Dalsze utrzymywanie estakady w Chorzowie to byłaby wielka niegospodarność. Maciej Franta: Za co skazano nas na 45 lat pozbawienia wolności?
W tym artykule:
Chciałbym żyć w mieście, które lubię
Często analizuję świat, który mnie otacza z racji wykonywanego zawodu. Patrzę spojrzeniem wyobraźni i poszukiwania lepszych rozwiązań w otaczającym mnie kontekście, ale nie pozbawia mnie to dostrzegania i postrzegania wrażliwości dnia codziennego i drobnych, pięknych momentów, jakie daje nam otaczająca przestrzeń i miasto, w którym żyję teraz i w którym w moich wyobrażeniach - czasem jak by się wydawało „snach na jawie” - chciałbym żyć w przyszłości.
A chciałbym żyć w mieście, które lubię, które jest mi bliskie, które realizuje ambicje jego mieszkańców, mieście zdrowym i zielonym, w którym żyje człowiek, a nie samochód, które ma rynek, a nie węzeł komunikacyjny, które jest bardziej parkiem niż skrzyżowaniem, które jest podmiotem przestrzennym Metropolii, a nie przedmiotem jej wyposażenia w sieć dojazdów autostradowych - mieście przyjaznym dla jego dumnych mieszkańców, w którym każdy chce mieszkać, które jest najlepszym miejscem do życia.
Nie mieszkam w takim mieście, ale nie boję się marzyć o tym, że takie może być, takie może się stać. Ale do tego trzeba odwagi, prawdy, kompetencji oraz dozy szczęścia i zbiegów okoliczności, które czasem niczym koniunkcja planet zdarza się, jak śpiewała Republika, „raz na milion świetlnych lat”. Dzień Dziecka roku 2025 był na pewno moim Dniem Dziecka, ale nie jako jednoosobowego święta pojedynczego mieszkańca Chorzowa, tylko dniem wszystkich mieszkańców tego miasta, w którym opisywane przeze mnie marzenie lepszego miejsca do życia nabrało realnych kształtów i możliwości spełnienia się szybciej niż można by zakładać. A stało się tylko to i aż to, że prezydent Michałek zamknął most (estakadę nad chorzowskim rynkiem) z uwagi na jego stan techniczny zagrażający życiu. Postąpił zgodnie z przekazaną mu ekspertyzą techniczną.
Tu zaznaczam, że rozumiem i współczuję osobom, które musiały postać w korkach, ale wiemy już po kilku dniach rzetelnych badań, że problem komunikacyjny się niweluje bardzo sprawnie. Most, którego absurd sięga dużo dalej niż granice miasta, Metropolii czy nawet granic naszego państwa. Most, którego konstrukcja niesie trasę samochodową, która od 45 lat brutalnie i beznamiętnie niszczy całe centrum najbardziej parkowego miasta w Polsce i skutecznie uniemożliwia jego rozwój przestrzenny i jakościowy. Ta urbanistyczna bruzda tnąca emocjonalność i wrażliwość jego mieszkańców to jeden wielki węzeł komunikacyjny skutecznie betonujący niegdyś zielony rynek, zagłuszający hałasem centrum, a także generator spalin i niezdrowego powietrza - jednym słowem pasożyt, który od 45 lat spija energię tego miejsca i jego ciekawych mieszkańców.
Centrum Chorzowa upadło
Jego istnienie od zawsze deprecjonowało rangę miasta oraz przestrzeni i mimo różnych inwestycji jest to miasto opustoszałe z usług spędzania czasu bardziej niż miasta ościenne. Centrum Chorzowa upadło i nie działa, a wartość nieruchomości w tym rejonie należy do najniższych i najmniej atrakcyjnych w całej Metropolii. Żeby zrozumieć absurd jego istnienia proszę wyobrazić sobie czy jakiekolwiek władze któregokolwiek miasta w obecnych czasach zdecydowałyby się wyburzyć pierzeje rynku, usunąć drzewa i puścić przez nie autostradę - w czasach również takich zagrożeń jak kryzys klimatyczny, zmiany pogodowe, słaba jakość powietrza, wydatki na drogi i braki budżetowe? Na pewno nie i nie ma co do tego wątpliwości - dlatego nie można się zgodzić na narrację o odbudowaniu mostu tylko dlatego, że tam stoi od 45 lat wbrew woli 100 tys. mieszkańców.
