonia robotnicza, której historia sięga XIX wieku. Wówczas powstało tam osiedle patronackie dla pracowników zakładów spółki Georg von Giesches Erben. Nie zachowały się informacje o architekcie, projektantach czy samych budowniczych.

Na zabudowę osiedla składają się dwukondygnacyjne budynki, pierwotnie z ceglaną elewacją, dopiero z czasem pokryte zostały tynkiem. W każdym mieszczą się cztery dwuizbowe mieszkania. Wnętrze części budynków posiada jeszcze oryginalne, drewniane klatki schodowe.

Po zakończeniu II wojny światowej osiedle przeszło na własność państwa. W związku z eksploatacją górniczą, w kolejnych dekadach ulegało licznym uszkodzeniom. Budynki pomalowano wówczas na charakterystyczną pomarańczowy kolor, widoczny do dziś. Kolonia przeszła w zarząd Hutniczo-Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej. 31 grudnia 1959 roku Borki wraz z Szopienicami zostały włączone do Katowic.

"Ludzie przestraszeni, powyprowadzali się. Już tu nie mieszkają"

Na początku XX wieku pojawiły się spekulacje o wyburzeniu osiedla, co spotkało się ze sprzeciwem nie tylko samych mieszkańców, ale też całego miasta. Jednak to nie pomogło ocalić w pełni tego miejsca. Hutniczo-Górnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa w 2014 roku przystąpiła do wyburzania osiedla, tłumacząc to wysokim ryzykiem zawalenia budynków oraz ich niską funkcjonalnością. Wówczas zrównano z ziemią dwa budynki.

Dzięki jednej z mieszkanek, której rodzina mieszka tam od pokoleń, a ona sama od urodzenia, w marcu 2015 roku budynki zostały wpisane do gminnej ewidencji zabytków. Jednak upływający czas nie jest dla nich łaskawy i budynki marnieją w oczach. Kilka nie nadaje się już do użytku, stoją opuszczone, z zamurowanymi drzwiami i oknami.

- Powiedzieli nam, że nasz dom trzeba wyburzyć - mówi pani Teresa, mieszkająca na Borkach od urodzenia. - Chciałam to na piśmie, że dom jest do rozbiórki. I co? I nie wyburzyli, wciąż tu mieszkamy. A ludzie przestraszeni, powyprowadzali się. Już tu nie mieszkają - dodaje.

Osiedle zamieszkuje dziś ok. 10 rodzin. Oryginalnie mieszkań w zabudowie było ponad 100. Kolonia Borki składała się z budynków pojedynczych oraz podwójnych, wszystkie dwukondygnacyjne. - Dawniej ludzie mieszkali nawet w suterenach - mówi pani Teresa.

Do budynków mieszkalnych przylegały budynki gospodarcze. Po nich od wielu lat nie ma już śladu. Pierwotny charakter osiedla zmieniło wyburzenie, prawdopodobnie w 1971 roku, ceglanych murów, które łączyły budynki w jedną całość oraz pokrycie elewacji charakterystyczną pomarańczową farbą.

25.09.2025 Borki część Katowic, dawna kolonia robotnicza. Na zdjęciu pani Teresa
25.09.2025 Borki część Katowic, dawna kolonia robotnicza. Na zdjęciu pani Teresa © Polska Press Grupa | Lucyna Nenow

"To są stare dobre budynki i stare dobre cegły"

- Mieszkam tu od urodzenia, 80 lat, nie wyprowadzę się stąd, nie ma takiej opcji - mówi Roman Bresz. - Przez lata bardzo dużo się zmieniło, kiedyś ludzie całymi dniami przesiadywali na ławkach, teraz mniej czasu spędzają ze sobą. Mieliśmy tu piekarnię, z całej okolicy tu przyjeżdżali ludzie po chleb, był warzywniak, sklep spożywczy, a nawet cukiernia. Brakuje tego. Ale dobrze mi się tu mieszka, przede wszystkim jest spokój - dodaje.

- Kiedyś było tu bardzo fajnie, zwierzęta się chowało, mieliśmy owoce, warzywa. Kapustę, ogórki kisiliśmy, wszystko swojskie było, a ludzie sobie pomagali - wspomina pani Teresa. - Brakuje tego, tej wspólnoty. Teraz każdy patrzy tylko na siebie - dodaje.

- To są stare dobre budynki i stare dobre cegły. Przetrwałyby tu kolejne 150 lat. To są suche, pachnące cegłą mieszkania. Nie mamy wilgoci, niestraszne nam tąpnięcia z kopalni. Nie mamy nawet rysy na ścianach, nie to, co w nowym budownictwie - mówi Mariola Bergel.

