Bydgoszczanie od wielu godzin wskazują konkretne niebezpieczne, oblodzone miejsca, m.in. przystanek na powstańców Wielkopolskich między dwoma szpitalami, Osiedle Leśne, skrzyżowanie Śniadeckich Gdańska, Śródmieście, Kapuściska, Galla Anonima, przystanek Nakielska/Wrocławska, Św. Trójcy na chodniku przy stacji Shell.
- To co mamy na chodnikach to dramat. Szłam z wózkiem z dzieckiem. Nie dało się iść. Wózek robił drifty. Byłam w szoku, że wózek tak potrafi. Zastanawiam się jak jutro wyjdę czy kupić kilo soli, żeby przed sobą sypać czy od razu tonę zamówić - pisze pani Angelika.
Edukacja zdrowotna obowiązkowa? Lubnauer zabrała głos
Internauci pokazują też zdjęcia.
Nie za wszystkie chodniki odpowiadają służby. Jeśli chodnik przylega do prywatnej lub firmowej posesji, wówczas jej właściciel powinien zapewnić odpowiedni stan ścieżki, usuwać śnieg, błoto i lód.
Niestety, fatalna sytuacja na chodnikach, przekłada się na tę w szpitalach. SOR-y mają zwiększoną liczbę pacjentów z urazami. Tak jest np. w Szpitalu Wojskowym w Bydgoszczy.
- W dniach kiedy jest ślisko, liczba urazowych pacjentów wzrasta o około 30-50 procent. Żartujemy, że "gipsu może zabraknąć", a tak zupełnie poważnie - to chirurdzy i ortopedzi mają bardzo intensywne dyżury. W sobotę 29 listopada w ciągu 5 godzin przyjęliśmy 18 pacjentów z urazami, mającymi bezpośredni związek z oblodzeniami - informuje ppłk Marzena Wyszkowska, nieetatowy rzecznik prasowy Szpitala Wojskowego.
Do bydgoskiego szpitala trafiło 5 osób z urazami górnych kończyn, głównie nadgarstków oraz 8 z uszkodzonymi kończynami dolnymi, a także miednicą. Pięcioro kolejnych pacjentów to ofiary wypadków komunikacyjnych. Do szpitala trafili z urazami wielonarządowymi, głównie głowy i klatki piersiowej.