Dom grozy w USA. Kobieta mieszkała tak ponad rok
W eleganckiej dzielnicy Brookline trudno było nie zauważyć domu, który z każdym rokiem coraz bardziej odbiegał od otoczenia. Za jego ścianami rozgrywała się cicha tragedia – historia sióstr Sheryl Hope Waldman i Lyndy Waldman. Kiedy w grudniu 2016 roku kuzynka weszła do środka, odkryła dramat, który zburzył spokój całej społeczności.
Dzieciństwo pełne życia
W latach 50. dom przy Clinton Road w Brookline tętnił życiem. W trzypiętrowym, ceglastym budynku mieszkały dwie zaprzyjaźnione rodziny – Waldmanowie i Carverowie. Wspólnie wychowywali sześcioro dzieci, dzieląc się codziennością i obowiązkami.
Sheryl, najmłodsza z trzech córek Waldmanów, była pogodna, towarzyska i lubiana wśród rówieśników. Uczęszczała do Brookline High School, a następnie na Uniwersytet Wisconsin, gdzie dała się poznać jako osoba energiczna i otwarta.
Po ukończeniu studiów Sheryl wróciła do rodzinnego domu. Zamieszkała tam ze swoją starszą o sześć lat siostrą Lyndą. Z biegiem lat ich życie coraz bardziej zamykało się w murach rodzinnego domu, który z czasem stał się ich jedynym światem.
Powolne wycofanie ze świata
Przez cztery dekady siostry Waldman prowadziły życie na uboczu, coraz rzadziej utrzymując kontakty z rodziną i sąsiadami. W latach 80. i 90. dom, niegdyś duma okolicy, zaczął popadać w ruinę – zamknięte okna, odpadające rynny, zawalone ganki i niekoszona trawa stały się widocznym znakiem izolacji.
Mimo to siostry regularnie płaciły podatki od nieruchomości i sporadycznie pojawiały się w sklepach po zmroku, unikając kontaktu z innymi.
Z czasem nawet najbliżsi przestali wiedzieć, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Sheryl zaczęła używać imienia Hope Wheaton, a Lynda również zmieniła nazwisko na Wheaton. Przyczyny tej decyzji nie są znane – być może wynikały z rodzinnych konfliktów, które rozbiły dawną wspólnotę.
Makabryczne odkrycie
W miarę jak dom stawał się coraz bardziej zaniedbany, sąsiedzi zaczęli zgłaszać swoje obawy lokalnym służbom. Policja, inspektorzy zdrowia i przedstawiciele opieki społecznej wielokrotnie odwiedzali dom, ale za każdym razem Lynda stanowczo zapewniała, że wszystko jest w porządku i prosiła, by nie wchodzono do środka. Urzędnicy, szanując jej prywatność, nigdy nie przekroczyli progu – nieświadomi, że Sheryl już nie żyje.
W grudniu 2016 roku sytuacja osiągnęła punkt krytyczny. Lynda zadzwoniła do kuzynki, prosząc o pomoc – w domu nie było wody, a rury zamarzły. Gdy kuzynka weszła do środka, natknęła się na ciało Sheryl pod kuchennym stołem.
Zwłoki były już w znacznym stanie rozkładu. Policja i prokuratura ustaliły, że Sheryl zmarła w połowie 2015 roku, a więc przez ponad rok Lynda mieszkała ze zwłokami siostry.
Sekcja zwłok nie wykazała śladów przemocy, a przyczyna śmierci została określona jako "nieokreślona". Lynda nie została oskarżona o żadne przestępstwo. Po odkryciu ciała zmuszono ją do opuszczenia domu, który uznano za niebezpieczny do zamieszkania.
Dom jako symbol samotności
Posiadłość przy Clinton Road, niegdyś warta ponad milion dolarów, stała się symbolem zaniedbania i społecznej izolacji. Po śmierci Sheryl dom został przeznaczony do rozbiórki – Lynda, mając 74 lata, sama wystąpiła o pozwolenie na wyburzenie budynku, argumentując, że nie nadaje się już do zamieszkania.
Sąsiedzi wspominali, że przez lata widywali zwierzęta wchodzące do domu przez dziury w dachu i ścianach, a cała okolica czuła się nieswojo, mijając opuszczoną rezydencję.
Sprawa sióstr Waldman stała się tematem publicznej debaty w Brookline. Władze miasta i mieszkańcy zadawali sobie pytania: jak to możliwe, że przez ponad rok nikt nie zauważył śmierci jednej z sióstr? Czy można było wcześniej zareagować, by zapobiec tragedii?