- Mamy zrobione centralne ogrzewanie, łazienki, ale nie wszyscy tu tak żyją. Niektórzy wciąż palą w piecach węglem - dodaje kobieta, która na Borkach mieszka całe życie i jest bardzo związana z tym miejscem.

Ja nie umiałabym mieszkać w typowym bloku

W 2022 roku toczyła się sprawa o objęcie osiedla jeszcze ściślejszą i lepszą formą ochrony - wpisaniem do rejestru zabytków nieruchomych województwa śląskiego. Spółdzielnia sprzeciwiła się, tłumacząc decyzję złym stanem technicznym budynków, których remont pochłonąłby ogromne koszty i byłby nieopłacalny. Sprawę wygrali i Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków odmówił wpisania osiedla do rejestru.

"W ocenie organu przedmiotowy zespół zabudowy osiedla robotniczego Borki nie posiada szczególnych, ponadprzeciętnych wartości historycznych, artystycznych lub naukowych, uzasadniających wpis do rejestru zabytków" - czytamy w uzasadnieniu decyzji z listopada 2022 roku.

Argumentem jest duże przekształcenie obiektów od ich pierwotnej wersji oraz zaburzenie układu kolonii poprzez wyburzenie dwóch budynków mieszkalnych i wszystkich gospodarczych. Oznacza to, że osiedla wprawdzie nie można wyburzyć, ale także wykonywać prac budowlanych bez uzgodnienia z wojewódzkim konserwatorem zabytków.

- Nic nie remontują, nic nie robią. Nikt o nas nie pamięta i nikt nie pomaga. Borki są opuszczone - mówi jedna z mieszkanek. - Ktoś by nam tu pomógł, żeby nam się lepiej żyło. Ludzie chcieliby kupić te domy, wyremontować, ale nie mogą - podkreśla.

25.09.2025 Borki część Katowic, dawna kolonia robotnicza. Na zdjęciu pan Roman
25.09.2025 Borki część Katowic, dawna kolonia robotnicza. Na zdjęciu pan Roman © Polska Press Grupa | Lucyna Nenow

Zarządca osiedla podtrzymuje stanowisko, że osiedle trzeba wyburzyć: "Budynki w rejonie Osiedla Borki nie będą remontowane, ponieważ ich remont jest ekonomicznie nieopłacalny. Wojewódzki Konserwator Zabytków prawomocną decyzją odmówił wpisania budynków do rejestru zabytków. Spółdzielnia perspektywicznie zamierza wyburzyć budynki i przeznaczyć teren pod budownictwo mieszkaniowe realizowane we własnym zakresie" - informuje "Dziennik Zachodni" zarząd Hutniczo-Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej.

- Borki nie są zapomniane, ale zaniedbane - mówi Mariola Bergel. - Prezes spółdzielni chce wyburzyć osiedle i postawić nowe, ale w urzędzie miasta nie ma nawet planu zagospodarowania terenu. Byli tu różni inwestorzy, ale dowiedzieli się, że tu niektórzy mają mieszkania na własność wykupione i zrezygnowali. My także chcieliśmy mieszkanie wykupić. Już czwarty raz sprawa jest w sądzie - opowiada.

Tymczasem budynki przy ul. Korczaka, choć wybudowane razem z tymi przy ul. Borki, mają się znacznie lepiej. Zachowała się oryginalna, ceglana elewacja. Należą do innej spółdzielni mieszkaniowej.

- Na ul. Korczaka są trzy domy, też z lat 60. XIX wieku, i one bez problemu zostały wpisane do rejestru zabytków, mimo że mają dobudowane pomieszczenia z toaletami - przekazuje nam pani Mariola. - U nas się doczepili, że dobudowany jest ganek z toaletami oraz że otynkowano budynki w 1970 roku. I to przesądziło o sprawie - przekonuje.

- Jak ktoś się wychowywał w takich familokach, to całe życie go ciągnie do tego. Ja nie umiałabym mieszkać w typowym bloku. Próbowałam, ale to nie dla mnie. Lubię mieszkania z duszą. Walczymy o Borki, ale co nam się uda zrobić, tego nie wiem - mówi pani Aniela, mieszkanka jednego z domów przy ul. Korczaka.

Mieszkańcy ubolewają nad tym, że losy ich osiedla potoczyły się skrajnie inaczej niż innego osiedla robotniczego - Nikiszowca. Choć wybudowano je blisko 50 lat później, do dziś cieszy się ogromną popularnością wśród turystów z całego kraju i zagranicy. Nikisz powstał z inicjatywy tej samej spółki, co Borki - Georg von Giesches Erben.