W sprawie estakady chodzi o coś więcej niż tylko o most - to cała oś komunikacyjna rezonująca na inne miasta Metropolii jak choćby katowickie osiedle Tysiąclecia. Wiemy już, że niegdysiejszy ruch tej nitki, którego ciężar przejmował tylko chorzowski rynek rozłożył się solidarnie na inne miasta Metropolii. Czy w obecnych czasach łatwiej znaleźć przykład bardziej demokratycznego, solidarnościowego i uczciwego zjawiska, jakim jest równa odpowiedzialność całego układu Metropolii za tę sytuację? Mam nadzieję, że w naszym demokratycznym społeczeństwie ten argument trafia bardziej zrozumiale - nie można ograniczać wolności jednego kosztem wolności drugiego, a tym od czasu PRL mieliśmy w Chorzowie do czynienia. I tak - wiem, że Metropolia to jeden organizm i nigdy w stu procentach nie uda się mieć pełnej solidarności, ale z całą pewnością tej fatalnej dotychczasowej i skrajnie nieuczciwej wobec mieszkańców drogi nie można kontynuować.
Czas na pracę i nowe życie
Teraz czas na pracę, najlepszych specjalistów od transportu, biura urbanisty miejskiego w Chorzowie i tytaniczną pracę władz Chorzowa, aby wykorzystać tę jedyną szansę na lepsze życie i drogę ku światłu i ambicjom. Konieczna jest praca na prawdziwych danych o badaniach ruchu, czasach przejazdów autobusów i samochodów, zachęcanie ludzi do korzystania z komunikacji miejskiej oraz poprawianie jej przepustowości i prędkości, a także roweru miejskiego, który uważam za świetną alternatywę, gdyż sam korzystam z niego każdego dnia jeżdżąc do pracy w Chorzowie.
Warto zwrócić uwagę też na fakt, że dalsze utrzymywanie estakady to byłaby wielka niegospodarność miasta i województwa. Przyjazna przestrzeń to lepsze warunki życia, powietrza, wzrost wartości nieruchomości, dogęszczenie centrum dobrą jakościowo zabudową, wzrost ilości mieszkańców, a także sprowadzenie młodych do miasta, poprawienie przemysłu spędzania wolnego czasu, atrakcyjność turystyczna i wizerunkowa - można wymieniać długo, ale w perspektywie lat przeliczając na złotówki to co najmniej dziesiątki miliardów złotych. Łatwo wyciągnąć wniosek, że kilkaset milionów złotych z Ministerstwa na lokalne usprawnienia sieci dróg bez budowania kolejnej wielkiej obwodnicowej bruzdy to naprawdę niewielki wydatek przy potencjalnych zyskach i świetna inwestycja z dobrą stopą zwrotu, nie mówiąc już o niezwykłej medialnej popularności takiej zielonej zmiany zarówno w skali Polski jak i Europy - nie popularności tylko dla Chorzowa, ale całej Metropolii i państwa polskiego. Warto iść w tym kierunku - nie poddawać się najprostszym i najbardziej oczywistym rozwiązaniom.
Kodeks karny za najgorsze zabójstwa przewiduje karę 25 lat pozbawienia wolności lub karę dożywocia i myślę sobie tak czysto „po ludzku”, że jakiekolwiek winy mieli na sumieniu ówcześni mieszkańcy Chorzowa, że zostali skazani na karę 45 lat pozbawienia wolności oraz ciężkie roboty, to odkupili swoje winy z nawiązką - czas na nowe życie. „Jeśli zaprojektujesz miasto dla samochodów — otrzymasz samochody. Jeśli zaprojektujesz je dla ludzi — otrzymasz ludzi” - mówi wybitny duński urbanista Jan Gehl.