Dolny Śląsk: O włos od tragedii. Dron krążył w pobliżu śmigłowca ratunkowego
Poważny wypadek na Dolnym Śląsku. Samochód, którym jechało pięć osób, uderzył w drzewo. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe, w tym śmigłowiec LPR. Niewiele brakowało, a doszłoby do katastrofy lotniczej. W pobliżu śmigłowca krążył dron.
Do wypadku doszło w niedzielę (14 września) pomiędzy Jaworem a Strzegomiem na Dolnym Śląsku. Samochód osobowy uderzył w drzewo. Poszkodowanych zostało pięć osób. Kierowca był zakleszczony w pojeździe. Ranni zostali zabrani do szpitala, niektórzy śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Podczas akcji ratowniczej doszło do niebezpiecznej sytuacji. Jak informuje kpt. Krzysztof Napierała z Komendy Powiatowej Policji w Jaworze, na miejscu, w którym lądował i z którego odlatywał śmigłowiec, pojawił się bezzałogowy statek powietrzny. Strażacy uważają, że ktoś, kto skierował go w to miejsce, zachowywał się bezmyślnie.
- Przypominamy, że w trakcie akcji ratowniczych kategorycznie zabrania się lotów dronami. Takie nieodpowiedzialne działanie mogło doprowadzić do opóźnienia startu śmigłowca, a nawet do katastrofy lotniczej - dodaje Krzysztof Napierała.
Sprawę wyjaśnia Komenda Powiatowa Policji w Świdnicy. Jak informuje asp. Magdalena Ząbek, mundurowi będą ustalać, czy doszło do sytuacji, która mogła sprowadzić bezpośrednie zagrożenie w ruchu powietrznym. Grozi za to do 10 lat pozbawienia wolności.
- Zostało wszczęte postępowanie z artykułu 173 Kodeksu karnego. Współpracujemy ze służbami, które były obecne na miejscu wypadku - dodaje policjantka.