Cielcza: Walka z czasem trwa. Trwa śledztwo w sprawie potrącenia Maksa

Rodzina 17-letniego Maksa Langnera z Cielczy, który zginął w tragicznym wypadku, walczy o prawdę. Od tragicznego potrącenia minęło ponad 1,5 roku, ale tożsamość drugiego kierowcy wciąż pozostaje nieznana. Czasu zostało niewiele. W styczniu 2026 roku śledztwo zostanie umorzone.
W Toruniu pociąg towarowy potrącił mężczyznęPotrącenie, zdjęcie poglądowe
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | DAREK11, FotoDax
Justyna Piasecka-Gabryel

Choć 10 lipca 2025 roku w Sądzie Rejonowym w Jarocinie zapadł wyrok skazujący pierwszego z kierowców, który potrącił 17-letniego Maksa Langnera z Cielczy, dla jego rodziny nie oznacza to końca batalii. Rodzice chłopca są jeszcze bardziej zdeterminowani, aby ustalić tożsamość drugiego kierowcy i doprowadzić go przed oblicze sądu.

Wypadek w Cielczy. Maksa potrąciły dwa samochody. Policja szukała nie tego auta?

Zaraz po tragedii w Cielczy, do której doszło 24 stycznia 2024 roku, działania policji skupiły się na jednym tropie - granatowym Volkswagenie Passacie. Tymczasem, jak podkreśla Piotr Łuczak, pełnomocnik rodziny Langnerów, już wtedy świadkowie wskazywali na zupełnie inny pojazd.

- Nie wiem, dlaczego śledczy skupili się wyłącznie na jednym samochodzie, skoro świadkowie jednoznacznie mówili o wyższym, białym aucie, typu bus - mówi.

Jego zdaniem passat został przypadkowo wytypowany na podstawie miejskiego monitoringu, a jego kierowca mógł być jedynie świadkiem zdarzenia.

Adwokat uważa działania lokalnej policji za przestarzałe.

- Mamy XXI wiek, a mimo to policja działała w sposób, powiedziałbym, nieco średniowieczny - zamiast wykorzystać nowoczesne metody, skupiono się na przeszukiwaniu nagrań z kamer i szukaniu świadków "na siłę". A przecież dziś każdy z nas zostawia cyfrowe ślady, poprzez telefon, internet - wskazuje mecenas Łuczak.

Do ustalenia kierowcy potrzebne są dane telekomunikacyjne

Z braku skuteczności działań organów państwowych, rodzina Maksa i mec. Łuczak postanowili działać na własną rękę. Z pomocą specjalisty od systemów teleinformatycznych przeprowadzili prywatne śledztwo. W trzech kluczowych punktach: miejscu potrącenia, skrzyżowaniu w Mieszkowie i miejscu porzucenia ciała, zebrano tzw. rzędy cyfr z lokalnych nadajników telefonii komórkowej (BTS).

-To język informatyków, ale wiemy, co i jak należy sprawdzić - mówi adwokat.

Celem jest uzyskanie dostępu do pełnych danych telekomunikacyjnych, zanim zostaną one trwale usunięte w styczniu 2026 roku.

- Chodzi tylko o jedno - by umożliwić dostęp do danych, które operatorzy przechowują jedynie przez dwa lata. Mamy więc bardzo ograniczony czas, do stycznia przyszłego roku - podkreśla.

Niestety takie dane nie są udostępniane osobom prywatnym, ale policja - jak podkreśla mec. Łuczak - mogłaby mieć je w ciągu kilku dni. Rodzina zwróciła się więc o pomoc do ówczesnego ministra sprawiedliwości, Adama Bodnara. Niestety, zamiast konkretnej reakcji, rozpoczął się administracyjny chaos.

- Minister przekazał nasz wniosek do Prokuratury Krajowej, ta do regionalnej w Łodzi, potem do okręgowej, aż w końcu trafił... z powrotem do Jarocina - i to do prokuratora, którego w ogóle nie dotyczył. Nie składaliśmy skargi, tylko prosiliśmy o pomoc i wsparcie dla policjantów z Jarocina - zaznacza adwokat.

Co zrobił prokurator? Przekazał pismo do sędziego, który prowadził sprawę pierwszego kierowcy.

- To jest nieporozumienie, które tylko przedłuża i komplikuje całą sprawę - mówi mec. Łuczak.

Biegły wycofał się z opinii, którą wydał ws. wypadku w Cielczy

Przez wiele miesięcy kluczowe znaczenie miała opinia biegłych z października 2024 roku, według której drugi kierowca miał spowodować u Maksa jedynie powierzchowne otarcia.

- To oczywista nieprawda. Świadkowie zeznali, że pojazd podskoczył na ciele chłopca, co jednoznacznie wskazuje, że Maks został przejechany - mówi adwokat.

