Burmistrz Chojnic z absolutorium. Długa dyskusja o stanie gminy
Raport o stanie gminy – w tym wypadku miasta Chojnice – to nic innego, jak obszerne podsumowanie działalności włodarza w roku poprzednim, w szczególności realizację polityk, programów i strategii, uchwał rady i budżetu. Co ważne, mieszkańcy mogą się z tym dokumentem zapoznać i jeśli się zgłoszą, zbiorą co najmniej 50 podpisów, mogą swoje uwagi wypowiedzieć tuż przed udzieleniem burmistrzowi absolutorium. I tak też się stało w Chojnicach, choć jedyną osobą która zdecydowała się na to był Michał Gruchała ze Stowarzyszenia Chojnice – Tu bije moje serce.
Opozycja: Raport do kosza!
Zanim Michał Gruchała zabrał głos, o raporcie wypowiedział się radny opozycyjny Kamil Kaczmarek. Punktował braki, błędy i informacje nierzetelne zawarte na 135 stronach.
- Ponosimy największy wydatek na oświatę – mówił Kamil Kaczmarek z klubu Prawa i Sprawiedliwości.
- Fajnie jest pochwalić się uczestniczeniem w olimpiadach, liczbą nauczycieli. Jakie są jednak wskaźniki? Jaki jest poziom edukacji określany w wynikach egzaminów ósmoklasistów? Brak takich informacji – wytykał Kaczmarek, dodając że w raporcie są fałszywe informacje dotyczące funkcjonowania biblioteki w Chojnicach. - Wszystkie imprezy organizowane przez Zientkowskiego (wicedyrektor Wszechnicy Chojnickiej - przyp. red.) miały stuprocentową frekwencję. To jest fenomen społeczny. Europejski Dzień Języków Obcych nie odbył się wcale, a w raporcie jest frekwencja 100 proc. Tak jak nie dyskutujemy nad bajką o Kubusiu Puchatku czy o szewcu Dratewce, tak nie powinniśmy dyskutować o raporcie, który zawiera fałszywe dane – skwitował Kaczmarek.
Temu radnemu brakowało także informacji o wyzwaniach, jak zapobieganie zanieczyszczania Jarcewskiej Strugi, co się zdarza oraz tego, w jaki sposób realizowana była unijna umowa z Chojnicami dotycząca Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. Z kolei radny Patryk Tobolski żałował, że nie ma danych dotyczących nasadzeń drzew i utrzymania zieleni. Ile zostało posadzonych, ile przetrwało i jakie zabiegi pielęgnacyjne były wykonywane na przykład w Lasku Miejskim i Parku 1000-lecia. Posypały się też gromy na burmistrza za próbę likwidacji filii biblioteki i związane z tym traktowanie pracowników. Te słowa padały z ust radnej Marzenny Osowickiej.
Radny Matthes nie oczekuje krytyki. Nawet konstruktywnej
Głos w dyskusji zabrał także radny koalicyjny Sebastian Matthes, który porównał raport urzędu do... promocji prywatnej firmy.
- Artykuł 20 ustawy o samorządzie znowelizowanej przez PiS ogólnikowo określił co taki raport ma zawierać. Dokument został narzucony ale nie została zdefiniowana forma czy metodologia – stwierdził radny Matthes.
- Trudno oczekiwać żeby autor raportu przedstawiał miasto źle. Podobnie pan Kamil swoją firmę będzie przedstawiać w jak najlepszym świetle. Nie oczekujmy, żeby raporty wyglądały inaczej – powiedział.
Kamil Kaczmarek dorzucił:
- Macie obowiązek rzetelnie informować. Nie tylko o tym co piękne i eleganckie, bo to będzie w ulotkach wyborczych i jak będą fałszywe informacje będziemy je prostować w trybie wyborczym. Dziś mamy szanse zdiagnozować to, co wymaga naprawy i wspólnie pracować nad poprawą sytuacji. Porównanie promocji mojej firmy jest nietrafione, bo jest ogromna różnica. Ja to robię za prywatne pieniądze, a wy za publiczne – mówił Kaczmarek.
