Choroba psychiczna kardynała. Mroczne sekrety Richelieu
Kariera Armanda Jeana Richelieu była pełna wzlotów i upadków. Zanim zyskał zaufanie Ludwika XIII i został jego faworytem, minęło wiele lat. U szczytu wpływów był nie tylko kardynałem, ale też sekretarzem stanu i ministrem spraw zagranicznych. Choć piastował najwyższe urzędy, zmagał się z problemami psychicznymi. Oto mniej znane oblicze jednej z kluczowych postaci XVII-wiecznej Francji.
Stan zdrowia kardynała
Od młodości Richelieu miewał ataki febry i cierpiał na straszliwe migreny. Sam pisał, że ma słabą głowę. W wieku 26 lat podróżował powozem, na którego pokładzie było łóżko. Od 1621 roku te wszystkie objawy stały się długotrwałe i nie do zniesienia! Richelieu pisał o nich, że go zabijają.
W 1632 roku kardynał Richelieu prawie umarł, gdy wrzód na pęcherzu uniemożliwił mu oddawanie moczu. W 1634 roku do tego wszystkiego doszły hemoroidy, których nigdy tak naprawdę się nie pozbył. Przez tę przypadłość nie mógł, ani siedzieć, ani leżeć, co stało się obiektem kpin z duchownego.
Kardynał otaczał się grupą zaufanych lekarzy, jednak największym zaufaniem darzył profesora uniwersytetu w Montpellier – François Citoisa. Ten lojalnie informował duchownego o wszystkim i niemal zawsze był przy nim obecny.
Citois stosował głównie upuszczanie krwi oraz lewatywy. Richelieu drwił z tych zabiegów i miał ogólnie złe zdanie o kompetencjach lekarzy, którzy go otaczali. Twierdził, że sam najlepiej wie, co mu dolega. Mimo to pokornie przyjmował wszystkie przepisywane mu specyfiki.
Kardynał Richelieu – choroba psychiczna
Ludzie z otoczenia kardynała dostrzegali u niego objawy niezrównoważenia psychicznego. Miewał nerwowe tiki, napady płaczu i depresję. Jego nastrój potrafił się gwałtownie zmienić. Złe nowiny potrafiły zwalić go z nóg, dlatego kazał je sobie dozować. Co miesiąc zamykał się na dwa lub trzy dni i widywał tylko lekarzy i służbę. W czasie tego odosobnienia, jak zapisano w źródłach, duchowny miał dostawać napadów szału i miotać się na łóżku. Richelieu twierdził jednak, że jego zachowanie zawsze ma racjonalne uzasadnienie.
Niektóre z relacji o chorobie psychicznej kardynała mogą być przesadzone. Takie wydają się te przedstawione przez Karolinę Elżbietę Bawarską – bratową króla Ludwika XIV. Twierdziła ona, że podczas napadów szału, Richelieu wyobrażał sobie, że jest koniem! Skakał przy tym i rozdawał służbie kopniaki. Podczas gdy to robił, głośno rżał. Gdy się zmęczył, służba kładła go spać. Po przebudzeniu niczego natomiast nie pamiętał.
Jak zatem taki ktoś mógł być tak ważną osobą w państwie? Sam Richelieu twierdził, że to problem, inteligencji i woli. Duchowny mówił: Wiedziałem, że format mojego talentu jest w stanie dopasować się do wagi moich zadań, ale ów ciężar znacznie przewyższa możliwości mej słabej konstrukcji fizycznej. Pojmowałem wreszcie, że jestem jak żołnierz, któremu powierzono obronę pozycji nie do utrzymania, i który dobrowolnie przyjął takie poświęcenie swej osoby, bo droższy jest mu honor niż życie.
Trzeba jednak pamiętać, że kardynał Richelieu był świadkiem wielu egzekucji, co mogło, i zapewne miało, wpływ na stan jego zdrowia psychicznego.
Richelieu i królewicz Jan Kazimierz Waza
Gdy królowi Polski Władysławowi IV Wazie i jego pierwszej żonie Cecylii Renacie Habsburżance urodził się syn – Zygmunt Kazimierz Waza, przyszły król Polski – Jan Kazimierz Waza zaczął szukać miejsca dla siebie. Najpierw uzyskał propozycję, że otrzyma tytuł wicekróla Portugalii. Do celu płynął oczywiście statkiem. Nie dotarł na miejsce, ponieważ w 1638 roku, gdy przepływał przez terytorium Francji, rozszalała się straszliwa burza. Zmusiło to załogę do zawinięcia do portu.
Był to okres wojny trzydziestoletniej (1618-1648). Królewicz Jan Kazimierz Waza został uznany za habsburskiego szpiega i aresztowany na polecenie kardynała Richelieu. Gdy królewicz siedział w niewoli, musiał interweniować król Polski – Władysław IV Waza, który był jego przyrodnim bratem. Jan Kazimierz Waza został wypuszczony z więzienia, ale musiał przysiąc, że nie wejdzie w sojusz antyfrancuski. Między innymi dlatego potem ożenił się z wdową po przyrodnim bracie – Ludwiką Marią Gonzagą.
Po powrocie do Polski wstąpił, wbrew woli króla, do zakonu jezuitów, gdzie przebywał dwa lata i po okresie nowicjatu zrezygnował. Otrzymał kapelusz kardynalski, nie mając przy tym żadnych święceń. Później zrezygnował z tego stanowiska, bo dowiedział się o śmierci swojego bratanka, a później przyrodniego brata, co otworzyło mu drogę do ubiegania się o polski tron. Jak pokazał rozwój wypadków, starania te zakończyły się powodzeniem.
Patrząc na to jak wyglądał stan psychiczny kardynała Richelieu, nasuwa się jedno pytanie. Czy decyzja o aresztowaniu polskiego królewicza, brata przyrodniego polskiego króla, nie była spowodowana zaburzeniami zdrowia psychicznego kardynała? Przecież celem podróży Jana Kazimierza Wazy nie była Francja, lecz Portugalia. Mimo że Władysław IV Waza był wtedy mężem Cecylii Renaty Habsburżanki, Jan Kazimierz Waza na pewno nie chciał szpiegować dla Habsburgów. Czy zatem decyzja o jego uwięzieniu to wynik urojeń kardynała? Być może.
Wybrana bibliografia:
· Jan Baszkiewicz, Richelieu, Państwowy Instytut Wydawniczy 1984.