"Panowie i hrabiowie" w Malborku. Stowarzyszenie odpowiada radnemu miejskiemu w "sprawie NSDAP"
W tym artykule:
"Panowie i hrabiowie" według malborskiego radnego
Wystawa „Panowie i hrabiowie von der Groeben – szlachecki ród w Prusach" została stworzona przez Centrum Kultury Prus Wschodnich w Ellingen w Bawarii, sprowadzona przez Stowarzyszenia Wspierania Szpitala Jerozolimskiego w Malborku, a miejsce do jej wyeksponowania udostępniło Malborskie Centrum Kultury i Edukacji. W Polsce jest obecna od trzech lat. W pierwszej kolejności prezentowana była w zamku w Kwidzynie (2022 rok). Następnie w Centrum Biblioteczno-Kulturalnym Powiatu Kętrzyńskiego oraz w Muzeum Świętej Lipki (2023), a w 2024 roku w Bibliotece Powiatu Ostródzkiego.
- Na ponad 50 planszach przedstawiono dzieje jednego z ważniejszych i najstarszych rodów szlacheckich w Marchii Brandenburskiej i w Prusach, związanego także z Królestwem Polskim, którego korzenie sięgają co najmniej XII, a według legend nawet X wieku. Wystawa przedstawia także najzacniejszych przedstawicieli rodu, w tym Otto Friedricha von der Groeben (1656-1728). Część opisowo-ilustracyjna przedstawia szeroki zakres chronologiczny, obejmujący czasy od X/XI do XX wieku oraz terytorialny – od Marchii Brandenburskiej po wschodnie rubieże dawnych Prus. Pozostała część ekspozycji skomponowana została głównie z zabytków o charakterze artystycznym, historycznym oraz militarnym, datowanych na okres od XVII do pierwszej połowy XX wieku - to można było przeczytać przed inauguracją wystawy w kwidzyńskim zamku.
Ekspozycja, w minioną środę (23 lipca) otwarta w siedzibie MCKiE - Szpitalu Jerozolimskim, wzbudziła wątpliwości w Tomaszu Klonowskim, radnym miasta Malborka.
W to naprawdę trudno uwierzyć. Za moimi plecami Szpital Jerozolimski, a w nim dwie wystawy. Niestety, jedna z tych wystaw to „Panowie i hrabiowie von dr Groeben”. Postanowiłem sobie poczytać dodatkowo o tym rodzie, o tych wielkich hrabiach. Zgadnijcie, na co natrafiłem – NSDAP, Wehrmacht, takie są fakty i takie informacje można znaleźć, że osoby z tych rodzin mają za sobą taką przeszłość. I teraz pytanie: czy takie wystawy w ogóle powinny mieć miejsce, czy my powinniśmy dawać przestrzeń na kultywowanie pamięci o takich osobach? Szczególnie, jak widzimy, co było w Gdańsku na wystawie „Ich chłopcy” i wszyscy widzimy, jak zakłamywana jest polityka historyczna i jak Polacy są oczerniani, a Niemcy są wybielani – mówi Tomasz Klonowski.
Radny odnosi się do wystawy „Nasi chłopcy” w Muzeum Gdańska o Polakach z Pomorza Gdańskiego wcielanych w czasie II wojny światowej do Wehrmachtu, mocno krytykowanej przez środowiska prawicowe. Przede wszystkim – ale nie tylko – za tytuł, który sugeruje, że Polska popierała hitlerowskie Niemcy.
A wracając do malborskiej ekspozycji...
- Mojej zgody na to nie ma, ja czuję niesmak i zastanawiam się, czy osoby, które to organizowały bądź które wyrażały na to zgodę, miały tę wiedzę, czy nie miały tej wiedzy. Jak nie miały, to mogły doczytać, sprawdzić to, bo w tej chwili mamy wystawę o rodzinie z tradycjami w NSDAP – mówi Tomasz Klonowski.
Ród von der Groeben. Przeciwko Polsce i za Polską
W internecie można znaleźć informacje o Klausie von der Groeben, który w latach 30. ubiegłego wieku wstąpił do NSDAP i pełnił różne funkcje urzędnika państwowego w hitlerowskich Niemczech. Z kolei jego młodszy brat, Hans w czasie II wojny światowej służył w rezerwie sił zbrojnych, dochodząc do stopnia porucznika.