Mieszkaniec Chojnic też punktował
Jak wspomnieliśmy na wstępie, jedyna osobą spoza Rady Miejskiej Chojnic, która wypowiedziała się na temat raportu był Michał Gruchała. Zaznaczył, że kiedy usłyszał na jednej z konferencji prasowych burmistrza Chojnic apel o zgłaszanie tematów jakie mają się znaleźć w raporcie, skorzystał. Napisał do urzędu listę zagadnień, a wśród nich:
- ile razy konsultowano z mieszkańcami uchwały i zarządzenia burmistrza
- ile razy wpłynęły uwagi i wnioski
- ile razy je zaakceptowano, a ile oddalono i dlaczego
- z jakim opóźnieniem na stronie urzędu są publikowane protokoły z posiedzeń
- ile razy i dlaczego odmówiono udzielenia informacji publicznej
- Moje sugestie zostały potraktowane jak wniosek o udzielenie informacji publicznej, a nie tematy do raportu. Odmówiono mi udzielenia informacji – wyjaśnił Gruchała.
Wypunktował władze miasta za brak konsultacji w sprawie programu miejskiego współpracy z organizacjami pozarządowymi, za nieaktualizowanie listy organizacji, za błędy w statutach osiedli, za brak jasnych i jawnych informacji choćby o wyniku finansowym samorządowej spółki Promocja Regionu Chojnickiego…
- W Chojnicach nie ma miejsca na prawa człowieka i obywatela. Chojnickie władze uważają, że współpraca z organizacjami pozarządowymi to rozdawanie grantów na sport. Gro samorządów organizacje traktuje jako równych partnerów. W Chojnicach burmistrz uważa organizacje za polityczne – skwitował Marcin Gruchała.
Burmistrz odwraca kota ogonem
Dyskusji przysłuchiwał się burmistrz Chojnic Arseniusz Finster. Nie przerywał, choć standardowo były śmieszki i gestykulacja rękoma. Wypunktował niemal wszystkie liczby i cyfry z wypowiedzi adwersarzy, tłumacząc nadinterpretację lub niedomówienia.
- Jeżeli macie oczekiwania do raportu, poproście o konkretne rzeczy. Raport ma 135 stron. Gdyby wpisać informacje wskazywane przez Tobolskiego, Gruchałę i Kaczmarka – liczyłyby 600 stron – stwierdził Arseniusz Finster, który nie odpowiedział na zarzut o odmowie uzupełnienia raportu jaką usłyszał Gruchała.
W swoich wypowiedziach burmistrz Chojnic o szczegółowe dane dotyczące oświaty, odsyłał do właściwych wydziałów lub na posiedzenia komisji stałych w radzie. Tylko raz przyznał się do błędu. Nie swojego.
- Z tą imprezą, która się nie odbyła to był błąd pani dyrektor. Impreza się odbyła ale rok wcześniej – skwitował Arseniusz Finster. - Jeśli chcecie innego raportu – zanim zaczniemy go produkować, powiedzcie co chcecie – my to zrobimy. Stwórzcie alternatywę (tu się zwrócił do opozycji – przyp. red.). Stwórzcie swój kontrraport i będziemy dyskutować – dodał ponownie.
Miasto dryfuje zamiast się rozwijać
To słowa radnego Zdzisława Januszewskiego, który stwierdził, że raport nie jest oparty na faktach i analizach, ale służy do promocji burmistrza.
- Tu jest wszechobecna propaganda sukcesu. Opozycja jest obarczana za wszystko to co nieudane i niewygodne – rozpoczął wypowiedź radny Zdzisław Januszewski.
– W rankingu „Gmina dobra do życia”, opartym na 63 wskaźnikach Chojnice zajmują 1342 miejsce, na 2477 jednostek. Nasze miasto znalazło się prawie na samym końcu klasyfikacji. Tego nie da się zagadać konferencją, widowiskiem medialnym. To ocena obiektywna. Koronnym symbolem jest fakt, że coraz więcej radnych i sam burmistrz mieszkają poza miastem. W Chojnicach żyje się coraz trudniej. Zagłosuję przeciw wotum dla pana, panie burmistrzu. To nie jest kaprys, nie emocjonalny gest. To konsekwencja niezależnych diagnoz. Miasto dryfuje zamiast płynąc na przód – skwitował Januszewski.
Dyskusja o raporcie nad stanem miasta trwała niemal cztery godziny. Ostatecznie burmistrz Chojnic Arseniusz Finster większością głosów otrzymał absolutorium.