Brytyjska policja będzie śledzić antyimigranckie treści w sieci
Nowa jednostka – National Internet Intelligence Investigations Team – będzie działać przy Krajowym Centrum Koordynacji Policji (NPoCC) w Westminsterze. W skład zespołu wejdą śledczy z różnych jednostek w kraju. Ich zadaniem ma być analiza treści publikowanych w sieci i przekazywanie lokalnym służbom informacji, które mogą świadczyć o zagrożeniu dla porządku publicznego.
Obawy o wolność słowa
Choć rząd argumentuje, że nowe działania są konieczne, by zapobiegać zamieszkom takim jak te z lata 2024 roku, wiele organizacji i polityków bije na alarm. Krytycy ostrzegają, że może to być krok w stronę państwa nadzorującego poglądy obywateli.
Przedstawiciele opozycji oraz obrońcy wolności słowa, w tym lider Reform UK Nigel Farage, uznali powstanie zespołu za niepokojące.
Podobne wątpliwości wyraziła organizacja Big Brother Watch, porównując nowy zespół do kontrowersyjnych jednostek działających podczas pandemii Covid-19, które były oskarżane o tłumienie legalnych opinii online.
Głos rządu
Minister ds. policji, Dame Diana Johnson, w liście do posłów zapewniła, że celem zespołu będzie wspieranie lokalnych działań prewencyjnych i poprawa analizy informacji z mediów społecznościowych. Zespół ma pomóc w szybszym reagowaniu na potencjalne zagrożenia, a także w rozpoznawaniu ryzyka eskalacji przemocy.
Choć planowane finansowanie jednostki obejmuje na razie tylko rok budżetowy 2025–2026, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych liczy, że w przyszłości stanie się ona stałym elementem brytyjskiej strategii bezpieczeństwa.
Tło sprawy
Pomysł utworzenia zespołu to odpowiedź na falę krytyki pod adresem służb, które zdaniem wielu nie zareagowały skutecznie na zeszłoroczne protesty i zamieszki. Tłumy protestujących znów zbierają się w różnych miastach Wielkiej Brytanii – ostatnio m.in. w Leeds, Bournemouth i Norwich – domagając się zmian w polityce migracyjnej i likwidacji ośrodków dla azylantów.
W międzyczasie pojawiły się też oskarżenia, że część nagrań z demonstracji znika z sieci lub jest ograniczana przez nowe przepisy dotyczące bezpieczeństwa online. Organizacje takie jak Free Speech Union alarmują, że treści niewygodne dla rządu mogą być cenzurowane.
Nowa era nadzoru?
Wielu obserwatorów zastanawia się, czy pod pretekstem walki z dezinformacją i ekstremizmem nie wprowadza się powoli mechanizmów ograniczających prawo do wyrażania opinii. Szczególnie że – jak zauważają komentatorzy – rząd nie wskazał jasno, jak zebrane dane będą wykorzystywane ani jak daleko sięgną uprawnienia nowej jednostki.
Na tym tle pojawia się pytanie: czy rzeczywiście chodzi o bezpieczeństwo, czy raczej o kontrolę nad społeczeństwem?
Źródło: https://www.telegraph.co.uk/