Czy i jak można naginać prawo, czyli sprawa budynku przy ulicy Starzyńskiego
Na poniedziałek posiedzenie komisji radnych ds. budownictwa i mieszkalnictwa zwołał jej przewodniczący Andrzej Radziwinowicz. To on bowiem dobitnie domagał się jasnej interpretacji prawa ustanowionego dla Szczecina, czyli prawidłowego rozumienia planu zagospodarowania przestrzennego, tu akurat dotyczącego działki przy ul. Starzyńskiego.
Chodzi o działkę o powierzchni 3386 m kw, która uchodzi za jedną z atrakcyjniejszych w Szczecinie, między innymi ze względu na swoje położenie - centrum miasta, blisko terenów zielonych (park Żeromskiego), Wałów Chrobrego, Filharmonii Szczecińskiej, a także Zamku Książąt Pomorskich, Muzeum Przełomów, czyli najbardziej atrakcyjnych miejsc turystycznych miasta.
Nieruchomość została sprzedana firmie Calbud za około 10 mln zł. W tej chwili właścicielem działki jest firma Calbud DNHS (powołana na potrzeby tego projektu, spółka celowa).
Historia konkursu
Już sama historia konkursu architektonicznego na koncepcję tego jak ma wyglądać budynek przy ul. Starzyńskiego, jest ciekawa. W grudniu ubiegłego roku deweloper zapowiedział, że ogłosi konkurs architektoniczny na zabudowę - zresztą zgodnie z obowiązkiem jaki nałożył na to miejsce plan zagospodarowania przestrzennego miasta, czyli lokalne prawo. Rozstrzygnięcie konkursu inwestorzy zaplanowali najpierw na luty, później na marzec.1 kwietnia Arkadiusz Litwiński, pełnomocnik Calbudu oznajmił, że konkursu nie można rozstrzygnąć, bo "poza siedmioma zaproszonymi pracowniami architektonicznymi, kolejnych pięć pracowni zostało - na ich prośbę dopuszczonych do udziału, z tego dwie są spoza Szczecina (Wrocław i Poznań)."
- To ja na prośbę inwestora zaproponowałem kolejnym pracowniom architektonicznym udział w tym konkursie - przyznał na poniedziałkowej komisji radnych Karol Nieradka, prezes szczecińskiego oddziału SARP. Zaznaczył też, że w sprawie zabudowy przy ul. Starzyńskiego szczeciński SARP nie powinien się wypowiadać, bo kilka pracowni architektonicznych, które startują w konkursie dewelopera, jest jednocześnie członkami stowarzyszenia architektów. - Więc to byłoby nieuczciwe. Rozstrzygnięcie konkursu znowu więc przesunięto, bo wystartowało w nim nie siedem a 12 pracowni architektonicznych. Termin wyznaczono na koniec kwietnia. W kwietniu natomiast, deweloperzy - po przejrzeniu prac jakie nadeszły - postanowili termin rozstrzygnięcia konkursu przełożyć o kolejne dwa tygodnie. Okazało się bowiem, że na 12 projektów, aż w trzech pojawiła się propozycja zabudowy wyższa niż przewidywał plan zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Tymczasem przedstawiciel dewelopera Arkadiusz Litwiński nazwał to "wątpliwościami dotyczącymi interpretacji". Te "wątpliwości" dały zapewne inwestorowi do myślenia. Więc aby dowiedzieć się, czy prezydent miasta pozwoliłby wybudować w tym miejscu budynek wyższy niż przewiduje prawo, deweloper zorganizował wystawę (w budynku Posejdona).
- Chcielibyśmy, aby prezydent miasta na spotkaniu na wystawie wypowiedział się na temat różnych niejasności dotyczących zabudowy - wyjaśniał Litwiński. Na spotkaniu 15 maja obecny był z władz miasta tylko Michał Przepiera, zastępca prezydenta Szczecina i do rozstrzygnięć "tych wątpliwości" nie doszło. A deweloper skarżył się, że choć firma zaprosiła na nie "odpowiednich" urzędników magistrackich i chciała te "wątpliwości" wyjaśnić, to nikt kompetentny na nie przyszedł. Inwestor więc wysłał pismo z pytaniami do prezydenta miasta.
Emocje wśród mieszkańców
Tymczasem do radnego Andrzeja Radziwinowicza, przewodniczącego komisji radnych do spraw budownictwa i mieszkalnictwa zgłosili się mieszkańcy, których oburzyło to co zobaczyli na wystawie w Posejdonie.