Tyle. Natomiast fakty są takie, że na wystawie nie ma żadnych wątków faszystowskich i czy gloryfikujących hitlerowskie Niemcy. Nie pojawia się żadna postać związana z hitlerowskim aparatem. Jest natomiast mowa o kilkuwiekowych związkach rodu von der Groebenów zarówno z Niemcami, jak i z Polską, honorowanego również przez naszych królów. Dlatego członkowie Stowarzyszenia Wspierania Szpitala Jerozolimskiego nie kryją zaskoczenia uwagami radnego i przytaczają kilka polsko-niemieckich wątków:
- rodzina von der Groeben wywodziła się z Saksonii, na teren Prus przybyli w XV wieku. Walczyli w bitwie pod Grunwaldem po stronie krzyżackiej;
- związki rodziny z Polską sięgają przełomu XVI i XVII w. Znana i opisana w polskiej literaturze historycznej jest przede wszystkim działalność wybitnego polityka Ottona von der Groeben (1567-1644) - rzecznika powiązania Prus Książęcych z Polską i przywódcy opozycji Stanów Pruskich, sekretarza królewskiego;
- Georg Friedrich von der Groeben, pan na Bezławkach, generał armii pruskiej, który w zamian za zasługi podczas bitwy pod Warszawą w 1656 r. (gdzie wojska Prus-Branderburgii walczyły w sojuszu ze Szwedami) otrzymał starostwa elektorskie w Kwidzynie i Prabutach;
- Otto Friedrich von der Groeben (1657-1728), syn Barbary Dorothei von Gattenhofen i Georga Friedricha - sławny podróżnik, założyciel kolonii brandenburskiej w Afryce, pułkownik armii brandenburskiej, generał major w służbie polskiego króla Augusta II, starosta Kwidzyna i Prabut.
- Fryderyk (1645-1712), postać znana zwłaszcza z opracowań z dziedziny historii wojen i wojskowości, znakomity oficer Jana III Sobieskiego i komendanta wojsk koronnych cudzoziemskiego autoramentu. Według tradycji rodzinnej kilkunastu jej przedstawicieli służyło w wojsku polskim w II połowie XVII i na początku XVIII w. Ród Groebenów za zasługi dla Korony Polskiej miał indygenat szlachty polskiej” – czyli uznanie zagranicznego szlachectwa przez Rzeczpospolitą Polską.
Przy postaci Otto Friedricha, który zasłynął założeniem pierwszej pruskiej kolonii w Afryce, można zatrzymać się na dłużej. Zresztą, na wystawie poświęcono mu sporo miejsca.
Jego życiorys jest o wiele bogatszy: awanturnicze przygody w młodości, egzotyczne podróże oraz twórczość literacka, fundatorska, wreszcie spokojne życie w rodzinnych Prusach, którego owocem było osiemnaścioro dzieci i kaplica w kwidzyńskiej katedrze – to wszystko są dokonania jednego człowieka – pisze Stowarzyszenie Wspierania Szpitala Jerozolimskiego.
Dodajmy, że… kto wie, być może założenia pierwszej pruskiej kolonii w Afryce nie byłoby, gdyby nie Polak. To oczywiście takie "historical fiction". Ale faktem jest, że Otto Friedrich bakcyla załapał od polskiego pułkownika wojsk koronnych, Krzysztofa Mellina, z którym jako młody chłopak wyruszał po przygodę w region Morza Śródziemnego. Przebywał w tej części świata kilka lat, potem trafił na dwór Wielkiego Elektora Brandenburgii-Prus Fryderyka Wilhelma I i został wyznaczony jako szef pruskiej kolonii w Afryce Zachodniej (dzisiejsza Ghana), gdzie założył Friedrichsburg – notabene tak jak zamek w Malborku wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Tym samym stał się – chcąc nie chcąc – symbolem niemieckiej kolonizacji, co w czasie II wojny światowej w celach propagandowych wykorzystali naziści, ustanawiając go patronem Afrika Korps – wojsk pancernych Rommla w Afryce Północnej.