- Miasto jest po naszej stronie. Prezydent mówił, że zawsze będą nas wspierać, że możemy liczyć na ich pomoc, gdyby nas stąd chcieli wyrzucić. Zachował się wspaniale, stanął na wysokości zadania. Ale poza słowem wsparcia mieszkańcy nie mogą liczyć na nic więcej, gdy osiedle pozostaje pod zarządem spółdzielni - mówi Mariola Bergel.

- Mamy tyle wspomnień związanych z tym miejscem, tyle zdjęć. Od czasu do czasu organizujemy wspólne biesiadowania, festyny. Walczymy o te Borki, ale co nam się uda zrobić, tego nie wiem - dodaje kobieta.

25.09.2025 Borki część Katowic, dawna kolonia robotnicza. Na zdjęciu pani Mariola
25.09.2025 Borki część Katowic, dawna kolonia robotnicza. Na zdjęciu pani Mariola © Polska Press Grupa | Lucyna Nenow

Nawet lokalizacja nie jest w stanie uratować osiedla

Nawet dogodna lokalizacja nie jest w stanie uratować Borek. Osiedle znajduje się w pobliżu drogi ekspresowej łączącej Katowice z Sosnowcem, kilka minut od centrum obu tych miast.

Nie dociera tam miejski zgiełk. Tuż obok mieści się staw Borki, który sąsiaduje z sosnowieckim kompleksem rekreacyjnym Stawiki. W ostatnich latach, w związku z rewitalizacją tych miejsc, cieszą się dużą popularnością wśród mieszkańców regionu.

Kolonii robotniczych i osiedli patronackich na terenie całego województwa śląskiego jest ponad 200. W sąsiedztwie kopalń i hut budowano je dla pracowników. Wiele z nich dziś niszczeje i zanika, a ich upadek widzą jedynie nieliczni mieszkańcy.

Wybrane dla Ciebie

Zmiany w wypłatach 800 plus. Wiele rodzin się ucieszy
Zmiany w wypłatach 800 plus. Wiele rodzin się ucieszy
Łańcut: Radwańska ograła... Janowicza, czyli gwiazdorski mikst. W finale turnieju siostra Hurkacza i Słowak z mocnym CV
Łańcut: Radwańska ograła... Janowicza, czyli gwiazdorski mikst. W finale turnieju siostra Hurkacza i Słowak z mocnym CV
Wolsztyn: Upozorował kradzież auta. Teraz może trafić do więzienia
Wolsztyn: Upozorował kradzież auta. Teraz może trafić do więzienia
Sarbia: Nielegalne składowisko odpadów w gminie Duszniki. Postępowanie wciąż trwa
Sarbia: Nielegalne składowisko odpadów w gminie Duszniki. Postępowanie wciąż trwa
Historia Anny Askew. Skazano ją na potworną śmierć
Historia Anny Askew. Skazano ją na potworną śmierć
Krynica-Zdrój: Burze na Sądecczyźnie. Strażacy usuwają skutki ulew oraz gradu w Krynicy i Muszynie
Krynica-Zdrój: Burze na Sądecczyźnie. Strażacy usuwają skutki ulew oraz gradu w Krynicy i Muszynie
Poznań: W poszukiwaniu kodu QR i numeru bocznego. Zmiany w aktywowaniu biletów w Poznaniu niepokoją pasażerów
Poznań: W poszukiwaniu kodu QR i numeru bocznego. Zmiany w aktywowaniu biletów w Poznaniu niepokoją pasażerów
Zamość: Zadał byłej żonie kilkadziesiąt ciosów nożem, potem chciał wysadzić dom. Ruszył proces 58-latka z Biłgoraja
Zamość: Zadał byłej żonie kilkadziesiąt ciosów nożem, potem chciał wysadzić dom. Ruszył proces 58-latka z Biłgoraja
Keanu Reeves jest gotów na powrót w Cyberpunk 2
Keanu Reeves jest gotów na powrót w Cyberpunk 2
Gruszki wracają na stragany. Sprawdziliśmy ceny w całej Polsce
Gruszki wracają na stragany. Sprawdziliśmy ceny w całej Polsce
Warszawa: Kolizja na ulicy Puławskiej. Kierowca wjechał na czerwonym świetle
Warszawa: Kolizja na ulicy Puławskiej. Kierowca wjechał na czerwonym świetle
Niezwykłe atrakcje tuż za granicą. Co do zaoferowania ma Liberec?
Niezwykłe atrakcje tuż za granicą. Co do zaoferowania ma Liberec?