Okazało się bowiem, że trzy pracownie architektoniczne zaproponowały wyższą niż przewiduje prawo zabudowę.
- Zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego dla tego ternu nie można w tym miejscu postawić zabudowy wyższej niż 20 metrów - mówili mieszkańcy i narzekali, że ich zdaniem deweloperzy znowu próbują ominąć prawo.
- Nie kombinujmy - oburzył się na te zakusy o wyższej zabudowie radny Andrzej Radziwinowicz i zapowiedział interwencję w tej sprawie. - Jeśli inwestor ma wątpliwości do zapisów planu, które nie dotyczą wysokości budynku, trzeba je wyjaśnić jak najszybciej.
Z kolei Arkadiusz Litwiński, przedstawiciel inwestora tłumaczył, że te trzy projekty architektów, które zakładają wyższą zabudowę to dzieło "trzech uznanych, mających wieloletnie doświadczenie i bogaty dorobek pracowni architektonicznych".
- Ale mając na uwadze te wątpliwości, postanowiliśmy wstrzymać się z decyzją o dalszych losach konkursu do czasu wyjaśnienia dopuszczalnej interpretacji zapisów planu zagospodarowania przestrzennego - zaznaczył jeszcze w maju Litwiński.
Czy prawo rzeczywiście prawo znaczy
Tymczasem mamy już drugą połowę czerwca, a konkurs nadal nie został rozstrzygnięty, a po poniedziałkowej komisji radnych w tej sprawie, zanosi się na to, że na to rozstrzygnięcie będziemy musieli jeszcze poczekać.
Choć Edward Osina ze spółki Calbud i DNHS wyraźnie powiedział, że sprawa zabudowy przy ul. Starzyńskiego jest nadal otwarta, a im - deweloperom - zależy, aby w tym miejscu powstał rzeczywiście reprezentacyjny i godny budynek i "aby służył następnym pokoleniom" to wyraźnie dało się odczuć, że wolałby aby urząd zinterpretował prawo na korzyść wyższej zabudowy.
- Do czego bowiem innego prowadzić miałyby te dywagacje i po co mielibyśmy dyskutować o tym budynku - zastanawiali się radni, architekci i urzędnicy.
- Ale przecież sprawa jest jasna - mówił na komisji radnych prof. Zbigniew Paszkowski, architekt i urbanista. - Prawo nie pozwala w tym miejscu na wyższą niż 20 metrów zabudowę. To prawo uchwalili radni. I zastanawianie się, czy można wybudować coś wyższego jest bezcelowe. Teraz więc albo zmienimy prawo i ogłoszony zostanie nowy konkurs, bo zmienione zostaną warunki konkursu, albo prace z wyższą zabudową zostaną odrzucone - zaproponował. - Ale to Rada Miasta nad tymi ewentualnymi zmianami prawa powinna się teraz pochylić - sugerował.
Przytaknął mu Marek Koguciouk, architekt miasta Szczecin:
- Jeśli w tej chwili złożony zostałby projekt budynku z wyższą niż 20 metrów wysokości zabudową, to on nie otrzyma pozwolenia na budowę - podkreślił.
Zapomniane sąsiedztwo
Przy okazji okazało się, że w planach zabudowy działki przy ul. Starzyńskiego, tylko nieliczne pracownie architektoniczne wzięły pod uwagę niezakończoną jeszcze sąsiadującą budowę domu parafialnego.
- A przecież to ważne dla społeczności - mówił proboszcz cerkwi, sąsiad budynku dewelopera. - Budowany jest przy cerkwi dom, w którym odbywać się będą zajęcia z religii, tam jest punkt konsultacyjny dla uchodźców, tam rozdajemy paczki uchodźcom, tam też będą mieszkali duchowni. Proszę nie zapominać o naszym sąsiedztwie. My tak samo jak inni tworzymy w tym miejscu tkankę miejską.
Z kolei poseł Koalicji Obywatelskiej Patryk Jaskulski przypominał, że działka dewelopera sąsiaduje z terenami zielonymi.
- Ja tu przychodzę na komisję radnych z jedną troską - zaznaczył poseł Jaskulski. - Chodzi o to, aby ogród jaki jest za filharmonią, który jest zupełnie nową przestrzenią i który przylega do działki dewelopera, służył także wszystkim mieszkańcom Szczecina - apelował poseł.
Nie wszystkie pracownie architektoniczne wzięły pod uwagę ogólnodostępną przestrzeń dla mieszkańców w tym miejscu.