W czerwcu 2025 roku biegły sądowy wycofał się z wcześniejszej opinii.

- Przyznał, podczas przesłuchania w sądzie, że obrażenia spowodowane przez drugiego kierowcę również były ciężkie. A więc każde z potrąceń mogło być śmiertelne - dodaje.

Sprawa drugiego kierowcy została wyłączona do osobnego postępowania i na podstawie pierwszej opinii nadano jej status wykroczenia, a nie przestępstwa. Późniejsze wycofanie się biegłego ze swojej opinii tego nie zmieniło.

Zdaniem adw. Łuczaka opinia została stworzona pod oczekiwania prokuratury, aby nie trzeba było szukać drugiego kierowcy - by nadać sprawie rangę wykroczenia i w styczniu 2026 roku umorzyć ją ze względu na przedawnienie po dwóch latach.

Adw. Łuczak nie ma wątpliwości, że drugi kierowca nie tylko wiedział, że potrącił człowieka, ale także celowo uciekł.

- Każdy samochód ma lusterka. Przy takiej sile uderzenia, gdy odpadają elementy karoserii, nie da się tego nie zauważyć. To nie było niezauważone przeciąganie - to był akt ucieczki - uważa.

Minister sprawiedliwości ostatnią nadzieją na... sprawiedliwość

Rodzice Maksa i adwokat nie mają już złudzeń co do działań lokalnych organów ścigania. Mecenas podkreśla, że policjanci z Jarocina zrobili wszystko, co byli w stanie, jednak w pewnym momencie zabrakło im narzędzi i nowoczesnych metod działania.

- Naszą ostatnią nadzieją jest nowy minister sprawiedliwości, który może zlecić przejęcie sprawy przez Komendę Wojewódzką Policji w Poznaniu. Chcielibyśmy, by ta jednostka zrealizowała nasze wnioski dowodowe, czyli uzyskała dostęp do danych teleinformatycznych. Tylko tyle, mając te dane, z resztą poradzimy sobie sami - zaznacza.

Mecenas zaznacza, że potrzeba tylko jednego pisma, by operator udostępnił dane.

- I odrobiny dobrej woli. Ale jej nie ma...- kończy.

Wybrane dla Ciebie

Warszawa: W Wilanowie powstanie sklep Dino. Część mieszkańców protestuje
Warszawa: W Wilanowie powstanie sklep Dino. Część mieszkańców protestuje
Kardynał Krajewski do młodych w Rzymie: "Kościół jak sieć, przygarnia wszystkich"
Kardynał Krajewski do młodych w Rzymie: "Kościół jak sieć, przygarnia wszystkich"
Betclic 3 Liga. W piątek inauguracja sezonu w Kolbuszowej
Betclic 3 Liga. W piątek inauguracja sezonu w Kolbuszowej
Podlaskie: Poszli kraś do drogerii. Zapomnieli, że mają przy sobie marihuanę
Podlaskie: Poszli kraś do drogerii. Zapomnieli, że mają przy sobie marihuanę
Ryszard Tadeusiewicz, profesor AGH: Jak imigrant doskonalił procesy hutnicze
Ryszard Tadeusiewicz, profesor AGH: Jak imigrant doskonalił procesy hutnicze
Mały odkrywca na tropie "batmanów". Odwiedziliśmy "polską Szwajcarię". Zaskoczyło nas jedno
Mały odkrywca na tropie "batmanów". Odwiedziliśmy "polską Szwajcarię". Zaskoczyło nas jedno
Zakopane: Krupówki wieczorową porą. Tłumy turystów spacerują po deptaku
Zakopane: Krupówki wieczorową porą. Tłumy turystów spacerują po deptaku
Przytyk: Trwa rozbudowa Publicznego Przedszkola. Inwestycja będzie gotowa jesienią tego roku
Przytyk: Trwa rozbudowa Publicznego Przedszkola. Inwestycja będzie gotowa jesienią tego roku
Chełm: Ciekawe wakacyjne zajęcia czekają w Chełmskiej Bibliotece Publicznej
Chełm: Ciekawe wakacyjne zajęcia czekają w Chełmskiej Bibliotece Publicznej
Łódź proponuje, by magazyn Krajowej Administracji Skarbowej powstał w mieście. Co na to inwestor?
Łódź proponuje, by magazyn Krajowej Administracji Skarbowej powstał w mieście. Co na to inwestor?
Kalisz: Oszuści okradli 68-latka. Podszyli się pod pracowników banku
Kalisz: Oszuści okradli 68-latka. Podszyli się pod pracowników banku
Od sierpnia koniec z darmowym obywatelstwem. Zmieniają się opłaty i terminy
Od sierpnia koniec z darmowym obywatelstwem. Zmieniają się opłaty i terminy