Bydgoszcz: Zmarł ciężko ranny 38-latek. Podejrzani są w areszcie
O utrzymanie przy życiu ciężko rannego 38-letniego mężczyzny od niedzieli 23 listopada walczyli ratownicy pogotowia, a potem lekarze szpitala im. dra Jurasza w Bydgoszczy. Pacjent zmarł nad ranem 27 listopada.
W tej sprawie w niedzielę i we wtorek zatrzymano łącznie trze osoby. Mężczyźni zostali przesłuchani, usłyszeli zarzut z artykuł 156 kodeksu karnego, odnoszący się do wyrządzenia ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i aresztowani na trzy miesiące. Według tej kwalifikacji grozi im nawet do 20 lat więzienia.
Świadek podniósł alarm. Spójrzcie na nagranie ze Śląska
Najpierw badanie sekcyjne
Sprawę nadzoruje Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Północ. Śledczy nie wykluczają, że w obliczu śmierci poszkodowanego kwalifikacja czynów, których wobec niego mieli się dopuścić podejrzani, zostanie zmieniona.
- Zleciliśmy przeprowadzenie sekcji zwłok zmarłego. Dopiero po otrzymaniu pełnych wyników z badania sekcyjnego i kiedy uzyskamy dokładny opis obrażeń, jakie wystąpiły, zapadną dalsze decyzje, co do ewentualnej zmiany kwalifikacji czynów - zaznacza prokurator rejonowy Adrianna Bojarska-Majchrzak.
Wszyscy czterej - domniemani sprawcy ataku z użyciem noża i ich ofiara - znali się. Do ataku miało dojść 23 listopada w mieszkaniu przy ulicy Brzechwy na osiedlu Bajka w Fordonie. Rannego, zakrwawionego i nagiego mężczyznę znaleziono około godziny 17 pod krzakami przy wejściu do klatki schodowej bloku.
Krwawa łaźnia na parterze
Prokuratura oficjalnie nie odnosi się do tego, jakich obrażeń doznał ranny zaatakowany mężczyzna. Z naszych ustaleń wynika, że 38-latek został pozbawiony części ciała. Policji i służbom, które pracowały w miejscu zdarzenia, prowadząc oględziny i zabezpieczając ślady przestępstwa, nie udało się, jak dotąd odnaleźć tkanek ludzkich.
W związku z obecnością w mieszkaniu psa rasy amstaff, należącego do jednego z podejrzanych, jak się dowiadujemy, miały zostać zabezpieczone odchody zwierzęcia. To informacja nieoficjalna, której jak na razie nie potwierdza ani prokuratura, ani policja.
W tym lokalu na parterze bloku na Bajce od dawna dochodziło do awantur i pijatyk. Mieszkańcy bloku twierdzą, że ofiara już około rok temu została zaatakowana przez jedną z osób, które znalazły się obecnie w gronie podejrzanych. Dokładniej, miał być uderzony w głowę butelką. Trafił potem do szpitala, gdzie przechodził hospitalizację w związku z odniesionymi obrażeniami. Po kilku tygodniach zaczął znów pojawiać się na osiedlu.
Do sprawy wrócimy.