Czym były Ziemie Odzyskane?
Ziemie utracone
Utrata Kresów była dotkliwa przede wszystkim dla mieszkającej na tych terenach ludności polskiej. Szacuje się, iż ok. 2 mln osób zostało przesiedlonych z Kresów na Ziemie Odzyskane. Ich wysiedlenie nie przebiegało w łatwy oraz przyjemny sposób.
Repatrianci z Kresów Wschodnich często nie mieli pojęcia, dokąd jadą.
Spora część z nich jechała w nieznane – i to dosłownie. Przesiedlenia odbywały się na chybił trafił. Wsiadając do pociągów, przesiedleńcy nierzadko nie znali kierunków, w które się udają. Transporty, nawet jeśli wyjeżdżały z tych samych miejscowości, rozjeżdżały się w różne kierunki nowej Polski. Ostateczny cel podróży przesiedleńcy poznawali dopiero na miejscu. Prowadziło to do tragicznych rozdzieleń nie tylko sąsiadów, którzy mieszkali w tych samych wsiach od pokoleń, ale również rodzin. Zdarzały się sytuacje, gdy bliscy byli osiedlani w odległości kilkuset kilometrów od siebie.
Kresy miały również ważne znaczenie historyczne i kulturowe. Były to ziemie obecne w polskiej historii od wieków. Pochodziło z nich wielu wybitnych Polaków, a Lwów czy Wilno były tak samo polskie w świadomości całego narodu, jak Kraków czy Warszawa. Nie było to wygodne dla władz PRL-u, dlatego postanowiono wypromować mit Ziem Odzyskanych. Po pierwsze, miał on zachęcić do osiadania na tych terenach. Po drugie – rozprawić się z legendą II RP.
Mityczna kraina
Ziemie Odzyskane obejmowały tereny Warmii, Mazur, Pomorza Zachodniego, część Wielkopolski oraz Śląska. Skąd wzięła się ich nazwa? Komunistyczne władze chciały tym terminem nawiązać do (dość odległych) czasów, gdy obszary te znajdowały się pod panowaniem naszych władców lub stanowiły ich lenno. Miały one być wynagrodzeniem za niemiecką okupację. W rzeczywistości stanowiły stalinowską rozgrywkę w celu poszerzenia radzieckich wpływów w Europie. Stalin obawiał się, że jeśli Ziemie Odzyskane pozostałyby w granicach Niemiec, to właśnie na nich mogłaby się kończyć radziecka strefa okupacyjna. Tymczasem stały się częścią kraju, który był pod jego wpływem.
Ziemie Odzyskane promowano jako o wiele bogatsze od Kresów i „wyczyszczone” z mniejszości etnicznych, co miało pomóc zbudować silną, zamożną i monoetniczną nową Polskę. A przynajmniej tak głosiła propaganda. Rzeczywistość wyglądała zgoła inaczej.
Nowe tereny, owszem, były lepiej rozwinięte pod kątem przemysłowym, gospodarczym, infrastrukturalnym oraz mieszkaniowym, ale przed nadejściem Armii Czerwonej. Co więcej, przed II wojną światową te same ziemie w Niemczech uchodziły za… ubogi wschód. Prócz uprzemysłowionych obszarów Śląska większość mieszkańców utrzymywała się na nich z uprawy roli. Spora część – zarówno Niemców, jak i żyjących tam od pokoleń Polaków – na przełomie XIX i XX wieku migrowała za pracą na lepiej rozwinięte zachodnie obszary Niemiec.
Przypływ gotówki dla rozwoju wschodnich ziem nadszedł wraz z propagandową polityką III Rzeszy. Miała ona na celu zachęcić Niemców do osiedlania się na tych terenach. Jednak efekt był daleki od założonego, choć działania wojenne w dużej mierze omijały te obszary. Aż nadeszła „wyzwoleńcza siła” czerwonoarmistów.
Ziemie ograbione
Skala grabieży wojskowej, urzędowej oraz prywatnej Ziem Odzyskanych była ogromna. Wartość łupów szacowana jest w setkach milionów dolarów. A i tak, patrząc na statystyki, wydaje się momentami niedoszacowana. Była to działalność oficjalnie zorganizowana z rozkazu Józefa Stalina.
W styczniu 1945 roku w Armii Czerwonej powstały specjalne oddziały zdobyczne, tzw. trofiejnyje otriady. Kradły one zarówno na własny użytek, jak również dla ZSRR. Od zegarków, biżuterii i ubrań, przez żywy inwentarz i plony, po całe wyposażenia zakładów przemysłowych, portów, a nawet infrastrukturę kolejową! Do Rosji wyjechało z Polski ponad 200 tys. wypakowanych po brzegi wagonów towarowych – najwięcej ze wszystkich „wyzwalanych” przez Sowietów terenów Europy Środkowej. Ograbiano zarówno opuszczone domy i przedsiębiorstwa, jak i te zamieszkałe przez Polaków…
Czerwonoarmiści grabili z Ziem Odzyskanych wszystko, co miało jakąkolwiek wartość (na zdj. dowódcy Armii Czerwonej i Wojska Polskiego podczas Święta Morza w Gdańsku w 1945 roku).
Mitem były również świetne warunki mieszkaniowe Ziem Odzyskanych. Pomijając miejscowości, które broniły się przed nadejściem czerwonoarmistów, jak Wrocław, spora część tych terenów była zajmowana bez walki. Jednak kierowani destrukcyjną potrzebą wyżycia się radzieccy żołnierze niszczyli większe i mniejsze miasta – a szczególnie ich historyczne zabudowania. Działo się to m.in. podczas nocnych libacji, w trakcie których Rosjanie podkładali ogień pod budynki lub dla zabawy bombardowali zabytkowe starówki.
Ziemie w ruinie
Wszystkie te działania sprawiły, że przejęte Ziemie Odzyskane były w ruinie, co pokazują m.in. statystyki zebrane przez prof. Roberta Skobelskiego:
Wbijanie słupów granicznych nad Odrą przez żołnierzy 1 Armii WP, rok 1945.
Po wojnie sytuacja bynajmniej się nie poprawiła. Ziemie Odzyskane były dalej grabione urzędowo na rzecz ZSRR. Warto wspomnieć chociażby o złodziejskiej sprzedaży około 50 mln ton węgla ze Śląska do Rosji za cenę 1,22 dolara za tonę, co stanowiło wówczas 10% wartości rynkowej. Zresztą wywożono nie tylko surowce. Przymusowo do ZSRR deportowano dziesiątki tysięcy górnośląskich górników, których nierzadko porywano, gdy wychodzili z pracy.
Ziemie Odzyskane były również ziemiami niepewnymi. Przesiedleni mieszkańcy tych terenów przez dekady obawiali się, iż Niemcy w końcu przyjdą po zagarnięte obszary. Dlatego nie chcieli inwestować w odnawianie domów i rozwój gospodarstw. Punktem zwrotnym stał się dopiero moment zawarcia porozumienia Kohl–Mazowiecki w 1989 roku oraz zjednoczenie Niemiec w następnym roku. To wtedy ostatecznie granice Polski zostały zaakceptowane przez naszego zachodniego sąsiada.