Historia naszych ziem była bardzo trudna
Reasumując, według członków stowarzyszenia, radny widzi na tej wystawie coś, czego po prostu tam nie ma. Przypomina również, że została ona stworzona przez Centrum Kultury Prus Wschodnich w Ellingen dla Muzeum Zamkowego w Malborku, a potem wędrowała po kolejnych miejscach, by dotrzeć do Szpitala Jerozolimskiego.
- W 2022 roku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego z prof. Piotrem Glińskim na czele nie widzieli nic złego w jej treści. Nikt do dzisiaj nie odczytał wystawy jakoby uwielbienia ludzi związanych z faszyzmem. Wręcz przeciwnie, wystawa przedstawia m.in. związki z Polską - czytamy w oświadczeniu stowarzyszenia.
Jego członkowie zarzucają radnemu "wybiórcze przedstawianie historii", narrację "z tendencją do straszenia", podczas gdy "historia tych ziem była bardzo trudna".
Przez stulecia mieszały się różne narody, wyznania itd. Na każdy fragment historii tych ziem należy patrzeć szerzej, a nie tylko wyciągać fragmenty, które wpisują się w politykę historyczną, ulubioną zabawkę w rękach polityków. Upolitycznianie historii jest bardzo złą cechą, która prowadzi w bardzo złym kierunku. Nie należy poznawać wystawy przez szukanie informacji w internecie. Zapraszamy do Szpitala Jerozolimskiego, miejsca powstałego ponad podziałami politycznymi, w partnerstwie międzynarodowym - zachęca stowarzyszenie.
Przypomnijmy, że lipcowe wystawy są tradycją Stowarzyszenia Wspierania Szpitala Jerozolimskiego w Malborku, zaangażowanego w ratowanie tego zabytku. Odbywają się od 2007 roku, czyli momentu, gdy już było wiadomo, że obiekt – wcześniej przeznaczony do rozbiórki – przetrwa.
Podczas otwarcia "Panów i hrabiów" burmistrz Malborka Charzewski przypomniał, że uratowany budynek nie jest tylko siedzibą MCKiE.
- 19 kwietnia 2004 roku podpisano umowę pomiędzy miastem Malborkiem a stowarzyszeniem, która określiła ramy tej niezwykłej współpracy. Ustalono w niej wspólną koncepcję przyszłego wykorzystania budynku. Dziś, dzięki tym decyzjom, Szpital Jerozolimski jest nie tylko siedzibą Malborskiego Centrum Kultury i Edukacji, ale również centrum spotkań polsko-niemieckich i muzealnym ośrodkiem dokumentującym historię szpitalnictwa w dawnych Prusach - mówił Marek Charzewski.
Taka była tematyka niektórych ekspozycji we wcześniejszych latach:
- 2024 – „Od Kolei Wschodniej do dzisiaj. Z dziejów kolei pomiędzy Wisłą i Niemnem”;
- 2023 - „Na polowaniu w puszczy, w lesie i na bagnach. Z dziejów łowiectwa pomiędzy Wisłą i Niemnem”;
- 2022 - „Prusy Górne - zaginiona kraina”;
- 2021 - „Pozdrowienia z… Prus Wschodnich. Barwne wspomnienia z cesarskich czasów”;
- 2020 - „Prusy Wschodnie na znaczkach pocztowych z całego świata”;
- 2019 - „Czar starych miast. Dzieje, herby i legendy”;
- 2018 - „500 lat czystości piwa. Piwo i browary w Prusach Wschodnich dawniej i dzisiaj. Piwo i browary nad dolną Wisłą dawniej i dzisiaj”;
- 2017 - wystawy „Historia w kamieniu i betonie” (o fortyfikacjach między Wisłą i Niemnem w latach 1700-1945) oraz „Sierpień 14”.
"Panowie i hrabiowie" była ostatnią wystawą sprowadzoną przez Stowarzyszenie Wspierania Szpitala Jerozolimskiego. Organizacja ogłosiła, że w związku z wypełnieniem swojej misji, jaką była pomoc w odbudowie zabytku, z końcem 2025 roku zakończy działalność.